Rowerowe autostrady dla Niemców dojeżdżających do pracy
18 kwietnia 2017
Rząd RFN z myślą o osobach dojeżdżających do pracy zamierza przeznaczyć 25 mln euro na rozbudowę tzw. „Highways dla rowerów”.
Reklama
Jak powiedział dziennikowi „Rheinisches Post” z Duesseldorfu Norbert Barthle (CDU), sekretarz stanu w ministerstwie transportu, rząd Niemiec zamierza w br. zainwestować 25 mln euro w rowerowe trasy szybkiego ruchu. Powstaną one z myślą o rosnącej stale liczbie osób, które dojeżdżają do pracy. „Drogi bez sygnalizacji świetlnej i skrzyżowań pozwolą na szybszy dojazd do uczelni lub biura”, jednocześnie odciążą ruch drogowy. W obliczu przeciążonych autostrad, rosnącego zanieczyszczenia powietrza i braku ruchu jazda rowerem z miasta do miasta czy na jego peryferie wydaje się być rozsądnym rozwiązaniem.
Kilkanaście kilometrów w tę i z powrotem
Analizy statystyczne Federalnego Instytutu ds. Badań Budownictwa, Miast i Przestrzeni (BBSR) wykazały, że przeciętna długość drogi do pracy w Niemczech wynosi 16,8 km. Rodzi się jedynie pytanie, czy dojeżdżające osoby zechcą przesiąść się na rower.
Marcus Peter z Uniwersytetu Technicznego (TUHH) w Hamburgu przeprowadził analizę, gdzie w tym mieście oraz w regionie sens ma budowa dróg rowerowych. Jest on przekonany, że tego rodzaju infrastruktura adresowana jest głównie do osób pokonujących dystans od 5 do 10 kilometrów. W przypadku dłuższego odcinka rower zostaje najczęściej w domu.
Jednocześnie Peter uważa, że nawet wtedy, kiedy przeciętna osoba dojeżdżająca do pracy musi pokonać więcej niż 10 kilometrów, inwestycja w autostrady dla rowerów jest uzasadniona. „Przy dystansach do 10 km dostrzegam duży potencjał, jeśli chodzi o ogólne odciążenie ruchu drogowego” – tłumaczy ekspert. Zgadza się też z wynikami studium wykonalności projektu „Szybkie trasy rowerowe w Zagłębiu Ruhry”. W ten sposób dzięki długiej na 100 km trasie rowerowej można zaoszczędzić dziennie 52 tys. przejazdów samochodowych, co w końcowym rezultacie oznacza 400 tys. przejechanych kilometrów.
Oprócz tego rosnąca coraz bardziej popularność rowerów elektrycznych prowadzi do tego, że wzrasta liczba Niemców korzystających z szybkich tras rowerowych. Rowery te pozwalają nawet osobom fizycznie mniej sprawnym pokonywać dłuższe odcinki tras.
Zdaniem Marcusa Petera szybkie drogi rowerowe są opcją nie tylko dla osób dojeżdżających do pracy, lecz dla wszystkich tych, którzy chcą zrobić zakupy czy udać się do kina. Będą oni mogli bez obaw, że ucieknie im tramwaj czy autobus, spokojnie wrócić do domu.
Rowerowa wiosna w Niemczech
Od zdezelowanych antyków po dwukołowe cuda techniki. Niemcy przesiedli się na rowery i cieszą się wiosną.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
To na rower!
Prawie każdy Niemiec ma rower, w sumie jest ich między Odrą a Renem 70 mln. Do tego niezliczone zdezelowane "welocypedy" pochowane po piwnicach. Modele są nadzwyczaj urozmaicone, od klasycznego holenderskiego roweru, przez wystylizowane miejskie bicykle, po górskie cuda techniki. Wiosną ludzi gna na świeże powietrze, na dwóch kółkach.
Zdjęcie: Fotolia/yanlev
Silnik pomocniczy
Pierwsza słoneczna niedziela w parku: czteroletnia Nike jest podczepiona do roweru taty. Praktyczne rozwiązanie na długich trasach, kiedy dziecko jest zmęczone i nie ma już siły ani ochoty pedałować. Tym razem Nike pcha tatę, z czego jest bardzo dumna.
Zdjęcie: DW/S. Wünsch
Wiatr w plecy gwarantowany
Pedelec, to „Pedal Electric Cycle”, rower z silnikiem pomocniczym. Silnik wspiera siłę mięśni. Rowery elektryczne, jeszcze nie tak dawno wyśmiewane jako rowery dla seniorów, cieszą się coraz większą popularnością. Produkowane są też w wersjach sportowych i górskich. Tanie jednak nie są. Dobry pedelec kosztuje tyle, ile używany samochód.
Zdjęcie: DW
Praktycznie i wygodnie
Wśród rodziców coraz większą popularnością cieszą się przyczepki dla dzieci. W przyczepie montowanej do przedniej osi roweru można transportować do czterech „sztuk”. Eva opiekuje się maluchami w swoim domu i bardzo sobie chwali takie rozwiązanie. Dzisiaj wybrała się na spacer tylko z synem Maxem. Mama jest zrelaksowana, Max też – ma mnóstwo miejsca na zabawki.
Zdjęcie: DW/S. Wünsch
Składaki
Dzisiejsze składaki są lekkie, stylowe i wygodne. Bardzo chwalą je sobie osoby, które muszą dojeżdżać do pracy pociągiem albo autobusem. Do dworca i z dworca mają w ten sposób jeszcze zdrową zaprawę. Za normalny rower trzeba płacić, za składaka nie trzeba, bo bywa mniejszy niż walizka.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Bardzo stylowo
Nie każdego rowerzystę satysfakcjonuje łyk z plastikowej butelki, czy jest w nim woda, czy częściej napój izotoniczny. Dla koneserów jest rozwiązanie w stylu vintage – rzemyki z butelką czerwonego wina. Zalecany jest w tym wypadku spokojny styl jazdy.
Zdjęcie: Jesse Herbert
Styl retro
Cruiser czeka na właściciela przed ogródkiem piwnym. Rowery tej marki są bardzo wygodne i cieszą oko – ze względu na swoją formę i wielkość. Są też dlatego idealne jako ruchoma reklama.
Zdjęcie: DW/S. Wünsch
Urlop na dwóch kółkach
Taka długa rowerowa wycieczka może być wyjątkowym przeżyciem. Jest się blisko natury, czuje się świeże powietrze i oczywiście własne muskuły. Wielu Niemców spędza na rowerach krótkie urlopy albo po prostu weekend.
Zdjęcie: Fotolia/VRD
Na jednym kółku
Rowery jednokołowe dawno już przestały kojarzyć się wyłącznie z cyrkiem. Popularne są na szkolnych boiskach. Odkryli je też miłośnicy ekstremalnych sportów. Naśladować powinni ich tylko naprawdę sprawni. Dla mniej wysportowanych taką samą przyjemnością będzie jazda na dwóch kółkach.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Motocross bez silnika
BMX, czyli bicycle motocross urodziło się, kiedy dzieciaki i małolaty na całym świecie zaczęły szukać alternatywy do motocrossu. Na motocykle nieletni amatorzy motocrossu byli za młodzi, zaczęli więc przebudowywać rowery. Z czasem zarazili się też dorośli. Od 2008 roku BMX jest dyscypliną olimpijską.
Zdjęcie: Reuters
Kask kaskowi nie równy
Rowerowe kaski nie zawsze są twarzowe. Często są zbyt kolorowe, o dziwacznych kształtach i wyglądają, jakby były za małe. Można inaczej – tak zamaskowany kask może się podobać. W Niemczech nie ma jeszcze obowiązku noszenia przez rowerzystów kasków, ale ponad dwie trzecie Niemców poparłoby taki nakaz.
Zdjęcie: Yakkay
Rower - pomnik
Postawili go na skrzyżowaniu bliscy 17-letniej ofiary wypadku. Regularnie pojawiają się w tym miejscu kwiaty. Powszechny Niemiecki Klub Rowerowy (ADFC) popiera tę akcję i wskazuje na ograniczone bezpieczeństwo rowerzystów na drogach. Wiele osób ucieszyłaby rosnąca liczba ścieżek rowerowych. Jest ich już dużo, ale ciągle za mało.
Zdjęcie: DW/S. Wünsch
12 zdjęć1 | 12
Niewielki krok we właściwym kierunku
Sumę 25 mln euro, którą rząd zamierza zainwestować w rozbudowę dróg rowerowych płaciły dotąd gminy i kraje związkowe. Zrobiono zatem „krok we właściwym kierunku”, uważa Marcus Peter.
Również Powszechny Niemiecki Klub Rowerowy ADFC ocenia tę inwestycję, jako „ważny sygnał polityczny”. Inna rzecz, że 25 mln z przeznaczeniem na całe Niemcy jest sumą niewielką, biorąc pod uwagę, że jeden kilometr szybkiej drogi rowerowej kosztuje między 0,5 a 2 mln euro. Za 25 mln będzie można zbudować w najlepszym razie 50 km tras. Dlatego ADFC domaga się „dziesięciokrotnego zwiększenia budżetu na ten cel, by rocznie móc oddać do użytku 300 km szybkich dróg rowerowych”.
Niemalże każdy Niemiec jest dumnym posiadaczem roweru, od klasycznego roweru holenderskiego po modele do miasta czy rowery górskie. Jest ich w Niemczech szacunkowo około 72 mln, nie licząc starych rowerów przechowywanych od lat w piwnicy czy garażu.