1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rodzice z Winnenden

15 grudnia 2009

50 tysięcy sztuk nielegalnej broni oddali policji w tym roku mieszkańcy Badenii-Wirtembergii. Powodem tak ogromnej gotowości do kooperacji z policją jest pamięć o masakrze w szkole miasteczka Winnenden.

"Dlaczego" - napis na karteczce położonej pod szkołą w Winnenden
"Dlaczego" - napis na karteczce położonej pod szkołą w WinnendenZdjęcie: AP

Niemal codziennie Thomas i Birgit Schweitzer wędrują na cmentarz, na skraju wsi w pobliżu Winnenden. W milczeniu patrzą na aniołki, świeże kwiaty, listy i obrazki piętrzące się na grobie córki Seliny.

Morze kwiatów pod szkołą Albertville, gdzie toczył się dramatZdjęcie: AP

Selina miała 15 lat, kiedy 11 marca 2009 w klasie swojej szkoły, Albertville Realschule, zginęła od strzału z pistoletu. Podobnie jak dziewięciu innych uczniów i sześcioro dorosłych. Trzynaście dalszych ofiar zostaje ciężko rannych. W sumie sprawca oddaje 112 strzałów. Selina przypuszczalnie już tego nie zarejestrowała. Zginęła na miejscu. Jej głowa leżała na pulpicie ławki, w ręku trzymała jeszcze ołówek. Czasami Birgit Schweitzer dziękuje Bogu, że stało się to tak szybko. Ale najczęściej myśli o najgorszych chwilach tego 11 marca. O męce czekania w sali gimnastycznej: „Człowiek wie, że ona tam zginęła, ale jednocześnie myśli - ach, zaraz pokaże się w drzwiach”.

Ciche cztery ściany

Birgit Schweitzer jeszcze raz poprawia kwiaty na grobie córki, nagle odwraca się i opuszcza cmentarz. Przy wyjściu spuszcza ze smyczy psa i powoli przemierzają z mężem 400 metrów do domu. Pustego domu.

Tylko pies wnosi jeszcze trochę życia. Thomas Schweitzer jest myśliwym, codziennie idzie z psem na spacer, zabiera go do lasu, na ambonę. Ale idzie bez broni: „Do dzisiaj miałem ją w ręku tylko raz, nie strzelałem ani razu”. Nie jest w stanie powiedzieć, czy kiedykolwiek będzie jeszcze strzelał. Strzelba i pistolety zgodnie z przepisami są zamknięte w szafie pancernej. Szara, stalowa szafa wysokości człowieka straszy w przedpokoju, naprzeciw wisi zdjęcie Seliny.

Niemcy na II miejscu

Czekająca na zniszczenie amunicjaZdjęcie: DW/ Svenja Pelzel

W statystyce szkolnych masakr, tzw. School Shootings, Niemcy są na drugim miejscu. Wyprzedzają je tylko Stany Zjednoczone. Od 1964 r. aż dziesięć razy doszło w Niemczech do tragicznych strzelanin w szkołach: w 2003 r. w Erfurcie, w 2006 w Emstetten, 2009 w Winnenden i Ansbach; żeby wymienić tylko te najbardziej spektakularne. Prawie we wszystkich przypadkach broń należała do członków sportowych klubów strzeleckich. Dlatego rodzice z Winnenden żądają zaostrzenia istniejących przepisów. Chcą, żeby osobom prywatnym zabronione było posiadanie broni dużego kalibru, opowiadają się za oddzielnym przechowywaniem broni i amunicji, i za mniejszą, niż dotąd pojemnością magazynków.

Pracownicy urzędu ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego Winnenden są podobnego zdania. Dlatego napisali do wszystkich posiadaczy broni w okręgu, żeby przestrzegali obowiązku trzymania broni w szafach pancernych, a jeżeli takiej nie mają, żeby oddali broń. Pisma poskutkowały – mieszkańcy przynieśli 226 sztuk broni. Została zniszczona w centralnym punkcie magazynowania i niszczenia broni, 70 km na południe od Winnenden, między Stuttgartem i Böblingen. Leżący w środku lasu obiekt chroni strzeżona brama, wysokie ogrodzenie. Na jego terenie kilka drewnianych baraków, hal montażowych i ukryte do połowy pod ziemią bunkry. W tym roku zniszczono tam prawie 50 tys. sztuk broni, w tym karabinów, pistoletów i noży; ponad dwukrotnie więcej, niż w 2008 roku. Do tego tony amunicji.

Zdjęcie i świece - pamięć o NicoleZdjęcie: DW/ Svenja Pelzel

Barbara i Christoph Nalepa stracili w masakrze w Winnenden córkę, Nicole. Zostali im bliźniacy – Sebastian i Michele. I wspomnienia. Dziecięcy pokój zastawiony jest aniołkami, serduszkami, lampkami, dowodami pamięci, jakie przyjaciele i obcy zostawili w ostatnich miesiącach na grobie Nicole. Kiedy Barbara Nalepa wchodzi do tego pokoju wybucha płaczem, za każdym razem. Także kiedy wyciąga z szafy duży karton, w którym przechowuje listy z kondolencjami.

Barbara Nalepa zawsze płacze, kiedy mówi o córce. Pocieszenia szuka na jej grobie, który odwiedza kilka razy dziennie. Pomaga jej też kontakt z rodzicami innych zabitych uczniów. Po masakrze zbierali podpisy, organizowali zbiórki pieniędzy, dotarli nawet do Berlina, do ówczesnego szefa MSW Wolfganga Schäuble. Osiągnęli dużo: 1 lipca 2009 roku ustawa o posiadaniu broni została częściowo zaostrzona.

Po raz pierwszy oskarżony ojciec sprawcy

Już wkrótce może dojść do ukarania osób odpowiedzialnych, czego też domaga się Barbara Nalepa i inni rodzice ofiar z Winnenden. Pod koniec listopada prokurator generalny w Stuttgarcie po raz pierwszy wniósł do sądu sprawę przeciw ojcu sprawcy masakry, którym był 17-letni Tim Kretschmer. Prokurator zarzuca ojcu nieumyślne uszkodzenie ciała i naruszenie ustawy o posiadaniu broni. Dla Barbary i Christopha Nalepy, Birgit i Thomasa Schweitzerów jest to małe zadośćuczynienie. Ale żadna pociecha.

Svenja Pelzel / Elżbieta Stasik

red. odp. Iwona Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej