1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaSłowacja

Słowacja po zamachu. Poszukiwanie porozumienia

17 maja 2024

Po zamachu na Roberta Ficę Słowacja musi się zmienić. Pierwszy krok ku jej uzdrowieniu zrobili prezydenci: Zuzana Czaputová i Peter Pellegrini, który niebawem przejmie od niej urząd.

Peter Pellegrini i Zuzana Czaputova
Wspólne oświadczenie: Peter Pellegrini i Zuzana Czaputová Zdjęcie: Petr David Josek/ASSOCIATED PRESS/picture alliance

„Robert Fico najgorsze ma chyba za sobą, teraz powinniśmy jeszcze uratować Słowację”, napisał w czwartek redaktor naczelny słowackiej gazety „Denník N” Matúsz Kostolný w komentarzu na temat wydarzenia, które wstrząsnęło nie tylko jego krajem. Już dzień wcześniej, dwie godziny po strzałach w Handlovej, Kostolný uznał, że „teraz się decyduje, czy należymy do państw cywilizowanego Zachodu, gdzie zbrodnię karzą sądy, a nie krwawa zemsta”.

Powściągliwa opozycja

Jasnej odpowiedzi na to pytanie na razie nie ma. Pierwsze reakcje niektórych polityków koalicji rządowej nie wróżą dobrze. Jak już pisaliśmy, dwaj wiceprzewodniczący słowackiego parlamentu, Ľubosz Blaha z partii Smer (Kierunek) Ficy i szef Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Andrej Danko zaatakowali opozycję i liberalne media natychmiast, gdy tylko usłyszeli o zamachu. – Robert Fico z powodu waszej nienawiści walczy dziś o życie – oskarżał pierwszy z nich. I dodał jeszcze, że tej winy z siebie „nigdy nie zmyją”. – Dla SNS na tym etapie zaczyna się wojna – deklarował drugi.

Robert Fico przed wyjazdowym posiedzeniem rządu w Handlovej. Kilka godzin później doszło do zamachu na jego życie.Zdjęcie: Radovan Stoklasa/TASR/AP Photo/picture alliance

Wbrew temu, co twierdziły niektóre polskie media, do wymiany wzajemnych oskarżeń jednak nie doszło. – Opozycja zachowała się bardzo powściągliwie i nie występowała z takimi atakami – mówi DW politolog i socjolog Juraj Marusziak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk (ÚPV SAV). – Wszyscy wyrazili współczucie, wszyscy potępili zamach – potwierdza Grigorij Meseżnikow, prezydent Instytutu Spraw Publicznych (IVO) i przypomina, że największa partia opozycyjna, Postępowa Słowacja (PS), jeszcze w środę ogłosiła przerwanie kampanii wyborczej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Grigorij Meseżnikow, prezydent Instytutu Spraw Publicznych (IVO)Zdjęcie: Privat

„Wyjdźmy z zaklętego kręgu”

W tej sytuacji prezydentka Zuzana Czaputová zdecydowała się na nieoczekiwany krok: zaproponowała wspólne oświadczenie swemu następcy, prezydentowi-elektowi Petrowi Pellegriniemu. Od zamachu minęło zaledwie 20 godzin, gdy razem stanęli przed dziennikarzami, ponieważ, jak powiedziała, „w tej napiętej sytuacji chcemy wysłać sygnał porozumienia”.

To wcale nie był oczywisty krok, bo oboje są postaciami z dwóch całkiem różnych bajek. Na to wskazała zresztą sama prezydentka mówiąc, że mają odmienne poglądy. – Ale oboje jesteśmy ludźmi, politykami, którzy zgadzają się, co jest obecnie najważniejsze dla społeczeństwa. A jest to potrzeba uspokojenia sytuacji. Jako społeczeństwo żyjemy w czasach wielu konfliktów, ale proszę was, nie przenośmy ich na poziom nienawiści – mówiła Czaputová. – Wyjdźmy z zaklętego kręgu werbalnych ataków i skończmy z oskarżeniami – zaapelowała i zapowiedziała, że oboje zaproszą na spotkanie wszystkich liderów partii parlamentarnych „w celu uspokojenia napiętej atmosfery w społeczeństwie i jednoznacznego odrzucenia wszelkiej przemocy”.

