220109 Steuern Liechtenstein
23 stycznia 2009Nic w Liechtensteinie nie wydaje się dziś takie, jakie było w dawnych, dobrych czasach, kiedy Wielkie Księstwo uchodziło za jedną z najbardziej atrakcyjnych oaz podatkowych na świecie. Na mocy nowego porozumienia o pomocy prawnej z USA, banki z Lichtensteinu będą mogły udzielać informacji dotyczących swych amerykańskich klientów, wobec których amerykański urząd podatkowy (IRS) prowadzi dochodzenie w sprawie oszustw podatkowych. W rozmowach z władzami UE na ten sam temat, Lichtenstein też jest w zasadzie gotowy pójść na ustępstwa, mówi prezes tamtejszego związku banków Michael Lauber:
- "Myślę, że afera podatkowa z lutego ubiegłego roku przyspieszyła dyskusję w sprawie rozszerzenia współpracy z krajami UE i USA w kwestii zwalczania przestępczości podatkowej. Toczyła się ona już od dłuższego czasu, mniej więcej od 2006 roku, ale tamta afera z całą pewnością wniosła do niej nowe impulsy".
Amerykański bat
Nowa umowa z USA zacznie formalnie obowiązywać dopiero od przyszłego roku. Liechtenstein, podobnie jak Szwajcaria, rozróżnia w sytemie prawnym uchylanie się od płacenia podatków od oszustwa podatkowego. Do tej pory banki z Liechtensteinu mogły udzielić informacji o klientach z zagranicy tylko wtedy, kiedy ciążyło na nich podejrzenie o dokonaniu umyślnego przestępstwa podatkowego, popartego dowodami w postaci sfałszowanych podpisów lub pokwitowań. W innych wypadkach, na przykład wtedy, kiedy wpłacali oni zatajoną przed rodzimym fiskusem gotówkę na konta w bankach Wielkiego Księstwa, z reguły odmawiano współpracy, zasłaniając się tajemnicą bankową. Teraz, pod naciskiem potężnej Ameryki, Liechtenstein gotów jest informować odpowiednie władze amerykańskie także w przypadku podejrzenia, o uchylaniu się od płacenia podatków przez daną osobę. Skąd ta gotowość do współpracy? Ze strachu, że bankom z Liechtensteinu Amerykanie zamkną dostęp do swojego, największego na świecie, rynku kapitałowego.
Będące przedmiotem trudnej dyskusji podobne uregułowania z UE, przewidują możliwość zawarcia porozumień o unikaniu podwójnego opodatkowania z poszczególnymi państwami członkowskimi Unii, na przykład z Republiką Federalną. W ich ramach - mówi rzeczniczka prasowa Wielkiego Księstwa, Gerline Manz-Christ, nie wyklucza się współpracy w zwalczaniu przypadków uchylania się od płacenia podatków. Ta sprawa wymaga jednak dopracowania. Na razie, jak podkreśla pani Manz-Christ:
- "Ważna jest gotowość Liechtensteinu do zawarcia takiej umowy bilateralnej, co, jak sądzę, stanowi istotny krok z naszej strony w kierunku Niemiec".
Ustępujemy gdzie musimy
Strategia Liechtensteinu wydaje się prosta. Ustępujemy tam, gdzie musimy, a tam, gdzie nie widzimy takiej potrzeby zasłaniamy sią tajemnicą bankową lub korzystamy w pełni z wciąż obowiązujących przepisów, dotyczących - na przykład - zasad funkcjonowania fundacji prywatnych w Wielkim Księstwie. W roku ubiegłym zostały one zmodyfikowane, ale nadal są atrakcyjne dla obywateli niemieckich, którzy w ten sposób chcą obejść przepisy podatkowe. Zdaniem austriackiego specjalisty od prawa o fundacjach Haralda Böscha, to co dla nich najważniejsze, a więc niskie obciążenie podatkowe i anonimowość założyciela fundacji, w nowej ustawie zostało zachowane w całej rozciągłości:
- "Ta reforma została tak pomyślana i przeprowadzona, jak gdyby w ogóle nie było skandalu podatkowego z lutego ubiegłego roku" - dziwi się Bösch.
Jednak zreformowane prawo o fundacjach prywatnych w Wielkim Księstwie czyni je jeszcze bardziej atrakcyjnymi, bo ułatwia fundatorm wydziedziczenie nielubianych członków rodziny i przeznaczenie w ten sposób części sumy spadkowej na inne cele.
Pozorne ustępstwa?
Główny bohater wielkiej afery podatkowej z ubiegłego roku, książęcy bank LGT, zapowiedział, że będzie respektował podczas rejestrowania nowych fundacji przepisy podatkowe kraju, z którego pochodzą jej założyciele. Zdaniem cytowanego wyżej Haralda Böscha, za tą wzniosłą deklaracją w przypadku klientów z Niemiec nie kryje się zgoła nic, a w przypadku klientów z innych krajów... też nic, choć z innych powodów:
- "Niemieckie prawo podatkowe nie sprzyja zakładaniu fundacji w Liechtensteinie, bo na jej założycieli nakłada tak wysoki podatek od darowizny, że ten interes przeprowadzony legalnie nikomu się nie opłaca" - ocenia ekspert.
W przypadku innych krajów, mamy tu do czynienia jedynie z deklaracją dobrej woli, za którą mogą, ale nie muszą, pójść czyny. Liechtenstein jako oaza podatkowa może przestać nią być, ale żeby tak się stało, trzeba najpierw osuszyć źródło pieniędzy, wokół którego wyrosła. A to jeszcze potrwa jakiś czas. (ap)