1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Relacja z Gazy: „Koszmar, który wciąż powraca”

Tania Krämer
13 października 2023

Ludność cywilna w Strefie Gazy płaci wysoką cenę za krwawe ataki terrorystyczne Hamasu na Izrael. Setki tysięcy ludzi uciekają przed atakami odwetowymi. Migawki z kraju pod ostrzałem.

Ulice w Strefie Gazy po ataku bombowym
Ulice w Strefie Gazy po ataku bombowymZdjęcie: Majdi Fathi/NurPhoto/picture alliance

– W Gazie nie ma teraz nigdzie schronienia – mówi 29-letnia Mona Sabbah przez telefon z miasta Gaza. Od soboty większość czasu spędza wraz z dziećmi, mężem i sąsiadami w piwnicy swego domu. – Ostatniej nocy bombardowania trwały bez przerwy, szczególnie w Rimal (dzielnica w centrum miasta Gaza). Człowiek zadaje sobie pytanie, gdzie będą bombardować w następnej kolejności? Czy przeżyje noc? Czy zobaczy świt nowego dnia?"


To już piąta runda walk między Izraelem, Hamasem i innymi ugrupowaniami palestyńskimi. A jednak wszystko jest inne. Wczesnym rankiem w sobotę Hamas, rządząca Strefą Gazy organizacja terrorystyczna, rozpoczął ostrzał rakietowy izraelskich wiosek i miast. Potem setki palestyńskich bojowników przedarły się przez najeżony licznymi zabezpieczeniami mur i wtargnęły do pobliskich izraelskich miast, żeby na oślep zabijać i porywać przypadkowych ludzi.
Rząd w Jerozolimie ogłosił stan wojny. Od tego czasu Izrael bombarduje tę odizolowany skrawek wybrzeża. Nadal trwa też ciągły ostrzał izraelskich miast i miasteczek rakietami wystrzeliwanymi przez palestyńskich bojowników ze Strefy Gazy.


Ten niewielki obszar, który zamieszkuje około 2,3 miliona ludzi, jest od ponad 16 lat w dużej mierze odcięty od Izraela, a częściowo także od Egiptu. Islamski Hamas przejął kontrolę nad Strefą Gazy w 2007 roku po zwycięstwie w wyborach i walkach z bojownikami Fatah. Wznowiona wojna budzi najgorsze obawy wśród wielu mieszkańców Gazy.

Zniszczone budynki mieszkalne w Khan Younis na południu Strefy GazyZdjęcie: Ibraheem Abu Mustafa/REUTERS

„Nie ma prądu, nie ma Internetu, prawie nie ma wody”

– Jeśli czegoś chcą, powinni załatwić to z Hamasem. Uderzają w nas, a nie w Hamas – skarży się Sabbah. – Płakałam całą noc. Wszyscy krzyczeliśmy i płakaliśmy. To niewiarygodne, że znów nas to spotyka. Jesteśmy cywilami, nic nie zrobiliśmy, chcemy, żeby to się wreszcie skończyło. Nie ma prądu, nie ma Internetu, prawie nie ma wody. Czy nie wystarczy, że żyjemy pod blokadą od 15, 16 lat? Co będzie dalej? – pyta.


Według danych palestyńskiego ministerstwa zdrowia w Strefie Gazy zginęło od początku wojny ponad 1300 Palestyńczyków, a ponad sześć tysięcy zostało rannych. Izraelskie media donoszą, że ciała około 1500 palestyńskich terrorystów, którzy przekroczyli granicę, znajdują się w Izraelu.
W Izraelu zginęło do tej pory ponad 1200 osób, a ponad 3100 zostało rannych. Duża część ofiar została zabita w sobotnich atakach. Terroryści wywieźli do Strefy Gazy od stu do 150 osób, w tym dzieci, starszych i obcokrajowców, i trzymają ich tam jako zakładników.

Dymy po bombordowaniach miasta GazaZdjęcie: Mohammed Salem/REUTERS

„Kompletna blokada“

Izraelski minister obrony Yoav Gallant zapowiedział w poniedziałek „całkowitą blokadę” i wstrzymał dostawy energii elektrycznej, żywności i benzyny z Izraela do Strefy Gazy. Także woda pitna, którą Autonomia Palestyńska kupuje w Izraelu dla Strefy Gazy, nie będzie już dostarczana.
Izraelskie organizacje praw człowieka, takie jak Gisha, która prowadzi kampanię na rzecz swobody przemieszczania się Palestyńczyków, skrytykowały izraelski odwet jako karę zbiorową i „całkowity brak poszanowania dla ludności cywilnej”.

Liczne ofiary śmiertelne po ataku z powietrza na miasto GazaZdjęcie: Mustafa Hassona/AA/picture alliance


W środę po południu w jedynej elektrowni w Strefie Gazy zabrakło paliwa. Podczas gdy długotrwałe przerwy w dostawach prądu są tam chlebem powszednin, całkowity blackout doprowadza ten mały obszar do granic jego możliwości. – Prądu już nie ma, paliwa do generatorów też brakuje – donosi z Gazy dziennikarz, który ładuje swój telefon komórkowy z małego urządzenia solarnego.

Ponure ostrzeżenie

Poczucie izolacji potęguje się więc jeszcze bardziej, zwłaszcza teraz, gdy każdy w domu szuka prowizorycznego schronienia przed nalotami, a telefon komórkowy jest jedynym łączem pozwalającym pozostać w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi. Ale i tak już słaby system opieki zdrowotnej, a zwłaszcza szpitale również ucierpiały i grozi im całkowite załamanie wobec rosnącej liczby rannych. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża ostrzega, że szpitalom grozi przekształcenie się w kostnice.

Czołg izraelski w trakcie ostarzału Strefy GazyZdjęcie: Erik Marmor/AP/picture alliance

– Ja po prostu już dłużej nie mogę – mówi DW przez telefon Raed El Athamnah, który przez wiele lat pracował jako kierowca dla zagranicznych dziennikarzy. Już w sobotę musiał uciekać z rodziną z Beit Hanoun, miasta na północy Strefy Gazy, w strefie przygranicznej z Izraelem.
Teraz są prowizorycznie zakwaterowani w szkole prowadzonej przez Agencję Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie w Dżabaliji, obozie dla uchodźców i dzielnicy miasta Gaza. – Mamy tylko to, co mieliśmy na sobie w sobotę. Od tamtej pory nie braliśmy też prysznica. Nie śpimy, wokół coraz to wybuchają bomby – mówi El Athamnah. Podobnie jak on wewnątrz Strefy Gazy ucieka mnóstwo innych ludzi. Zbyt wielu możliwości nie mają, granice z Egiptem i Izraelem są bowiem zamknięte, a schronów czy bunkrów też nie ma.

Szukanie ochrony

Według Biura Narodów Zjednoczonych do spraw Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) około 340 000 osób musiało opuścić od soboty swoje domy znajdujące się głównie na obszarach w pobliżu granicy na północy i wschodzie Strefy Gazy. Około dwie trzecie z nich szuka schronienia w szkołach prowadzonych przez Agencję Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Uchodźcom Palestyńskim (UNRWA). Inni próbują znaleźć schronienie u krewnych dalej na zachód w Strefie Gazy, ale i tam są bombardowani przez izraelskie lotnictwo i marynarkę wojenną.


Wielu ludzi w Strefie Gazy odczuwa strach i traumę związaną z minionymi wojnami. – To koszmar, który coraz to powraca – mówi El Athamnah, który już raz stracił swój dom podczas wojny w latach 2008-2009.
– Tutaj też nie czujemy się bezpiecznie, a kto wie, co jeszcze przyjdzie – pyta retorycznie Athamnah, którego zdaniem izraelskie naloty są jeszcze intensywniejsze i gwałtowniejsze niż wszystko, czego doświadczył wcześniej.

Obawy ludzi są uzasadnione. Premier Izraela ostrzegł, że „Hamas popełnił błąd o historycznych rozmiarach”, a jego cena „zostanie zapamiętana na dekady”. Ofensywa lądowa ma się zacząć niebawem.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >

Wojna w Izraelu: rośnie liczba zabitych i zaginionych

02:54

This browser does not support the video element.