1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PrzestępczośćNiemcy

Rbb: Polscy bezdomni „szefami” niemieckich firm

Monika Stefanek opracowanie
30 lipca 2024

Przestępcy wykorzystują bezdomnych i alkoholików z Polski jako „słupy” niemieckich firm. Może to państwo kosztować miliardy euro – dowodzi w swoim śledztwie redakcja Rbb z Berlina.

Plac Poczdamski, Berlin
Niektóre z firm, "kierowane" przez podstawione osoby z Polski, mają swoją siedzibę w reprezentacyjnym miejscu Berlina - przy Placu Poczdamskim Zdjęcie: Wolfram Kastl/picture alliance

Adrian Bartocha i Jan Wiese, dziennikarze publicznej rozgłośni Berlina i Brandenburgii (Rbb) opisują w swoim artykule śledczym, jak osoby żyjące na marginesie społeczeństwa w Polsce figurują na papierze jako dyrektorzy zarządzający niemieckich firm.

Dziennikarze udali się do Legnicy, miejsca zamieszkania Tomasza Z., który według rejestru handlowego prowadzi firmę transportową z siedzibą w centrum Berlina. Na miejscu okazuje się, że w rzeczywistości mężczyzna jest alkoholikiem i mieszka w zapuszczonym mieszkaniu. W rozmowie z reporterami stacji Rbb mężczyzna przypomina sobie, że kiedyś ktoś zaczepił go przed sklepem, gdy nie miał pieniędzy na alkohol. Potem „wsiadł do samochodu i pojechał do Niemiec” – czytamy.

Niektórzy już nie żyją

Według Rbb w Legnicy zameldowanych jest jeszcze jedenastu innych dyrektorów niemieckich spółek GmbH. „Razem oficjalnie prowadzą stamtąd około 80 firm w całych Niemczech, wiele z nich w Berlinie, w tym firmy zajmujące się handlem samochodami, energią elektryczną i nieruchomościami, a także firmy budowlane, spedycyjne i ochroniarskie oraz firmy eksportowo-importowe” – opisuje Rbb.

Część z „dyrektorów” w rzeczywistości już nie żyje, niektórych uznano za zaginionych. Jeszcze inni to alkoholicy i bezdomni. Żaden nie ma nic wspólnego z działalnością firm. Ich dane wykorzystano do przykrywki nielegalnych interesów w Niemczech, polegających m.in. na ukrywaniu zysków, przepływów pieniędzy, oszustw podatkowych, przemytu.

Włochy. Mafia zarabia na braku mieszkań

04:46

This browser does not support the video element.

Według cytowanego przez Rbb Ralfa Simona, śledczego z Wydziału Przestępczości Zorganizowanej w Urzędzie Celnym Policji Kryminalnej (ZKA) w Kolonii, tego typu przypadki można liczyć w tysiącach. Osoby wykorzystywane w charakterze „słupa” pochodzą z Polski, Rumunii czy Bułgarii. Korzystają z nich „wszystkie istotne organizacje przestępcze w Niemczech; czy to mafie, klany czy gangi motocyklowe – pisze Rbb.

Ci sami tłumacze i notariusze

Tymczasem niemieccy śledczy, którzy wpadli na trop, muszą przestrzegać skomplikowanych procedur, zatrudniać tłumaczy. Wszystko to trwa, a przestępcy zyskują cenny czas. Organom ścigania nie pomaga też prawo, które chroni notariuszy.

Zmiana dyrektora zarządzającego firmy może bowiem odbyć się wyłącznie u notariusza i wymaga jego poświadczenia. Reporterzy Rbb sprawdzili setki umów notarialnych w niemieckich rejestrach handlowych. Przy około 70 umowach – wszystkich zawartych w imieniu legnickich „słupów” – obecny był zawsze ten sam tłumacz. Jak ustaliła redakcja, pochodzi on także z Legnicy i jest notowany w Polsce jako przestępca. Zdaniem jednego ze śledczych umowy są poświadczane u tych samych notariuszy, którzy są częścią procederu.

„Jeśli oszustwo zostanie wykryte, pierwszymi osobami, które zostają objęte dochodzeniem, są odpowiedzialni za nie dyrektorzy zarządzający, czyli słupy” – czytamy. Prawo jednak chroni tajemnicę notarialną, dlatego nie muszą współpracować z organami ścigania. Śledczy mają związane ręce. 

Jeden z prokuratorów, z którymi rozmawiali reporterzy Rbb, szacuje, że szkody spowodowane tego typu działalnością wynoszą na terenie Unii Europejskiej od 50 do 60 mld euro rocznie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>