Sąd UE: Słowa obrońców Wyspy Wężowej to nie znak towarowy
13 listopada 202424 lutego 2022 roku, w pierwszym dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, krążownik „Moskwa” zaatakował Wyspę Wężową, wzywając stacjonujących tam ukraińskich żołnierzy, by się poddali. Obrońcy odmówili, a ich odpowiedź poznał niemal cały świat. Od tamtej pory fraza: „Russkij wojennyj korabl, idi na ch…” („Rosyjski okręcie wojenny, idź w ch…”) pojawia się nie tylko na demonstracjach poparcia dla Ukrainy, ale też na ubraniach czy plakatach.
W obliczu wielkiej popularności tego sloganu ukraińska straż graniczna postanowiła zarejestrować go jako znak towarowy w UE. Fraza „RUSSIAN WARSHIP, GO F**K YOURSELF” w języku angielskim oraz odpowiednie zdanie w języku rosyjskim miałaby stać się marką bardzo wielu różnych towarów, jak odzież czy sprzęt do monitoringu, a także dla usług wydawniczych, oświatowych, rekreacyjnych i sportowych.
Rejestracji odmówiła jednak już w grudniu 2023 roku Pierwsza Izba Odwoławcza Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), argumentując, iż chodzi o slogan polityczny, a nie znak charakterystyczny dla pochodzenia towarów i usług. Dziś, 13 listopada 2024, decyzję Izby podtrzymał Sąd UE w Luksemburgu, odrzucając odwołanie ukraińskiej straży granicznej.
Jedynie przekaz polityczny
W swoim wyroku sąd stwierdził, że fraza ta była szeroko używana i rozpowszechniana w mediach w celu pozyskania wsparcia dla Ukrainy i bardzo szybko stała się symbolem walki Ukrainy z rosyjską agresją. Była zatem wielokrotnie wykorzystywana w kontekście politycznym do celów wyrażenia i promowania poparcia dla Ukrainy, czytamy w komunikacie Sądu UE.
Wskazano także, że znak towarowy nie spełnia swej podstawowej funkcji, „jeżeli przeciętny konsument nie dostrzega w nim wskazania pochodzenia towaru lub usługi, a jedynie przekaz polityczny”.
„Tymczasem omawiana fraza była bardzo intensywnie używana w kontekście niekomercyjnym (dotyczącym rosyjskiej agresji) i niewątpliwie będzie bardzo ściśle kojarzona z tym kontekstem i z tym niedawnym momentem historycznym, który jest dobrze znany przeciętnym konsumentom w Unii. Nie będzie ona zatem postrzegana przez właściwy krąg odbiorców jako wskazanie pochodzenia handlowego oznaczonych nią towarów i usług” – uznali sędziowie w Luksemburgu. Od orzeczenia przysługuje odwołanie do Trybunału Sprawiedliwości UE.
(widz)