1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Praworządność. Same słowa niczego nie zmienią [OPINIA]

1 października 2020

To, czego UE naprawdę potrzebuje, to skuteczny mechanizm ochrony praworządności w państwach UE. Raport to za mało. OPINIA

Demonstranci na ulicach SofiiZdjęcie: picture-alliance/dpa/V. Petrova

W Bułgarii od początku lipca każdego dnia na ulice wychodzą tysiące, czasami dziesiątki tysięcy ludzi. Ten protest w dużej mierze pozostaje niezauważony przez europejską opinię publiczną. Nawet gdy mówi się o tym osobom zainteresowanym polityką, często słychać niedowierzanie - Bułgaria? Masz chyba na myśli Białoruś?

Faktem jest, że demonstranci w Bułgarii są podobnie wściekli. Żądają przy tym nie tylko rezygnacji premiera Bojko Borisowa, ale także prokuratora generalnego Iwana Geszewa. Ich kraj cierpi z powodu korupcji, niewłaściwego wykorzystania funduszy UE i dysfunkcjonalnego systemu sądowego.

Rozczarowani Unią Europejską

W państwie członkowskim UE, Bułgarii, wielu ludzi na ulicach jest rozczarowanych Unią Europejską i chciałoby, aby zwiększyła ona presję na swój rząd, by wreszcie podjął konkretne działania.

Jednak sprawozdanie na temat stanu praworządności w UE przedstawione w tę środę przez Komisję Europejską najprawdopodobniej nic nie zmieni. Nawet jeśli raport można pochwalić co najmniej za jedno: po raz pierwszy analizuje stan rządów prawa we wszystkich 27 krajach UE. Okazuje się, że cały szereg państw członkowskich UE, takich jak Bułgaria, ale także Czechy, Chorwacja, Słowacja i Malta, zmaga się z problemami. Nawet Niemcy nie wychodzą z tego bez szwanku.

Autorka komentarza, Marina Strauss, jest korespondentką DW w Brukseli

Komisja Europejska włącza więc tych kilka dodatkowych reflektorów, ponieważ do tej pory koncentrowano się głównie na Polsce i Węgrzech, w tym na mediach. Nie bez powodu - autorzy raportu piszą o "poważnych obawach" o niezależność sądownictwa. Przeciwko obu państwom od lat toczy się postępowanie na mocy art. 7, w wyniku którego można nałożyć sankcje za naruszenie podstawowych wartości UE. I oba kraje nie wykazują dużej gotowości do dialogu, jeśli chodzi o rządy prawa. Symbolicznie, szef węgierskiego rządu Viktor Orban niedawno zażądał rezygnacji wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viery Jourovej, ponieważ w jednym z wywiadów określiła jego kraj mianem "chorej demokracji".

Dialog na temat podstawowych wartości?

Zdumiewające jest zatem, że Komisja chce potraktować raport, który ma być publikowany raz w roku, jako punkt wyjścia do rozpoczęcia "dialogu" na temat wspólnych, podstawowych wartości. Musimy porozmawiać! Czy to ma być rozwiązanie tak głębokiego problemu? Przypadki Węgier i Polski są najlepszym przykładem na to, że same słowa niewiele pomagają. Należy więc obawiać się, że ten warty przeczytania raport pozostanie ostatecznie bez konsekwencji.

To, czego UE naprawdę potrzebuje, to skuteczny mechanizm ochrony praworządności w państwach UE. Naruszenia muszą w końcu bardzo boleć. A co zabolałoby bardziej niż obcięcie dotacji lub nawet nałożenie kar na kraj UE?

Jest jednak promyk nadziei. W ostatnią środę przedstawiciele większości krajów Unii Europejskiej zatwierdzili konkretną propozycję niemieckiej prezydencji Rady, która wreszcie pozwala na konkretne karanie krajów, które naruszają zasady państwa prawa. Oczywiście, plan ten został osłabiony i jest zbyt rozwodniony w porównaniu z wcześniejszymi propozycjami. Ale to zawsze coś.

Antyrządowe protesty w Bułgarii

04:00

This browser does not support the video element.

Policzek dla demonstrantów w Bułgarii

Fatalny - i wcale nie zaskakujący - jest fakt, że Węgry i Polska upierają się przy swoim. Mają w swoich rękach ważny środek nacisku; grożą zablokowaniem wynegocjowanego w pocie czoła w lipcu siedmioletniego budżetu UE i funduszu na rzecz odbudowy. Dla krajów UE, których gospodarki szczególnie mocno ucierpiały na skutek pandemii Covid-19, może oznaczać to zepchnięcie ich w przepaść.

Ale jeśli UE nie wyegzekwuje prawdziwie skutecznego mechanizmu praworządności, będzie to policzek dla demonstrantów w Bułgarii. Nie tylko oni bowiem coraz bardziej tracą wiarę w Unię zdolną do obrony własnych wartości. A ci, którzy od lat depczą podstawowe prawa swoich obywateli, mogą czuć się jak zwycięzcy.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>