Roland Jahn przejmie Urząd ds. Akt Stasi
28 stycznia 2011Wspierał Solidarność
Przygoda Rolanda Jahna z Polską sięga co najmniej roku 1981. Kiedy w Polsce legalnie istniała Solidarność Jahn postanowił zademonstrować własną solidarność z polskim ruchem. Najpierw przez pół roku jeździł po Jenie rowerem, na którym była umocowana polska flaga - oficjalnie demostrując przyjaźń wobec wschodnich sąsiadów. Choć dla enerdowskiego reżimu była to pewna prowokacja, nikt nie mógł Jahnowi formalnie zarzucić, że działa sprzecznie z prawem.
Dopiero, gdy w Polsce ogłoszono stan wojenny, a Jahn napisał na polskiej fladze "Solidarność z narodem polskim", szybko odczuł granicę tolerancji enerdowskiego reżimu. Ponieważ napis "Solidarność" jednoznacznie nawiązywał do polskiej opozycji, służby porządkowe aresztowały enerdowskiego opozycjonistę. Tuż po tym został skazany na 22 miesiące więzienia, z czego pół roku odsiedział.
"Jestem za sprawiedliwością"
Roland Jahn spytany, dlaczego zdecydował się na tak jawną manifestację solidarności z polską opozycją w NRD odpowiada: "Bo jestem za sprawiedliwością, to ona od zawsze była moją siłą napędową".
Wyjątkowe poczucie sprawiedliwości Jahn miał już w latach szkolnych. Choć był członkiem typowych enerdowskich organizacji młodzieżowych, jak FDJ, także jako młody człowiek nie dał się pozbawić wolności słowa. Już na świadectwach szkolnych dorastającego Jahna były uwagi w stylu: "Ma skłonności do zachowań opozycyjnych".
Z opozycji do telewizji
Po wyjściu z aresztu reżim zmusił Rolanda Jahna do opuszczenia NRD. Wbrew jego woli został skuty w kajdanki i wsadzony w czerwcu 1983 roku do pociągu jadącego na zachód. Nakaz wydalenia podpisał sam szef Stasi, Erich Mielke.
Po przyjeździe do Berlina Roland Jahn zajmował się wsparciem dla opozycji w NRD. Razem z grupą innych enerdowskich opozycjonistów organizował transporty drukarek, papieru, książek i materiałów informacyjnych do NRD.
Po 1989 roku zaczął pracować w berlińskiej telewizji "Sender Freies Berlin", gdzie zajmował się głównie tematami poświęconymi ruchom wolnościowym w NRD, Polsce i innych krajach byłego bloku wschodniego.
Co zostanie z Urzędu ds. Akt Stasi?
Kandydatura Rolanda Jahna jako przyszłego dyrektora Urzędu ds. Akt Stasi miała od początku dosyć szerokie poparcie. Na krytykę, iż nie posiada doświadczenia w pracy w urzędach odpowiedział, iż "kanclerz Angela Merkel także go nie miała, a jednak się sprawdza".
Urząd ds. Akt Stasi ma istnieć w obecnej formie do roku 2019. Zadaniem Jahna - o ile zostanie wybrany również na drugą kadencję (po pięciu latach) - będzie prawdopodobnie zamknięcie urzędu i przekazanie jego akt do archiwum federalnego, Bundesarchiv. W jakiej formie część instytucji "przeżyje", zależeć będzie w dużej mierze od nowego szefa.
Utrzymanie urzędu w obecnej formie kosztuje niemiecki budżet 100 milionów euro rocznie. Na początku pracowały tam 3 tys. osób, obecnie jest zatrudnionych 1825 pracowników. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Roland Jahn przejmie stanowisko szefa urzędu od Marianne Birthler 14 marca tego roku.
Róża Romaniec, Berlin
red.odp.: Małgorzata Matzke