Rowery elektryczne niebezpieczniejsze od tradycyjnych
21 lipca 2019
Tylko 5 proc. rowerów ma silnik elektryczny. Użytkownicy rowerów elektrycznych są jednak o wiele częściej uczestnikami wypadków śmiertelnych. Tak wynika z szacunków jednego z największych ubezpieczycieli w Europie.
Reklama
Niebezpieczeństwo udziału roweru elektrycznego w wypadku ze skutkiem śmiertelnym jest – jak wynika z analiz dokonanych przez towarzystwo ubezpieczeniowe Allianz – znacznie wyższe niż przy udziale tradycyjnego roweru lub motocykla. Większe ryzyko w żadnym razie nie dotyczy tylko seniorów. We wszystkich grupach wiekowych ryzyko poniesienia śmierci na elektrorowerze w ciągu 5 lat trzykrotnie przekroczyło ryzyko dotyczące tradycyjnego roweru, powiedział Jörg Kubitzki, analityk Allianz.
Jak szacuje Federalne Ministerstwo Transportu, wśród 77 milionów rowerów w Niemczech 4 miliony ma silnik elektryczny, co stanowi ponad 5 proc. Ocenia się, że kierujący rowerem elektrycznym stanowią prawie 18 proc. wszystkich zabitych na drodze rowerzystów.
Według wstępnych danych Federalnego Urzędu Statystycznego, w ubiegłym roku na niemieckich drogach zginęło 445 rowerzystów, spośród których 89 prowadziło rower ze wspomaganiem elektrycznym. To prawie 20 proc. W pierwszym kwartale tego roku statystyki te wzrosły do ponad 25 proc. (18 z 75 zabitych).
Allianz podczas analizy uwzględnił dane Federalnego Urzędu Statystycznego dotyczące liczby przejechanych kilometrów, oparte na raporcie Ministerstwa Transportu „Mobilität in Deutschland”.
„Rowery elektryczne są również niebezpieczniejsze w porównaniu z rowerami tradycyjnymi, gdy weźmie się pod uwagę osiągi obu rodzajów środków transportu”, dodał ekspert.
Statystycznie, średnio na miliard przejechanych kilometrów ginie 11,64 jadących rowerem elektrycznym, podczas gdy odsetek ten wśród rowerzystów tradycyjnych wynosi 8,96.
Rower ze wspomaganiem elektrycznym, czyli e-bike, potrafi osiągnąć prędkość 25 kilometrów na godzinę, ale tylko w chwili, gdy jadący naciska pedały. Po przekroczeniu tej prędkości, wspomaganie się wyłącza. Moc wspomagania nie może być większa niż 250 W.
jak / dpa
Miasta - marzenie rowerzystów
Wiele europejskich miast inwestuje miliony, żeby uprzyjemnić życie rowerzystom. Tu niektóre z miast szczególnie przyjaznych rowerom.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Gentsch
Kopenhaga
Stolica Danii dysponuje 350-kilometrową siecią ścieżek rowerowych, systemem świateł preferujących rowerzystów i oferuje nawet podpórki na nogi, kiedy trzeba czekać na zielone światło. Nic dziwnego, że w tych warunkach 62 proc. mieszkańców pedałuje do pracy. Ten sukces sprawił, że w języku angielskim ukuło się pojęcie przystosowywania miast na potrzeby rowerzystów: „copenhagenize” (kopenhagizacja).
Tak jak Kopenhaga w Danii, Amsterdam należy do miast najbardziej przyjaznych rowerom w Holandii. Rowerzyści pokonują w nim dziennie blisko dwa miliony kilometrów. W ogóle Holandia jest krajem rowerów, przede wszystkim dlatego, że jest płaska jak stół. Także Utrecht jest rowerowym rajem. Znajduje się w nim parking rowerowy z 12,5 tys. miejsc; do 2020 r. ma pomieścić 33 tys. rowerów.
Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/N. Economou
Antwerpia
Antwerpia przekonuje w rankingu miast przyjaznym rowerom licznymi parkingami dla rowerów i infrastrukturą. Ale i w tej belgijskiej metropolii władze inwestują dalej. I tak, obok rozszerzenia systemu wypożyczania rowerów, planowane są nowe, ścieżki rowerowe wzdłuż portu i nowe kładki dla pieszych i rowerzystów. Antwerpia musi jednak jeszcze popracować nad zredukowaniem nasilenia ruchu na ulicach.
Władze Paryża od lat konsekwentnie budują sieć ścieżek rowerowych. W niedziele wręcz całe ulice są zamykane dla ruchu samochodowego. Także turysta może z łatwością przesiąść się na rower, bo wszędzie trafia w mieście na wypożyczalnie i stacje rowerów. Podobnie jest w Strasburgu, który należy, obok Paryża, do miast najbardziej przyjaznych rowerom.
Zdjęcie: picture-alliance/robertharding/S. Dee
Malmö
Szwedzkie Malmö inwestuje duże sumy w poprawę infrastruktury rowerowej. W tej chwili istnieje tam prawie 500 km dróg rowerowych ze stacjami do napompowania opon. Turystykę rowerową ma zintensyfikować rowerowy prom, kursujący między Malmö i Kopenhagą, oraz hotel dla rowerzystów z własnym warsztatem, wypożyczalnią rowerów i parkingiem bezpośrednio przed hotelowym apartamentem.
Zdjęcie: Ohboy
Trondheim
Trondheim w Norwegii jest górzystym miastem. Rowerzystów wspiera „Sykkelheisen Trampe“ – winda dla rowerów. W ciągu godziny trasa licząca 130 metrów może przewieźć do twierdzy Kristiansten 300 rowerzystów. Wzdłuż szyny zamontowana jest specjalna platforma, na której rowerzysta stawia prawą nogę i razem z rowerem jest ciągnięty pod górę.
Zdjęcie: public domain
Münster
W Münster w Nadrenii jest więcej rowerów niż mieszkańców. Nic dziwnego, że miasto bije w niemieckojęzycznym obszarze rekordy kradzieży rowerów. Mało kogo to jednak odstrasza od tego, by się przesiąść z samochodu na rower. Jazda jest komfortowa: szerokie ścieżki rowerowe, wystarczająco dużo parkingów i żadnych pagórków.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Thissen
Barcelona
Już od 2002 roku Barcelonę można objeżdżać wypożyczonym rowerem. Do dyspozycji rowerzystów stoi w stolicy Katalonii 158 km ścieżek rowerowych. Strefy z ograniczeniem prędkości do 30 km/h dla samochodów zapewniają bezpieczeństwo jazdy na ulicach. Rowerowym turystom Barcelona oferuje ścieżki tematyczne, np. na plażę czy śladami słynnego architekta Antonio Gaudiego.
Zdjęcie: picture-alliance/imageBROKER/G. Guarino
Bazylea
Bazylea jest płaska i wszędzie blisko. Ulice zapełniają się zwłaszcza podczas Slow Up, imprezy dla wszystkich, którzy poruszają sią na kółkach siłą własnych mięśni. Odbywa się ona latem w różnych miastach Szwajcarii, w Bazylei organizatorzy zamykają dla ruchu samochodów drogi w promieniu 30 km, a wzdłuż trasy przygotowują dla uczestników imprezy ciekawy program.
Zdjęcie: picture-alliance/imageBROKER/M. Dr. Schulte-Kellinghaus