Ostatnia rzecz, której Słowacja potrzebuje

– Słowacja musi dziś wybrać drogę spokoju i opanowania emocji. Nie wolno nam na nienawiść odpowiadać kolejną nienawiścią, inaczej zło się nie zatrzyma – powiedział z kolei prezydent-elekt i zaapelował do wszystkich partii, by przerwały kampanię wyborczą przed wyborami do Europarlamentu. – Kampania w oczywisty sposób przynosi konfrontację, zwalczanie się i wzajemne oskarżenia polityków. Ale dalsza konfrontacja jest ostatnią rzeczą, której Słowacja dziś potrzebuje – podkreślił Peter Pellegrini, który 15 czerwca przejmie od Zuzany Czaputovej urząd szefa państwa.

Okładka wydania słowackiego dziennika SME z 17 maja 2024: "Połączmy się. Prezydentka Czaputová i nowo wybrany prezydent Pellegrini reagują na zamach na premiera Ficę. Zaprosili na spotkanie wszystkie partie parlamentarne".Zdjęcie: SME

„Tych dwoje pokazało również innym politykom, że teraz ważniejsza jest współpraca niż kłótnie”, napisał Kostolný, którego zdaniem co najmniej im się to już udało, „a teraz musimy spróbować tego i my”.

Przeszkoda na drodze ku porozumieniu

Czy to się uda? – Zobaczymy, czy koalicja będzie umiała odizolować tych radykałów we własnym obozie, jakimi są Danko i Blaha – mówi Juraj Marusziak. – I jeszcze Sztefana Harabina, choć to już nie ten obóz, ale mocno do niego inklinują ludzie z SNS – dodaje.

Prawnik i kontrowersyjny polityk Harabin rzeczywiście nie jest częścią „tego obozu”, choć był wicepremierem i ministrem sprawiedliwości w latach 2006-9, w pierwszym gabinecie Ficy, jako bezpartyjny nominat partii ĽS-HZDS ex-premiera Vladimíra Mecziara. Przedtem i potem stał na czele Sądu Najwyższego. Dwukrotnie kandydował na prezydenta i dwa razy skończył jako trzeci, przy czym popierali go zarówno komuniści (KSS), nacjonaliści (SNS), jak i skrajnie prawicowa partia Republika. Jest otwarcie prorosyjski, poparł wojnę Putina przeciw Ukrainie. Innych polityków nazywa sługusami Brukseli. Obiecywał, że gdyby stał się prezydentem, w kraju nie byłoby ani jednego nielegalnego czy legalnego imigranta.

– I ten właśnie Harabin, który mocno już zyskał dzięki poparciu ze strony SNS w ostatnich wyborach prezydenckich, może teraz zdobyć coś jeszcze – mówi Marusziak i zwraca uwagę, że w reakcji na zamach na Ficę Harabin domaga się zakazania partii Postępowa Słowacja.

Były prezes Sądu Najwyższego może więc stać się obok Blahy i Danki kolejną przeszkodą na drodze ku porozumieniu, o które apelują Czaputová i Pellegrini. Ale aż tak bardzo im nie ustępują dwaj ministrowie, szefowie resortów obrony i spraw wewnętrznych Robert Kaliniák i Matúsz Szutaj Esztok. Po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Republiki Słowackiej stanęli przed dziennikarzami, by wylać na nich kubły krytyki. Za niewłaściwy sposób relacjonowania wydarzeń na Słowacji oberwali zresztą nie tylko reprezentanci mediów krajowych, zwłaszcza publicznego radia i telewizji RTVS, ale także BBC i Czeska Telewizja.

