1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaSłowacja

Słowacja: Piąta wygrana Roberta Ficy

1 października 2023

Partia Smer trzykrotnego premiera Słowacji Roberta Ficy znów wygrała wybory parlamentarne. Ale czy stworzy rząd, zależy jednak od decyzji partii Hlas stworzonej przez Petra Pellegriniego, byłego zastępcę i następcę Ficy.

Słowacja: plakat wyborczy partii Smer-SD Roberta Ficy
Słowacja: plakat wyborczy partii Smer-SD Roberta FicyZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

– Dziś już wiemy, że Smer wygrał wybory. Ja bym najchętniej objął każdego „smeraka”, gdyby się to dało. Ale się nie uda, bo jest ich prawie 700 tysięcy – powiedział o swoich wyborcach były, a może i przyszły premier Słowacji Robert Fico podczas swojej pierwszej powyborczej konferencji prasowej w niedzielne popołudnie.

Smer, po polsku Kierunek, to partia, która się definiuje jako słowacka socjaldemokracja. Jej zwycięstwo w przedterminowych wyborach parlamentarnych w zasadzie nie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby nie sondaż exit poll, który przeprowadziła agencja badania opinii publicznej Fokus na zlecenie telewizji Markiza, ogłoszony w sobotę o godzinie 22:45, po opóźnionym zamknięciu ostatniego z lokali wyborczych. Według tej prognozy wybory wygrać miała bowiem partia Progresywna Słowacja (PS), kierowana przez jednego z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego Michala Szimeczkę. Sondaż przypisał jej 23,5 procent oddanych głosów, Smerowi zaś jedynie 21,9 procent.

Niewytłumaczalna pomyłka

Tymczasem prawdziwy wynik wyborów, w których wzięło udział 68,51 procent uprawnionych do głosowania, jest jednak całkiem inny. Najwięcej, bo 22,94 procent głosów, zdobył Smer. To wynik o jeden punkt procentowy wyższy niż sondaż dawał tej partii.

W każdym razie takie odchylenie jest dopuszczalne w badaniach opinii publicznej. Podobnie było z prognozami wyników niemal wszystkich pozostałych partii: odchyłki mieściły się w granicach błędu. Jednak w wypadku PS agencja pomyliła się aż o 5,5 punktu procentowego. Partia Szimeczki dostała „tylko” 17,96 procent głosów. Choć ten wynik na zwycięstwo nie wystarczył, jest najlepszym w historii Słowacji rezultatem osiągniętym kiedykolwiek przez jakąkolwiek partię liberalną. To podkreślał nie tylko jej szef, ale i niejeden analityk.

W rozmowie z DW słowacki socjolog Michal Vaszeczka przyznaje, że nie wie, jak wyjaśnić tak wielką różnicę między prognozą a ostatecznymi wynikami. – Nie da się. Będziemy to analizować.

Słowacja: Wieczór wyborczy partii Progresywna SłowacjaZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Cztery zwycięstwa i trzy kadencje

Smer Roberta Ficy po raz pierwszy zwyciężył w wyborach do Rady Narodowej Republiki Słowackiej w 2006 roku i przez następne cztery lata rządził w koalicji z dwoma innymi partiami. W 2010 roku znów wygrał, ale do parlamentu nie dostali się jego koalicjanci. Do większości sporo zabrakło i władzę przejęły partie prawicowe. Ale na krótko. Dwa lata później gabinet Ivety Radiczovej się rozpadł, Smer wygrał przedterminowe wybory, a Fico znów objął rządy. Dopiero protesty po zabójstwie Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznírovej w 2018 roku zmusiły szefa Smeru do dymisji, a ster rządu przejął Peter Pellegrini.

W 2020 roku wygrała szeroka koalicja ugrupowań prawicowych, która jednak wykazała się wyjątkową nieudolnością, co doprowadziło ją najpierw do konieczności wymiany premiera Igora Matovicza, a potem do wotum nieufności dla gabinetu Eduarda Hegera, zastąpienia go ekipą bezpartyjnych fachowców i przedterminowych wyborów.

Mocny powrót Fica

Zmuszony pięć lat temu do dymisji ze stanowiska szefa rządu przywódca Smeru, z którego powrotem już mało kto się liczył, zaczął jednak z początkiem tego roku odzyskiwać popularność. Zadecydowało o tym kilka czynników. Z jednej strony postawił na kurs zdecydowanie prorosyjski i antyukraiński, co odpowiadało poglądom znacznej części mieszkańców Słowacji. – Jeśli Smer znajdzie się w następnym rządzie, a wojna będzie nadal trwać, będziemy wspierać jedynie pomoc humanitarną i nie wyślemy tam ani jednego naboju – zapowiedział Fico w listopadzie ubiegłego roku.

Ale zdaniem politologa Juraja Marusziaka ze Słowackiej Akademii Nauk, nie to było powodem, że Słowacy znów zaczęli popierać Fica, bo ta wypowiedź świadczyła jedynie o jego konsekwentnym trwaniu na pozycjach, które w kwestii Ukrainy i Rosji zajął dużo wcześniej. – Zadecydowała polityka krajowa. Choćby sposób, w jaki przedłużano żywot rządu Eduarda Hegera. I zwlekanie z rozpisaniem przedterminowych wyborów – tłumaczy w rozmowie z DW.

Dwa scenariusze

Zastrzeżenie na początku tej relacji, że Fico to „może i przyszły premier Słowacji”, wynika z tego, że choć wszyscy spodziewają się teraz koalicji jego Smeru z również deklarującym się jako socjaldemokracja Hlasem (Głosem) swojego byłego zastępcy i następcy Petra Pellegriniego oraz Słowacką Partią Narodową (SNS), z której pomocą Fico już rządził, jednak nie ma pewności, co zrobi Hlas. Jego przywódca Peter Pellegrini już bowiem nieraz powiedział, że rząd jest instytucją zbyt ciasną, by pomieścić dwóch byłych premierów. Czyli Ficę i jego.

Wszyscy słowaccy analitycy i komentatorzy zgadzają, że szef Hlasu ma mocną pozycję przetargową i stał się po sobotnich wyborach języczkiem u słowackiej wagi politycznej, bo jedynie on może wybierać między dwoma scenariuszami budowania nowego rządu.

Europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Michal SzimeczkaZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Obie koalicje zagrożone

Juraj Marusziak uważa, że sam Pellegrini wolałby wejść do gabinetu, w którym Smeru by nie było. – Ale Hlas nie jest taką partią, żeby jej szef mógł decydować całkowicie samodzielnie – tłumaczy politolog. – Poza tym przed wyborami były w mediach informacje, że tylko mniejszość w ścisłym kierownictwie tej partii opowiada się za takim wariantem – dodaje. Zdaniem politologa Ficy może się też udać zaspokoić ambicje Pellegriniego na przykład stanowiskiem przewodniczącego słowackiego parlamentu, czy obietnicą kandydatury na prezydenta w przyszłorocznych wyborach.

– Z drugiej strony wchodząc do takiej koalicji, szef Hlasu miałby problem z tłumaczeniem, dlaczego w ogóle stworzył swoją partię i czym ona różni się od Smeru – zastrzega słowacki politolog.

Kolejnym problemem Pellegriniego jest zdaniem Marusziaka to, że niezależnie, jaką opcję wybierze, czy sojusz z PS, czy ze Smerem, Fico będzie starał się przejąć jego posłów. Jeśli więc wejdzie w koalicję z lewicujący liberałami z PS i konserwatywnymi z SaS oraz z chadekami, ta koalicja, która miałaby dziś 82 ze 150 mandatów w słowackim parlamencie, szybko mogłaby stracić większość. – Ale coś podobnego grozi też, gdy Pellegrini będzie w koalicji z Ficą i SNS – sądzi politolog i dodaje, że obie koalicje są zagrożone destabilizacją.

Mocna pozycja Hlasu

Co nie zmienia faktu, że mandaty Hlasu stały się najważniejszym argumentem przetargowym w zmaganiach o przejęcie władzy nad Słowacją. Od tego, jaką decyzję partia podejmie, zależy, czy zwycięstwo Roberta Ficy nie okaże się po raz drugi pyrrusowym, jak to się stało w 2010 roku. To Pellegrini zadecyduje, czy Słowacją będzie znów rządzić będzie niemal 60-letni Fico, czy o pokolenie młodszy, jeszcze nawet nie czterdziestolatek, europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Michal Szimeczka.

Być może i sam Pellegrini myśli o powrocie na fotel, na którym też już raz siedział. Szimeczka wprawdzie kilkukrotnie stwierdził, że nie widzi powodu, dla którego premierem nie miałby zostać szef najsilniejszej partii w koalicji, ale jako młody człowiek może być bardziej skory do ustępstw niż jego rywal.

– Pozycja Pellegriniego jest bardzo mocna, bo od niego zależy, która koalicja obejmie władzę. Z drugiej strony w tej partii może bardzo szybko dojść do rozłamu – konkluduje w rozmowie z DW szef Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk Juraj Marusziak.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>