me Ein Jahr nach dem Selbstmord von Robert Enke - hat sich etwas geändert?
10 listopada 2010W zawodowym futbolu na piłkarzach ciąży ogromna presja. W Bundeslidze chodzi co prawda o bramki, punkty, mistrzostwa, a w klubach również o duże pieniądze. Nie każdy zawodowiec jest w stanie uporać się z takim obciążeniem, czego dowodem jest tragiczna śmierć Roberta Enke, bramkarza piłkarskiej reprezentacji narodowej Niemiec.
Wrażliwość piłkarza
Jako bramkarz w klubach Eintracht Frankfurt, VfL Bochum, VfB Stuttgart i 1 FC Kaiserslautern, Thomas Ernst przeżył w Bundeslidze wszystko: i wzloty i upadki.
Dziś jest członkiem zarządu w drugoligowym klubie VfL Bochum. W czasie swej długoletniej kariery piłkarskiej nie raz był konfrontowany z obciążeniem psychicznym graczy: "Piłkarze boleśnie odczuwają, gdy się ich na stadionach wygwizduje albo obrzuca wyzwiskami". Po meczu często nie są w stanie się z tym uporać. A już na pewno nie, gdy się spada do gorszej ligi. "Zwykle człowiek zabiera ze sobą na trening wielki balast, ale również na mecz" - dodaje Ernst.
Związek zawodowy piłkarzy oferuje pomoc
Jeszcze przed jego śmiercią Roberta Enke Stowarzyszenie VdV, będące związkiem zawodowym profesjonalnych piłkarzy, doszło do wniosku, że pomocy specjalisty potrzebuje wielu piłkarzy.
Dlatego też związek od lat oferuje graczom psychoterapię jak i pomoc duchową w sytuacjach kryzysowych. "Tuż po tragicznej śmierci bramkarza liczba osób zwracających się o pomoc do psychologa poważnie wzrosła" - mówi dyrektor VdV Ulf Baranowsky.
Kto na stadionach tudzież przed kamerami telewizyjnymi jest pod stałą obserwacją, nie może okazać słabości a już na pewno nie słabości psychicznej. W branży piłkarskiej obowiązuje dewiza: "na boisko idą same twarde chłopy". Ci, którzy po śmierci Enkego szukali pomocy, nie szukali jej w klubach, lecz w związkach zawodowych piłkarzy.
Fasada jest częścią biznesu
Psycholog Thomas Graw, do którego przychodzi na terapię wielu zawodowych piłkarzy z Bundesligi, nie ma wątpliwości: Robert Enke nie jest odosobnionym przypadkiem. Nawet jeśli ma się wrażenie, że piłkarz jest w dobrej kondycji psychicznej to jeszcze nic nie znaczy. Kamuflowanie złego samopoczucia jest "częścią biznesu i kariery. Chodzi o to, żeby problemy psychiczne tak dobrze ukryć, aby nikt nie mógł człowiekowi zajrzeć w karty".
Piłkarzom cierpiącym na dolegliwości psychiczne, związek zawodowy oferuje różne możliwości nawiązania kontaktu: osobiście, z poradą na miejscu, przez telefon albo e-mail. Przy czym, zapewnia Baranowsky, dyskrecja i anonimowość odgrywają u nich wielką rolę.
Strach chorych piłkarzy
Psycholodzy, którzy współpracują z VdV, oceniają, czy piłkarz ma przejściowe problemy psychiczne, czy też wykazuje jednoznaczne objawy depresyjne.W środowisku brak jednak zrozumienia i poparcia dla chorych piłkarzy - uważa Thomas Graw: "Na pewno bywają i tacy trenerzy i koledzy z drużyny, którzy mówią: w takiej sytuacji masz tu czego szukać". Z różnych rozmów Baranowsky wywnioskował, że wielu zawodowych piłkarzy życzyłoby sobie szybkiej rozbudowy poradnictwa anonimowego, "ponieważ wielu boi się otworzyć, spodziewając się nieprzyjemnych następstw".
Outing raczej niemożliwy
Diametralna zmiana sposobu myślenia, czego żądano i zapowiadano również w wielu wystąpieniach po śmierci Enkego, niestety nie nastąpiła. Według Thomasa Ernsta w klubach odczuwa się co prawda pewne uwrażliwienie na zaburzenia psychiczne u piłkarzy, "ale zasadniczo nic się w tym biznesie nie zmieniło".
Nic dziwnego, że psycholog sportowy Graw dochodzi do otrzeźwiającego wniosku: "Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby któryś z piłkarzy przyznał się do swoich problemów".
Klaus Deuse / Iwona Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek