Rosyjski szpieg w niemieckim wywiadzie. Rusza proces
13 grudnia 2023Mieli zdradzać Rosji tajemnice państwowe i inkasować za to dużo pieniędzy. Pod tym zarzutem Carsten L. oraz jego wspólnik Arthur E. stają dziś 13 grudnia, przed sądem w Berlinie. Jeśli zostaną skazani za szczególnie ciężką zdradę stanu, grozi im dożywotnie więzienie.
Podwójny agent jako kierownik referatu w BND?
Carsten L. był kierownikiem referatu w Federalnej Służbie Wywiadowczej (BND), odpowiedzialnym za „bezpieczeństwo osób” – jednak to on sam stanowił według zarzutów prokuratury zagrożenie dla bezpieczeństwa. Byłego oficera Bundeswehry obwiniono o pracę w charakterze podwójnego agenta współpracującego z rosyjskim wywiadem FSB. L. miał przekazywać tajne dokumenty biznesmenowi E., od którego trafiały one z kolei do FSB. L. miał za to otrzymać 450 tysięcy, a E. co najmniej 400 tysięcy euro. Zdradzone tajemnice mogły umożliwić FSB wyciąganie wniosków co do metod szpiegowskich BND.
Już w czerwcu 2022 roku niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser powiedziała, że rosyjska wojna z Ukrainą oznacza „punkt zwrotny także dla bezpieczeństwa wewnętrznego”, ponieważ jako kraj wspierający Ukrainę Niemcy mogły się znaleźć na celowniku rosyjskiego wywiadu. Szefowa niemieckiego MSW przestrzegła przed kampaniami dezinformacyjnymi, cyberatakami i działalnością szpiegowską zagranicznych tajnych służb.
Rodzina Anschlag – nasłuch na krótkich falach
Jednak nie dopiero od czasu rosyjskiej napaści na Ukrainę szpiedzy przekazują informacje z Niemiec do Moskwy. Tak jak rosyjska para agentów, która jako Andreas i Heidrun Anschlag przez dziesiątki lat symulowała nudne mieszczańskie życie. On jako inżynier, ona jako gospodyni domowa. W rzeczywistości oboje pracowali od końca lat 80. dla Moskwy jako agenci.
Mieszkając w Niemczech, przekazywali radzieckiemu, a potem rosyjskiemu wywiadowi informacje o NATO i Unii Europejskiej. Zlecenia otrzymywali jako zakodowane wiadomości na falach krótkich – szpiegostwo nie było wówczas jeszcze zajęciem głównie cyfrowym. Dopiero jesienią 2011 roku „Anschlagów” zdemaskowano – zapewne dzięki wskazówce amerykańskich tajnych służb. W 2013 roku skazano ich na kary wieloletniego więzienia, a w końcu wydalono do Rosji.
„Wywiadowcy pokoju”
Mianem „wywiadowców pokoju” określano w NRD-owskiej terminologii agentów szpiegujących dla tajnych służb socjalistycznego państwa. Około 12 tysięcy takich osób działało ponoć w czasie zimnej wojny w Niemczech Zachodnich dla Stasi, czyli służby bezpieczeństwa państwa NRD. Jedną z nich była Gabriele Gast, którą zdemaskowano dopiero po upadku NRD i krótko przed zjednoczeniem Niemiec.
Gast pochodziła z Niemiec Zachodnich i została zwerbowana przez oficera Stasi w 1968 roku podczas zbierania materiałów do pracy doktorskiej „Rola polityczna kobiety w NRD”. Od tego czasu przekazywała informacje tajnej służbie na wschodzie Niemiec – a pod fałszywym nazwiskiem robiła karierę w zachodniej służbie wywiadowczej.
Podobnie dobrym źródłem informacji był dla Stasi Alfred Spuhler. Jako wysokiej rangi urzędnik BND ujawnił setki zachodnich agentów, którzy pracowali w NRD. Aresztowano go w listopadzie 1989 roku.
Również jako podwójny agent pracował wieloletni kierownik referatu „Kontrwywiad Związek Radziecki” w BND Heinz Felfe. Ten były esesman przekazywał do 1961 roku informacje KGB w Moskwie. W ciągu swojego życia Felfe pracował ponoć dla siedmiu różnych tajnych służb, w tym dla brytyjskiego MI6 i „służby bezpieczeństwa” SS.
Szpieg w urzędzie kanclerskim
Chyba najbardziej sensacyjną aferą szpiegowską w okresie zimnej wojny w Niemczech była sprawa Guentera Guillaume'a. Przybył on do Niemiec Zachodnich wraz z żoną Christel w 1956 roku jako rzekomy uciekinier ze Wschodu. Ich zadaniem było dostarczanie Stasi wiadomości wewnętrznych sprawach SPD. Guillaume robi błyskotliwą karierę, a wreszcie zostaje osobistym referentem ówczesnego socjaldemokratycznego kanclerza Willy'ego Brandta.
Kiedy Guillaume zostaje zdemaskowany, Brandt wyciąga konsekwencje i 6 maja 1974 roku ustępuje ze stanowiska kanclerza. Guenter Guillaume otrzymuje karę 13 lat, a jego żona ośmiu lat więzienia. Oboje wychodzą na wolność dzięki wymianie agentów między NRD a RFN w 1981 roku.
Straceni: Elli Barczatis i Karl Laurenz
O agentach zachodnich w NRD wiadomo mniej niż o przypadkach odwrotnych – być może dlatego, że szczególnie wielu informatorów Stasi zdemaskowano po upadku muru. Wielu szpiegów BND natomiast być może nigdy nie wykryto. Podobnie jak agentów z zaprzyjaźnionych krajów, takich jak USA, którzy szpiegują także w Niemczech – i nawet założyli podsłuch w telefonie komórkowym byłej kanclerz Angeli Merkel.
Tragiczny jest przypadek dwojga zachodnich agentów Elli Barczatis i Karla Laurenza, którzy już na początku lat 50. przekazywali NRD-owskie dokumenty na Zachód.
Elli Barczatis pracowała jako główna sekretarka premiera NRD Otto Grotewohla. Swojemu kochankowi Laurenzowi przekazywała raczej banalne rządowe dokumenty. Laurenz nie mógł więc zdradzić władzom RFN żadnych tajemnic państwowych o pierwszorzędnym znaczeniu. Stosunki niemiecko-niemieckie były jednak wówczas skrajnie napięte, a NRD znajdowała się jeszcze pod wpływem stalinizmu. Po wykryciu Barczatis i Laurenz zostali skazani na śmierć i zgilotynowani w 1955 roku.
Niniejszy artykuł opublikowano 10.08.2023 i zaktualizowano 7.12.2023.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW: