1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

s. OL TP 29.12

Aleksandra Jarecka22 grudnia 2008

Na niemieckim rynku piłkarskim polskich legionistów jak na lekarstwo. Dawno minęły czasy, kiedy w co drugiej drużynie Bundesligi można było znaleźć polskiego piłkarza.

Zdjęcie: picture-alliance / Sven Simon

Osiemnaście klubów pierwszej ligi, tyle samo w drugiej, do tego jeszcze zespoły trzecioligowe i ligi okręgowej – około 1600 etatowych piłkarzy kopie w Niemczech piłkę. Graczy z polskim paszportem można policzyć na palcach. Zdaniem reportera magazynu sportowego „Kicker", Franka Lussema, w rundzie jesiennej wyróżniali się tylko dwaj: Kuba Błaszczykowski z Borussi Dortmund oraz Artur Wichniarek z Arminii Bielefeld.

- "W Borussi wszyscy są dumni z Kuby, ponieważ wybrano go w Polsce piłkarzem roku. Od dłuższego czasu jest on w zespole niezastąpiony. To naprawdę wiodący gracz, który zrobił w ostatnim czasie ogromne postępy. Biorąc pod uwagę, że grał świetnie mimo trzykrotnego złamania nosa, przypuszczalnie po przerwie zimowej zagra jeszcze lepiej i już wkrótce zaliczany będzie w Europie do gwiazd piłkarskich" - twierdzi dziennikarz. Równie pochlebnie Frank Lussem komentuje występy Artura Wichniarka, który był wielką niespodzianką sezonu, strzelając dla Arminii dziesięć goli i zapewniając tym samym swojemu zespołowi 14 miejsce w tabeli.

Jakub Błaszczykowski (z pr.) miał dobry sezonZdjęcie: AP

Jednak zdaniem niemieckiego eksperta poza Błaszczykowskim i Winiarkiem nikt więcej z polskich piłkarzy się nie wyróżnił a opinia o polskich graczach w Bundeslidze nie jest najlepsza.

- "Jest inaczej niż kilka lat temu, kiedy grał jeszcze Ebi Smolarek czy u szczytu kariery był Jacek Krzynówek. W tej chwili jego rola w Wolfsburgu jest bardzo marginalna. Pecha ma Łukasz Piszczek z Herthy Berlin, który rokował dobre nadzieje, ale doznał kontuzji. Blado prezentuje się Mariusz Kukiełka z Energii Cottbus" - podsumowuje Frank Lussem.


Martwy sezon

Na niemieckim rynku transferowym trwa martwy sezon. Tylko jeden zawodnik Wisły Kraków, Paweł Brożek, stoi przed szansą przejścia do HSV, ale pod warunkiem, że wcześniej odejdzie inny gracz zespołu z Hamburga, Ivica Olic.

Jedno z wydań czasopisma "Kicker"

Jednak przyczyną niewielkiego ruchu transferowego między Niemcami i Polską na pewno nie jest nasycenie niemieckiego rynku, uważa Frank Lussem. W tej chwili bezkonkurencyjni cenowo są bowiem piłkarze brazylijscy.

- "Polscy zawodnicy są drożsi. Wiele niemieckich klubów boryka się z trudnościami finansowymi. Dlatego chętniej sięgają po tańszego Brazylijczyka, niż droższego i bardziej wymagającego polskiego piłkarza" - tłumaczy.

Dodaje, że dla graczy z Polski bardziej atrakcyjne stały się takie kraje jak Rosja, Grecja, Turcja i inne państwa basenu Morza Śródziemnego, gdzie piłka przeżywa wielki rozwój.

- "Za nami są czasy, kiedy dla polskiego zawodnika droga do międzynarodowej kariery wiodła przez Bundesligę" - twierdzi Lussem.


Gwiazdy polskiego pochodzenia

Piotr Trochowski w czasie treningu przed meczem z Walią (październik 2008). Trochowski strzelił w tym spotkaniu zwycięskiego golaZdjęcie: AP

Tymczasem nie brakuje w Bundeslidze graczy polskiego pochodzenia, którzy zaliczani są do piłkarskiego parnasu i grają w reprezentacji Niemiec. Są to Miro Klose, Lukas Podolski i Piotr Trochowski, który po decydującej bramce w meczu kwalifikacyjnym do mistrzostw świata z Walią stał się ulubieńcem niemieckich fanów. Zdaniem Franka Lussema Piotr Trochowski to kolejny niezwykły talent:

- "Jest silny technicznie i potrafi się w grze przebić dobrze ciałem, co przynosi reprezentacji Niemiec coraz większe korzyści" - ocenia.

Podczas gdy Miro Klose i Lukas Podolski grali w mistrzostwach Europy pierwsze skrzypce, w rozgrywkach Bundesligi wypadli mniej okazale.

- "Mirosław Klose miał różne fazy w Bayernie. W tej chwili ma partnera w drużynie Luca Toniego, który tylko stoi na polu przedbramkowym i koncentruje się na strzelaniu goli. W przeciwieństwie do włoskiego napastnika Mirek dużo biega i wypracowuje sytuacje strzeleckie, ale sam niewiele z tego ma, bo pracuje dla Luca Toni. Udało mu się jednak strzelić 5 bramek w rozgrywkach Ligii Mistrzów. Były takie mecze Bundesligi, że miał góra piętnaście razy kontakt z piłką, były też dobre spotkania, gdzie wypracowywał asysty i sam trafiał w okienko. Nie był to najlepszy sezon dla Miro, lecz z pewnością nie najsłabszy" - podsumowuje.


Władze Bayernu wściekłe na Podolskiego

Dwaj wspaniali: Lukas Podolski i Mirosław KloseZdjęcie: AP

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Lukasa Podolskiego. Konstelacja Luca Toni – Klose nie przynosi mu szczęścia. Eksperci zastanawiają się czy Podolski nie może, czy też nie chce wywalczyć sobie miejsca w stałym składzie bawarskiej drużyny. Zdaniem Franka Lussema atmosfera wokół zawodnika jest coraz gorsza

- "Władze klubu są wściekłe na Poldiego, ponieważ gra w najlepszym klubie Niemiec i w jednym z najlepszych klubów Europy i nie wykorzystuje piłkarsko tak optymalnej sytuacji. Zarzuca mu się brak profesjonalizmu, bo wciąż rozpowiada, że chce wrócić do Kolonii. Ostatnio dano mu wyraźnie do zrozumienia, że jeżeli znajdzie się następca, wtedy może odejść, ale tak długo jak go nie ma musi grać. W końcu za to mu dobrze płacą" - dodaje Frank Lussem.

Ekspert z magazynu sportowego „Kicker” podsumowuje też sytuację w polskiej piłce nożnej. Jest przekonany, że sprzedaje się ona poniżej swojej wartości, że jest sparaliżowana przez korupcję i skandale sędziowskie. Zdaniem Franka Lussema Polska piłka potrzebuje na gwałt samooczyszczenia. Wielką szansą dla niej jest EURO 2012, które Polacy powinni dobrze przygotować. Bo po mundialu, igrzyskach olimpijskich to najważniejsza i najbardziej prestiżowa impreza sportowa.