1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
SportNiemcy

Reguła 50+1. Bundesliga bez dyktatu korporacji

Dominik Owczarek
1 sierpnia 2021

Nowy sezon ligowy przynosi nowe i stare pytania. Oprócz obostrzeń pandemicznych nadal trwa spór o sens ograniczania inwestorów w Bundeslidze. 

Logo Fußball 1. Bundesliga DFL
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Stache

Zasada 50+1 zakłada, że większość udziałów w spółce (minimum 51 procent) musi należeć do klubu. Warunek ten jest obowiązkowy do uzyskania licencji na grę w pierwszej i drugiej Bundeslidze. Od reguły obowiązującej od 1998 roku nie brakuje jednak wyjątków. Dotyczy to koncernów Bayer w Leverkusen, Volkswagen w Wolfsburgu oraz patrona Hoffenheim biznesmena Dietmara Hoppa.

Bundeskartellamt (Federalny Urząd Antymonopolowy) zwraca uwagę na zagrożenia ze strony tych klubów. DFL (Niemiecka Liga Piłki Nożnej) dopuszcza wyjątki na podstawie „wsparcia ze strony inwestora trwającego dłużej niż 20 lat”.  

– Wydaliśmy wstępną ocenę antymonopolową, ale w DFL trwają dyskusje. Nasza uwaga skupia się głównie na trzech zespołach, które stanowią wyjątek – mówi DW Jonas Severin Frank z Federalnego Urzędu Antymonopolowego. 

– Ograniczenie 50+1 samo w sobie zapewnia stabilność. W Niemczech nikt nie może sobie po prostu kupić klubu. Wspomniane wyjątki prowadzą jednak do nierówności szans w Bundeslidze. Gdy VfL Wolfsburg poniósł ogromne straty finansowe, koncern VW natychmiast je zrekompensował. Inne drużyny nie mają takiej możliwości – mówi DW przewodnicząca stowarzyszenia kibiców Unsere Kurve (Nasza Trybuna) Helen Breit.

 

Klub z Wolfsburga może liczyć na VolkswagenaZdjęcie: Ina Fassbender/Pool/REUTERS

W żadnej z najlepszych lig w Europie kibice nie mają takiego wpływu na funkcjonowanie klubów jak w Niemczech. Wiedzą o tym nawet w Monachium, gdzie w trakcie walnych zgromadzeń Bayernu bierze się pod uwagę głos fanów. Bawarczycy należą jednak do przeciwników 50+1. 

Pomaga czy szkodzi?

Według prezydenta Bayernu Herberta Hainera „kluby powinny same decydować, czy przyznać inwestorom prawo głosu”. W rozmowie z telewizją ZDF przyznał, że „trzeba zwrócić uwagę na to, że niektórym klubom ta zasada nie pomaga”.  

Za najgłośniejszego przeciwnika reguły uchodzi prezydent Hannover 96 Martin Kind. W klubie ze stolicy Dolnej Saksonii stara się o wyłączne prawo głosu. Przedmiot sporu między nim a DFL odbija się także w znaczny sposób na jego opinii wśród kibiców. 

DFL musi zagwarantować jednolite stosowanie i egzekwowanie dla wszystkich klubów. Nie bez powodu przepisy prawa antymonopolowego dotyczą również sportu zawodowego. Działalność gospodarcza stowarzyszeń i klubów podlega niemieckiemu i europejskiemu prawu konkurencji – zauważa Andreas Mundt, prezes Federalnego Urzędu Antymonopolowego. 

Największymi zwolennikami utrzymania reguły są kibice oraz ich stowarzyszenia. Jest to dla nich gwarant stałego udziału w życiu klubu w dobie powszechnej komercjalizacji. W Anglii niektóre kluby zniknęły z czołówki za sprawą zadłużenia lub jest tym zagrożonych. Podobnie jest w Hiszpanii i we Włoszech, gdzie sukcesy w międzynarodowej rywalizacji niejednokrotnie przypłacono milionowymi długami. 

Od lat poza granicami Niemiec za normalne uchodzi posiadanie większości w klubach przez inwestorów. Przykładem jest Chelsea FC z rosyjskim właścicielem Romanem Abramowiczem. Budżety Manchesteru City lub Paris Saint-Germain są z kolei zasilane przez petrodolary szejków. 

– Wśród kibiców nigdy nie spotkałam głosu przeciwnego wobec 50+1. Zasada ta ma niesamowitą wartość dla dobra kulturowego piłki nożnej. Zmiany w ostatnich latach pokazują jednak, że potrzebujemy więcej niż jednej reguły. W dokumentach koncepcyjnych sieci kibiców Zukunft Profifußball zaproponowano wprowadzenie krajowego finansowego fair play – dodaje Helen Breit.

 

Kibice hamburskiego St. Pauli Zdjęcie: picture-alliance/HOCH ZWEI/P. Szysa

Inne zdanie w kwestii 50+1 ma największy rywal Bayernu w ciągu ostatnich dziesięciu lat – Borussia Dortmund. „Na tle toczącej się dyskusji na temat wstępnej oceny prawnej Federalnego Urzędu Antymonopolowego i mając na uwadze historię BVB, jesteśmy zdecydowanym zwolennikiem zasady 50+1” – powiedział dyrektor klubu Hans-Joachim Watzke.

Oficjalne oświadczenie podtrzymujące poparcie wydało także 1 FC. Koeln. „Zniesienie tej zasady nie wchodzi w grę” – czytamy. Z kolei RB Lipsk pisze w oświadczeniu przekazanym DW, że reguła nie jest staroświecka, ale w ciągu ostatnich 20 lat piłka nożna zmieniła się pod każdym względem, co oznacza konieczność jej rozwoju. „Ważne jest stworzenie warunków ramowych, które podtrzymają zasady ważne dla ligi. Z drugiej strony trzeba pozostać konkurencyjnym, także z myślą o Europie. Dobrze, że DFL z własnej woli zgłosił sprawdzenie legalności 50+1 do odpowiedniego wydziału" – mówi DW rzeczniczka prasowa RB Lipsk Silva Lone Salaender.

DFL zauważa konflikt interesów. Po ostatnim walnym zgromadzeniu ligi podjęło decyzję o odłożeniu decyzji w czasie. Odchodzący szef organizacji Christian Seifert przeprowadził także rozmowy z zarządami Bayer Leverkusen, VfL Wolfsburg i TSG Hoffenheim. 

Trzy lata temu jedynie 18 z 36 uprawnionych klubów głosowało za utrzymaniem zasady. Cztery kluby wówczas sprzeciwiły się, a reszta wstrzymała się od głosu. Zarówno wtedy, jak i obecnie można zaobserwować, że reguła ograniczająca inwestorów może stać się reliktem przeszłości. Na ten moment piłka cały czas jest w grze. 

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej