1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rząd w Berlinie domaga się wyjaśnień od VW

Andrzej Pawlak22 września 2015

Skandal z manipulowaniem przez koncern VW wynikami testów czystości spalin zatacza coraz szersze kręgi. Na cenzurowanym znalazł się cały niemiecki przemysł motoryzacyjny.

Volkswagen-Konzern
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Rząd federalny ostro skrytykował koncern Volkswagena za manipulowanie wynikami testów kontroli spalin w samochodach z silnikami diesla sprzedawanymi w USA i zażądał od niego wyjaśnień. "Mamy do czynienia z przypadkiem karygodnego wprowadzania w błąd użytkowników samochodów i zatruwania środowiska", oświadczył w Berlinie sekretarz stanu Jochen Flasbarth. "Oczekuję, że Volkswagen szczegółowo wyjaśni tę sprawę". Flasbarth zażądał ponadto od niemieckich producentów samochodów wszczęcia postępowania, które odpowie na pytanie, czy "także wyniki kontroli spalin wytwarzanych przez nich modeli samochodów osobowych nie były, względnie nie są, poddawane podobnym manipulacjom".

To "poważna sprawa"

Minister gospodarki i przewodniczący SPD w jednej osobie Sigmar Gabriel powiedział, że to "poważna sprawa", która może podważyć doskonałą opinię, jaką cieszy się koncern Volkswagena na całym świecie. Nie obawia się jednak, że ten skandal zaszkodzi na dłużej niemieckiemu przemysłowi motoryzacyjnemu. Także Komisja Europejska uznała tę sprawę za "bardzo poważną". i poinformowała. że pozostaje w stałym kontakcie z koncernem VW i amerykańską Agencją Ochrony Środowiska.

O aferze z oszukiwaniem amerykańskich nabywców samochodów VW z silnikiem diesla z prezesem Volkswagena Martinem Winterkornem rozmawiał w poniedziałek 21 września federalny minister transportu Alexander Dobrindt. Podkreślić należy, że w tym segmencie grupa VW jest liderem na rynku w USA.

Niemiecka agencja prasowa DPA podała, że prezydium rady nadzorczej koncernu VW zamierza zebrać się na specjalnym posiedzeniu kryzysowym. Aferą objęte są popularne w USA modele Beetle, Golf, Jetta i Audi A3 z silnikiem TDI Clean Diesel wyprodukowane w latach 2009-2015 i Passaty z lat 2014-2015. Silnik ten był jednak "czysty" tylko dlatego, że zainstalowano w nim oprogramowanie, które "wiedziało" kiedy samochód jest poddawany testowi czystości spalin. Podczas normalnej jazdy program nie działał i wtedy każdy z tych modeli wydalał do atmosfery znacznie więcej szkodliwych substancji niż przewidują to surowe, amerykańskie normy. W sumie chodzi o ok. 482 tys. samochodów.

"Czubek góry lodowej"

Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil uznał fałszowanie wyników testów czystości spalin za "absolutnie niedopuszczalne i nie dające się niczym usprawiedliwić. Jest rzeczą oczywistą, że koncern Volkswagena ma obowiązek trzymać się przepisów nt. czystości spalin", dodał. Dla szefa Volkswagena, Martina Winterkorna, sprawa ta ma dodatkowy, niemiły wydźwięk, ponieważ w najbliższy piątek (25.09) rada nadzorcza koncernu ma podjęć decyzję o przedłużeniu jego kadencji.

Prezes VW Martin WinterkornZdjęcie: Reuters/W. Rattay

Zaistniały skandal kładzie się cieniem na całej branży motoryzacyjnej. Ekologiczny automobilklub niemiecki VCD określił manipulacje jako "czubek góry lodowej" twierdząc, że "podobne praktyki są na porządku dziennym także u innych producentów samochodów osobowych i to nie tylko w USA". Opinię tę wyraził rzecznik VCD ds. polityki transportowej Gert Lottsiepen.

Podobnego zdania jest organizacja ochrony środowiska Deutsche Umwelthilfe (DUH), która dodatkowo zarzuca rządowi w Berlinie, że był zbyt uległy i pobłażliwy wobec potężnego lobby i samego przemysłu motoryzacyjnego i nie potrafił go ująć w karby. Firmy Mercedes i BMW pospieszyły już z zapewnieniem, że nie dopuszczają się takich manipulacji.

18 miliardów dolarów kary?

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) podejrzewa, że koncern VW świadomie umieścił w wymienionych wyżej modelach samochodów oprogramowanie fałszujące wyniki testów czystości spalin. Jeśli potrafi to udowodnić, a VW przyznał już, że miały miejsce pewne "nieprawidłowości", to grozi mu kara w wysokości ok. 18 mld dolarów. Suma ta wzięła się z pomnożenia 482 tys. "oszkańczych" samochodów przez 37 tys. 500 dolarów kary "od sztuki".

Nielegalne manipulacje trwały przez 6 lat. Po ujawnieniu afery i nagłośnieniu jej przez media koncern VW wstrzymał sprzedaż aut z silnikami wysokoprężnymi na rynku amerykańskim. Kierownictwo firmy zapowiedziało także wszczęcie wewnętrznego śledztwa w tej sprawie. Wszystko to sprawiło, że na giełdzie we Frankfurcie nad Menem akcje Volkswagena spadły w poniedziałek (21.09) o ponad 20 procent do najniższego poziomu od 2012 roku. Oznacza to 15 mld euro straty kapitalizacji giełdowej i utratę pozycji lidera na giełdzie wśród niemieckich koncernów samochodowych.

Fachowcy z branży motoryzacyjnej za największą szkodę uważają utratę przez Volkswagena wiarygodności i doskonałej opinii w USA o samochodach z emblematem VW na masce, co będzie "bardzo, ale to bardzo trudno odzyskać", jak stwierdził dosłownie znany niemiecki ekspert Ferdinand Dudenhöffer.

afp, dpa, rtr / Andrzej Pawlak

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej