1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rządowy bunkier - relikt zimnej wojny

16 lipca 2009

W pobliżu Bonn znajduje się bunkier z czasów zimnej wojny. Miał on być schronieniem dla zachodnioniemieckiego rządu w przypadku sowieckiego ataku atomowego. Dzisiaj jest tam muzeum, przyprawiające o dreszczyk emocji.

Wejście do rządowego bunkra w Marienthalu chroni masywna bramaZdjęcie: AP

Wchodząc do rządowego bunkra w Marienthalu już na progu ma się przedsmak atmosfery zimnej wojny. Wejście do korytarzy o grubych na metr ścianach chroni ciężka, dwudziestopięciotonowa brama na rolkach. Jej otwarciu towarzyszy ogłuszający ryk syren, jednocześnie rozbłyskują pomarańczowe sygnały świetlne. Bunkier, schowany między lasem i winnicami na zboczu góry, był świetnie zamaskowany. Jego lokalizacja była przez lata jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic państwowych. Niemcy dowiedzieli się o jego istnieniu dopiero 12 lat temu, kiedy go oficjalnie zlikwidowano.

30 dni demokracji z podziemia

W bunkrze można było przetrwać 30 dniZdjęcie: DW

Bunkier rządowy powstał na życzenie NATO, do którego RFN przystąpiła 6 maja 1955 roku. Budowa bunkra była jednym z warunków przyjęcia do Paktu Północnoatlantyckiego.

W razie ataku atomowego, z tego miejsca odgrodzonego od reszty świata, prezydent Niemiec, kanclerz oraz rząd i prowizoryczny parlament mogły przez 30 dni wydawać dyspozycje i rozkazy. "Sens tego rozwiązania polegał na tym, by zaraz po ataku nie trzeba było wywieszać białej flagi"- tłumaczy Wolfgang Müller, świadek historii i były pracownik ministerstwa obrony.

Po długim poszukiwaniu odpowiedniego miejsca przypomniano sobie o tunelu kolejowym, który znajdował się 25 km na południe od powojennej stolicy - Bonn. Zdaniem ekspertów było to idealne schronienie dla rządu.

Tunel a niemiecka historia

Liczący 17,5 km tunel pochodził z początku XX wieku z czasów cesarstwa niemieckiego. Tą drogą miała być transportowana broń oraz żołnierze do granic Francji. Po pierwszej wojnie światowej o tunelu zapomniano, by w jakiś czas później wykorzystać go do hodowli pieczarek. W czasach dyktatury Hitlera pracowało tu około 500 robotników przymusowych, produkując rampy dla rakiet. Zaraz po wojnie alianci wysadzili wjazdy do tunelu w powietrze. Dopiero w 1962 roku rozpoczęto tam budowę rządowego bunkra.

Podziemne miasteczko rządowe

Schronienie mogło znaleźć prawie 3000 osóbZdjęcie: DW

Na głębokości 110 metrów powstało podziemne miasteczko. Posiadało ono stołówki, sale operacyjne, centrale dowodzenia, a nawet własne studio telewizyjne, drukarnię oraz salon fryzjerski. Podziemne korytarze miały własne ujęcia wodne, generatory energii, filtry powietrzne i wielki zapas żywności. Do każdej z maszyn były części zapasowe, każda śrubka była w podwójnym wydaniu. W bunkrze znajdowało się 897 pomieszczeń biurowych oraz 936 pokoi. Schron mógł pomieścić do 3 000 osób. Paul Groß, odpowiedzialny za stan techniczny wentylacji w bunkrze, pamięta każdy szczegół wyposażenia. Nie było tu śladu luksusu. "Większość sypialni miała 4 łóżka, były też sypialnie trzyosobowe. Tylko prezydent i kanclerz mieli pojedyncze pokoje. Przy czym prezydent łazienkę z wanną, a kanclerz z prysznicem" - wspomina.

Od 1966 roku bunkier służył co dwa lata w ramach członkostwa NATO do ćwiczeń na wypadek ataku atomowego. Za każdym razem 2000 rządowych urzędników zamykano na 2 tygodnie w podziemnym labiryncie. Natomiast progu podziemnego miasteczka nigdy nie przekroczyli ani prezydent ani kanclerz Niemiec.

Bunkier, który nigdy się nie sprawdził

Centrala dowodzenia, z której nigdy nie wydano rozkazuZdjęcie: DW

Decyzja o likwidacji bunkra zapadła w 1997 roku. Drogi w utrzymaniu podziemny obiekt stracił wiele lat temu na znaczeniu. W 2001 roku buldożery zaczęły zasypywać tunel, odcinek po odcinku. Dla ślusarza Paula Großa był to trudny moment: "poczułem kłucie w sercu, kiedy równano z ziemią to wszystko, co latami pielęgnowano". Dzisiaj z 17,5 kilometrowego tunelu pozostało w Marienthalu dwieście metrów - jako fascynujące miejsce dokumentujące czasy zimnej wojny.


Richard Fuchs / Aleksandra Jarecka

Red.: Bartosz Dudek