1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Reakcje na uchwalony wczoraj przez Bundestag program na rzecz ożywienia koniuktury / Przed zbliżającym się wiosennym szczytem UE

18 marca 2006

Parlament niemiecki uchwalił wczoraj pakiet ustaw na rzecz ożywienia rozwoju gospodarczego i popierania zatrudnienia opiewający na sumę 25 miliardów euro. Nowe ustawy przewidują między innymi możliwość odpisywania od podatku rachunków wystawianych przez firmy rzemieślnicze i kosztów opieki nad dziećmi. Również przedsiębiorstwa będą miały lepsze możliwości odpisywania różnych kosztów od podatku. Wydawany w Moguncji dziennik „Allgemeine Zeitung” tak oto komentuje nowy pakiet ustaw rządowych:

Wielka Koalicja wyasygnuje 25 miliardów euro na to, by popierać rodziny, umożliwiać rzemieślnikom otrzymywanie zleceń i lepiej wyposażać badaczy naukowych. Brzmi to jak wielki program ożywienia koniunktury. Jednak po dokładniejszym zapoznaniu się z jego treścią wszystko okazuje się być dość względne. Wspomniane 25 miliardów będzie wypłacane przez okres czterech lat, natomiast tylko dotacje państwowe do kas ubezpieczeń emerytalnych wynoszą już teraz 78 miliardów euro. W porównaniu z tą sumą uchwalony wczoraj pakiet na rzecz ożywienia rozwoju gospodarczego jest raczej lekką paczką – twierdzi „Allgemeine Zeitung”.

Zdaniem ukazującego się w Münster dziennika „Westfälische Nachrichten” uregulowania dotyczące wyjątków mają zbyt biurokratyczny charakter:

Z rachunków wystawianych przez rzemieślników będzie można wprawdzie odpisywać od podatku koszty robocizny, ale nie koszty materiałów. Tak nie wygląda wielkie osiągnięcie, za pomocą którego dałoby się rozkręcić długotrwale koniunkturę. Kogo więc może dziwić fakt, że czołowi przedstawiciele gospodarki niemieckiej interweniowali wczoraj u Angeli Merkel, aby ostrzec ją ponownie przed planowaną na przyszły rok podwyżką podatku VAT. Koniunktura w Niemczech będzie poważnie zagrożona, jeśli rozdawane obecnie przez państwo małe prezenty zostaną wkrótce później odebrane – ostrzega „Westfälische Nachrichten”.

I jeszcze opinia dziennika „Reutlinger General-Anzeiger” z Badenii-Wirtembergii na ten sam temat:

Ofensywa na rzecz rozwoju gospodarczego i wzrostu zatrudnienia to jest dokładnie to, czego Niemcy nareszcie potrzebują. Jednak głównym błędem jest sam pakiet nowych ustaw. Jeszcze żadnemu rządowi federalnemu nie udało się ożywić gospodarki lub utworzyć stałych miejsc pracy za pomocą miliardowych zastrzyków. Prawdziwym impulsem dla wzrostu gospodarczego może być tylko obniżenie kosztów płac, zniesienie biurokratycznych przeszkód oraz zdolny do konkurowania z zagranicą poziom podatków i składek socjalnych.

Zmiana tematu. Przed zbliżającym się wiosennym szczytem UE Bundestag debatował wczoraj nad oświadczeniem rządowym szefa dyplomacji niemieckiej Franka Waltera Steinmeiera na temat europejskiej polityki gospodarczej i przyszłości unijnego procesu konstytucyjnego. Steinmeier zabiegał o zaufanie do UE podkreślając, że rząd Niemiec będzie czynić wszystko, by przekonać społeczeństwo o korzyściach, jakie Unia przynosi krajowi. Opowiedział się również za podjęciem kolejnej próby znalezienia kompromisu w sprawie Konstytucji Europejskiej. Wydawany we Frankfurcie nad Odrą dziennik „Märkische Oderzeitung” tak oto komentuje wystąpienie Steinmeiera oraz zbliżający się szczyt UE:

Rozszerzenie Unii nie zostało strawione, a jego cele stały się chwiejne. I zawsze, gdy w Europie panuje zastój, kraje członkowskie UE podążają w odmiennym kierunku. A oto kilka przykładów: najważniejszy z nowych krajów członkowskich – Polska – zachowuje się tak, że aż chciałoby się zapytać, po co ona się w ogóle ubiegała o przyjęcie do Unii? Dawny członek założycielski – Francja – wywołuje podejrzenie, że chce się w protekcjonistyczny sposób odizolować od Unii. Z kolei we Włoszech, które są w zasadzie przychylnie ustosunkowane wobec UE, ale pod rządami Berlusconiego poruszają się na unijnej arenie w pewnym sensie jak polityczny błędny ognik, przypominano już, z pewnością nieco drastycznie, o roku 1914-ym.

Z powodu tej dość chaotycznej sytuacji kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że chce stanowić ona w UE „niezmienny punkt”. To jest, mówiąc powściągliwie, trochę za mało. Pasują do tego enuncjacje jej ministra spraw zagranicznych Franka Waltera Steinmeiera, który chce wprawdzie ożywić proces konstytucyjny w UE, ale nie planuje w związku z tym żadnych konkretnych inicjatyw. „Ludzie muszą być przekonani o politycznej wartości dodatkowej UE” – jak to Steinmeier słusznie zauważył we wczorajszym wystąpieniu w Bundestagu. Ta „wartość dodatkowa” nazywała się niegdyś: pokój i stabilność przy równoczesnym wzroście gospodarczym i pomnażaniu dobrobytu. Byłoby dobrze, gdyby to ktoś obecnie uaktualnił – postuluje „Märkische Oderzeitung”.