1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Poważny problem Niemiec. "Chcą przemocy"

3 stycznia 2022

Protesty przeciwko ograniczeniom z powodu koronawirusa i możliwym obowiązkowym szczepieniom w Niemczech gwałtownie wzrosły pod koniec 2021 roku i wcale nie słabną w nowym roku.

Coronavirus -Proteste in Ravensburg
Zdjęcie: Felix Kästle/dpa/picture alliance

Władze bezpieczeństwa obawiają się wzrostu agresywności demonstrantów. Ostatnio w Budziszynie, Mannheim i innych miejscach doszło do ataków na policję i wielu funkcjonariuszy zostało rannych. 

Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Badenii-Wirtembergii, protestujący to „szczególnie przeciwnicy szczepień, zwolennicy teorii spiskowych, ludzie rozczarowani polityką i przegrani z powodu kryzysu są adresatami ekstremistycznych organizacji i ideologii”. Stwarza to niebezpieczeństwo ekstremistycznego zawłaszczenia i częściowo także radykalizacji tych grup ludzi. „Państwo i jego przedstawiciele nie są przez środowiska prawicowych ekstremistów krytykowani w uzasadniony sposób, lecz traktowane z narastającą wrogością”. Według oceny Urzędu Ochrony Konstytucji Badenii-Wirtembergii, nawoływania do współdziałania z tych kręgów mogą mieć zachęcający wpływ zwłaszcza w przypadku „osób labilnych”.

Obowiązkowe szczepienia mogą podsycać nastroje

Minister spraw wewnętrznych Saksonii Roland Wöller z CDU zakłada, że obowiązkowe szczepienia jeszcze bardziej podsycą nastroje na ulicach. − W miarę rozwoju pandemii, środowisko się radykalizuje – mówi polityk, wskazując na ludzi wciągniętych w niebezpieczny wir wydarzeń. Pandemia odcisnęła swoje piętno, zniszczyła środki do życia lub doprowadziła ludzi na skraj egzystencji.

Niezadowolenie staje się obecnie coraz bardziej widoczne. − Prawicowym ekstremistom, Reichsbürger ("Obywatelom Rzeszy") i osobom zaliczającym się do grupy Selbstverwalter coraz bardziej udaje się przeniknąć do klasy średniej − uważa chadek. Szczególnie w Niemczech Wschodnich panuje głęboka nieufność wobec państwa.

Również minister spraw wewnętrznych Meklemburgii-Pomorza Przedniego Christian Pegel (SPD) ostrzega, że wrogowie konstytucji wykorzystują kwestię koronawirusa do własnych celów. Prawdą jest, że protesty są w większości pokojowe i „często wspierane przez średnią klasę społeczną”. Socjaldemokrata wezwał jednocześnie demonstrantów do zajęcia jasnego stanowiska wobec tych uczestników, którzy chcą jedynie wywołać nieufność i niezgodę przy pomocy skrajnych poglądów i fałszywych wypowiedzi.

Możliwe powstanie struktur terrorystycznych

Podobnie jak Roland Wöller, również szef MSW Turyngii Georg Maier (SPD), spodziewa się dalszej radykalizacji części demonstrantów. Ostrzegał on nawet, że przed możliwością powstania struktur terrorystycznych. To, że przeciwnicy szczepień się radykalizują, jest na rękę prawicowym ekstremistom. − Oni chcą przemocy na ulicach, to jest część ich strategii – wskazuje polityk. Skrajni prawicowcy próbują zbić kapitał polityczny na ludzkich obawach. Zwłaszcza AfD stara się „płynąć na tej fali”.

W istocie AfD uczyniła z pandemii kwestię numer jeden. Podczas gdy w Saksonii na początku wzywała ona do ogłoszenia alarmu na wypadek katastrofy, jednak podczas pierwszego lockdownu wraz z rosnącym niezadowoleniem ludzi zmieniała zdanie. W międzyczasie otwarcie popiera protesty przeciwko polityce pandemicznej, powołując się na podstawowe prawo do wolności zgromadzeń, żąda, aby nie nakładano żadnych ograniczeń dotyczących liczby uczestników. Krótko po tym, jak podczas protestów w Budziszynie rannych zostało dwunastu jego byłych kolegów, poseł AfD Karsten Hilse − z zawodu policjant − obarczył rządzących winą za spiralę przemocy. Premier Saksonii Michael Kretschmer (CDU)„ i jego klika” chcieli eskalacji i chaosu − oświadczył Hilse.

Zapytaliśmy mieszkańców Niemiec o rasizm

04:18

This browser does not support the video element.

Nasilenie protestów pod koniec roku

W wielu miejscach policja odnotowuje wzrost protestów. W pierwszym tygodniu grudnia 2021 roku w Brandenburgii było zarejestrowanych 36 zgromadzeń, ale do końca miesiąca liczba ta wzrosła ponad dwukrotnie do 95. Według policji, większość protestów nie jest rejestrowana. Tylko w ostatni poniedziałek starego roku na ulice wyszło w sumie 19 tys. osób w ramach 75 demonstracji w 62 miejscach. W Saksonii-Anhalt, gdzie nie ma ograniczeń liczbowych dla uczestników demonstracji, w 37 demonstracjach tego samego dnia wzięło udział około 16,7 tys. osób.

Podobnie jest na zachodzie Niemiec. Przed tygodniem w Kraju Saary na poniedziałkowym wiecu w Saarbrücken naliczono około 3000 osób, w kilku miastach Nadrenii-Palatynatu było ich 8000, a w Fuldzie w Hesji około 1000. W Bawarii przeciwnicy polityki koronakryzysowej byli w minioną środę ponownie w szczytowej formie. W samym Monachium tysiące z nich przemaszerowało przez centrum miasta. Minister spraw wewnętrznych Bawarii, Joachim Herrmann (CSU)  potwierdził „znaczący fanatyzm” u niektórych z nich. Fakt, że niektórzy z nich użyliby własnych dzieci lub nawet w pojedynczych przypadkach się uzbroili, jest „czymś, co nas niepokoi”.

We wrześniu Nadrenia-Palatynat przekonała się, dokąd może prowadzić radykalizacja. W Idar-Oberstein 20-letni pracownik stacji benzynowej został zastrzelony, ponieważ zwrócił uwagę podejrzanemu sprawcy − 49-letniemu mężczyźnie − że maski są obowiązkowe. Sprawa ta wywołała przerażenie w całych Niemczech.

(DPA/Jar) 

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej