1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Roberta Metsola: Przyjmy do przodu ws. rozszerzenia UE

7 września 2023

– Nie zaczynajmy debaty o rozszerzeniu UE od tematu jednomyślności. To przepis na porażkę – ostrzega Roberta Metsola, szefowa europarlamentu. Mówi też o ważnej kwestii relokacji.

Roberta Metsola
Roberta MetsolaZdjęcie: Frederick Florin/AFP

Maltanka Roberta Metsola, która od stycznia 2022 roku jest przewodniczącą Parlamentu Europejskiego, wcześniej jako europosłanka centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) zajmowała się tematami praworządności oraz reformy migracyjnej. A wiosną zeszłego roku – już jako szefowa europarlamentu – była pierwszą przedstawicielką instytucji UE, która pojechała do Kijowa po napaści Rosji na Ukrainę.

„Nie zaczynajmy od jednomyślności”

Bruksela zaczyna już ostatni sezon w obecnym rozdaniu politycznym (ostatni rok kadencji europarlamentu oraz Komisji Europejskiej). Otworzy go za tydzień „orędzie o stanie Unii” Ursuli von der Leyen. Gorącym ukraińskim tematem stał się teraz apel Charlesa Michela, szefa Rady Europejskiej, by Unia, a także kraje aspirujące do członkostwa, czyli Ukraina, Mołdawia i Bałkany Zachodnie, osiągnęły gotowość do rozszerzenia UE już w 2030 roku.

Kijów, kwiecień 2022, Roberta Metsola jako pierwsza przedstawicielka UE w zaatakowanej UkrainieZdjęcie: Ukrainian Presidential Press Office/AP/picture alliance

Czy ta data jest osiągalna po stronie Unii, która musiałaby do tego czasu rozstrzygnąć m.in. debaty o dalszym ograniczaniu zasady jednomyślności i innych reformach przygotowujących Unię do rozszerzenia? – Nie zaczynałabym od sprawy jednomyślności. Gdyby ktoś chciał, żeby się nie powiodło, to należałoby zacząć właśnie od tego tematu… – mówi nam Metsola podczas wywiadu dla grupy europejskich korespondentów w Brukseli.

Priorytety przy rozszerzeniu

Promowaną przez Berlin i Paryż rezygnację z jednomyślności w niektórych kwestiach polityki zagranicznej i podatkowej w ramach reform przedrozszerzeniowych zwalcza m.in. Polska, choć Metsola nie wdaje się w te szczegóły.

– Powiedziałabym, że warto zacząć raczej od dyskusji, w jaki sposób wspólny unijny rynek skorzysta lub będzie musiał się dostosować do zwiększenia Unii o kilkadziesiąt milionów nowych obywateli. I w jaki sposób przesunięcie naszych granic zewnętrznych wpłynie na sposób wykorzystania swobody przemieszczania się – przekonuje.

Zełenski: “Ukraina będzie członkiem UE”

01:08

This browser does not support the video element.

Ponadto kluczowa wewnątrzunijna dyskusja powinna, jak zaznacza szefowa europarlamentu, dotyczyć wpływu rozszerzenia na budżet UE oraz na nowy rozkład płatników i beneficjentów netto tej wspólnej unijnej kasy.

Co dalej? „Musimy przewodzić”

Metsola przypomina, że kiedy europarlament w marcu 2022 roku wezwał w swej rezolucji do przyznania Ukrainie statusu kandydackiego, pojawiły się liczne oceny, że to pochopne lub nierealistyczne. – A trzy miesiące później zgodził się na to przywódca każdego kraju Unii – podkreśla Metsola.

Ukrainie i Mołdawii przyznano status kandydacki na szczycie UE w czerwcu 2022 roku. Ale co konkretnie z 2030 rokiem? – Moja odpowiedź o tempo rozszerzenia brzmi: Ukrainie zajęło długie lata przygotowywanie do podłączenia do europejskiej sieci energetycznej, a kiedy zaczęła się wojna, dokonano tego bardzo szybko. Ile czasu (przed przyspieszeniem) mówiliśmy o wspólnej strefie roamingowej? Musimy teraz przewodzić, a przecież Unia pokazała – w tym przy okazji pandemii i wojny – wcześniej nieodkryte moce i chęci jednoczenia się – przekonuje Metsola.

Ursula von der Leyen i Roberta Metsola - obie są zwolenniczkami Ukrainy w UEZdjęcie: Jean-Francois Badias/picture-alliance/dpa/AP

Czy nie obawia się „zmęczenia Ukrainą” u europejskiej opinii publicznej? – Ostrzegano nas przed takim ryzykiem już parę razy, ale dotychczas tego nie dostrzegam. Oczywiście, wraz z odległością geograficzną (od Ukrainy) może zmieniać się percepcja rzeczywistości. Jednak byłam niedawno w Portugalii i Irlandii, czyli na przeciwległych wobec Ukrainy krańcach Europy. Również tam nie zauważyłam zmęczenia Ukrainą poza skrajnymi częściami spektrum politycznego – mówi Metsola.

Czy bać się eurosceptyków

Przygotowaniom do przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego towarzyszą – podobnie jak przed pięciu i dziesięciu laty – obawy o wzmocnienie sił eurosceptycznych czy wręcz antyunijnych. – Błędem przeszłości było ignorowanie eurosceptyków. Należy im się przeciwstawiać, a nie ignorować, jak niegdyś robiły partie uważające poparcie swych zwykłych wyborców za pewnik – przekonuje Metsola.

Apeluje o debatę z tą częścią społeczeństwa, która czuje się zmarginalizowana: – Jeśli rządy nie działają należycie lub nie wywiązują się z obowiązków, ludzie zaczynają myśleć, że wszyscy politycy są tacy sami i po co zatem w ogóle zawracać sobie głowę głosowaniem? – mówi Metsola.

Roberta Metsola z szefami państw UE w BrukseliZdjęcie: Petr Kupec/CTK Photo/imago images

Macierzysta frakcja Mesoli w PE przed kilku miesiącami nieskutecznie przeciwstawiała się przepisom o zakazie rejestrowania w Unii nowych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Dopiero potem, na ostatniej prostej zostały one nieco złagodzone wymuszonymi przez Berlin dodatkowymi gwarancjami Brukseli dotyczącymi dopuszczenia silników na paliwa syntetyczne. Metsola namawia, by instytucje UE znacznie więcej uwagi oraz konsultacji poświęcały zwłaszcza tym nowym prawom, które mogą stać się dla eurosceptyków łatwymi narzędziami uderzania w UE.

– Kiedy dzwonią dzwonki alarmowe (po szczególnie kontrowersyjnych propozycjach nowych przepisów UE – red.), musimy je słyszeć – wzywa Metsola. Dodaje, że promowany m.in. przez premiera Mateusza Morawieckiego postulat „mniej Europy”, czyli słabszej, niepogłębianej eurointegracji, jest głoszony także przez inne mocno konserwatywne siły w UE. Ale to temat odrębny od kwestii praworządności, których Parlament Europejski nie przestanie pilnować m.in. w Polsce i na Węgrzech.

Relokacja: czy nadal ma sens?

Czy „obowiązkowa solidarność” w reformie migracyjnej to nie jest kolejny przykład przepisów, które dają eurosceptykom narzędzie walki z UE? Mimo że to narzędzie zbyt ograniczone, by być znaczącym rozwiązaniem problemu migracyjnego. Czy to zatem projekt politycznie sensowny?

Metsola odpowiada, że o ile w Polsce relokacja jest narzędziem uderzania w Unię, to zupełnie odwrotnie jest na unijnym Południu, gdzie „obowiązkowa solidarność” jest politycznie nieodzowna. – I powiedzmy uczciwie, że w obecnym projekcie reformy migracyjnej relokacja wcale nie jest fundamentalnym elementem. Ponadto istnieje alternatywa w postaci wkładu finansowego – przypomina Metsola.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >> 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej