Rosyjski konwój pomocy humanitarnej w drodze na Ukrainę. Zachód sceptyczny
12 sierpnia 2014Konwój z pomocą humanitarną, który w nocy z poniedziałku na wtorek (11/12.08) wyruszył spod Moskwy w kierunku wschodniej Ukrainy, może być dla Rosji pretekstem do stałej obecności w tym regionie. – Musimy być nadzwyczaj ostrożni – powiedział na antenie radia France Info francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius. Nie można wykluczyć, że Rosjanie zajmą w ten sposób pozycje w pobliżu centrów prorosyjskich separatystów – Doniecka i Ługańska, stawiając Zachód przed faktem dokonanym – stwierdził Fabius.
Obawy takie wyrażali w minionych dniach wielokrotnie także inni zachodni politycy, wśród nich kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent USA Barack Obama, którzy dlatego domagali się, by pomoc humanitarna była dostarczana wyłącznie pod egidą Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża.
Rząd w Kijowie alarmuje, że przy granicy Rosji z Ukrainą zgromadzonych jest 45 tys. rosyjskich żołnierzy. NATO ocenia możliwość rosyjskiej inwazji jako bardzo wysoką – powiedział w wywiadzie dla agencji Reutera sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.
MKCK nie ma żadnych informacji
Według szeregu rosyjskich agencji, spod Moskwy wyruszyło we wtorek (12.08.14) nad ranem 280 ciężarówek z pomocą humanitarną dla mieszkańców obwodu donieckiego i ługańskiego. Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Władimira Putina powiedział, że sprawa konwoju została uzgodniona z władzami Ukrainy i Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża (MKCK). Tymczasem rzecznik MKCK w rozmowie z agencją AP powiedział, że nie ma żadnych informacji dotyczących ładunku ciężarówek i celu konwoju.
Agencja RIA Nowosti powołująca się na przedstawiciela moskiewskiej administracji, podała, że w ciężarówkach jest około dwóch tys. ton pomocy humanitarnej zebranej przez mieszkańców Moskwy i okolic.
Warunkiem wysłania pomocy humanitarnej dla znajdującej się w coraz bardziej krytycznej sytuacji mieszkańców wschodniej Ukrainy było koordynowanie jej przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Po rozmowach z rosyjskimi i ukraińskimi władzami ustalono w poniedziałek w Genewie, że pomoc będzie koordynował MKCK, który zgodnie ze swoimi zasadami będzie świadczył pomoc jako niezależna i apolityczna organizacja. Komitet domaga się wsparcia misji przez wszystkie strony konfliktu i zapewnienie bezpieczeństwa uczestniczącym w niej ludziom. Międzynarodowy Czerwony Krzyż z zasady nie akceptuje bowiem dla swoich konwojów ochrony wojskowej. Szczegóły pomocy humanitarnej miały zostać jeszcze ustalone.
Kijów wzywa do opuszczenia domów
Rosyjski konwój ma do pokonania blisko tysiąc kilometrów. Może być w drodze przez co najmniej dwa dni. W centrach walk, Doniecku i Ługańsku, brakuje wszystkiego, przede wszystkim wody, lekarstw, żywności i prądu. Sytuacja jest poważna, zwłaszcza w Ługańsku, powiedział Laurent Corbaz z MKCK. Tysiące ludzi jest tam pozbawionych prądu i opieki medycznej.
Władze w Kijowie wezwały tymczasem do ucieczki mieszkańców objętych walkami terenów. – Lepiej, żeby osoby cywilne opuściły Donieck i Ługańsk – powiedział Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrej Łysenko. Operacja antyterrorystyczna będzie kontynuowana we wschodnich regionach Ukrainy, w każdym mieście istnieją korytarze do ewakuacji. Wojska ukraińskie muszą działać szybko, by nie dać separytystom czasu na uformowanie się od nowa i zorganizowanie posiłków.
Od rozpoczęcia w kwietniu przez rząd w Kijowie tzw. operacji antyterrorystycznej zginęło 568 ukraińskich żołnierzy, 2120 zostało rannych - powiedział Łysenko. Prorosyjscy separatyści domagają się zawieszenia broni, żądają jednak jednocześnie wycofania się wojsk rządowych. Kijów z kolei żąda od bojowników złożenia broni.
afpd, dpa, rtrd, tagesschau.de / Elżbieta Stasik