Trzy dekady słowackiej polaryzacji

Polaryzacja słowackiego społeczeństwa jest niemal tak stara, jak niezależna Słowacja. Doprowadziły do niej bardzo szybko rządy Vladimíra Mecziara w latach 90., który po dwóch kadencjach wygrał wprawdzie w 1998 roku po raz trzeci, ale nie miał już z kim stworzyć koalicji i musiał oddać władzę szerokiej koalicji łączącej partie od postkomunistycznej lewicy SDL po dwie partie chadeckie: KDH i SDK. Wygrał zresztą i cztery lata później, i też pozostał w opozycji. Mecziar zaczął powoli i niechętnie odchodzić z politycznej sceny, ale do przejęcia jego dawnych wyborców szykował się już młody wówczas i zdolny Robert Fico, który przejął władzę w 2006 roku. Od tego czasu Słowacja zaczęła się polaryzować na nowo. I w tym większość komentatorów upatruje źródła tego, co stało się w środę w Handlovej.

Protesty na Słowacji w obronie mediów publicznych, początek maja 2024 r.Zdjęcie: Jaroslav Novák/dpa/TASR/picture alliance

– Okazało się, że na Słowacji są ludzie gotowi do użycia przemocy. Ja jednak bardzo ostrożnie podchodzę do konceptu, że to ta konfrontacja, czy polaryzacja była przyczyną. Myślę, że mogły nią być jakieś osobiste motywacje tego dość dziwnego człowieka – mówi Grigorij Meseżnikov, przyznając jednak, że konfrontacyjna atmosfera może mieć wpływ na takich ludzi, jak zamachowiec z Levic.

Kuciak i Kusznírová, Vankulicz i Horváth

Meseżnikov przypomina, że na Słowacji doszło już do podobnie dramatycznych wydarzeń. Przede wszystkim było to zabójstwo dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznírovej w lutym 2018 roku. – To morderstwo naprawdę wstrząsnęło Słowacją. Gniew był wtedy straszny – mówi.

Demonstracje ogarnęły cały kraj. Ulica zmusiła w końcu Ficę do dymisji, szefem rządu stał się jego zastępca Pellegrini, a po wyborach władzę przejęła opozycja. Wydawało się, że to koniec kariery trzykrotnego premiera. Ale nieudolność rządów, które wtedy nastały, doprowadziły do odrodzenia się obozu byłego premiera. W ubiegłym roku Robert Fico znów wygrał wybory i po raz czwarty został premierem.

Morderstwo Jana Kuciaka i Martiny Kusznirovej wstrząsnęło SłowacjąZdjęcie: Svancara Petr/CTK/dpa/picture alliance

Przedtem jednak doszło do kolejnej zbrodni, która poruszyła Słowację. Było to półtora roku temu, w październiku 2022 roku, w samym centrum Bratysławy. Przed budynkiem przy ulicy Zámockiej (Zamkowej), w którym mieści się klub LGBT Teplareń (Ciepłownia) zostali zastrzeleni dwaj ludzie: niebinarny Juraj Vankulicz oraz biseksualista Matúsz Horváth. – A zabił ich neonazista, totalny ekstremista. Potem popełnił samobójstwo – przypomina Meseżnikov. Ludzie znów wyszli na ulice, ale skala tych protestów była mniejsza.

Ważne jest, żeby Fico przeżył

Czy zamach na Roberta Ficę zmieni Słowację? – Może się mylę, ale mam wrażenie, że ten kraj już się zmienia – mówi szef IVO. – Politycy wypowiadają się jakby ostrożniej. Stale jest to ten sam kraj z tą samą ludnością, z tymi samymi partiami, politykami i instytucjami. Ale to straszne zdarzenie, do którego teraz doszło, może moim zdaniem skłonić ludzi do myślenia, jak się poukładać sami ze sobą, ze swoimi bliskimi i ze swoimi kolegami, z którymi nie we wszystkim się zgadzają. To by mogło popchnąć ten kraj kawałek do przodu – ma nadzieję Grigorij Meseżnikov.

– Ale oczywiście ważne jest, żeby Robert Fico przeżył i wrócił do swojej funkcji. Żeby nie został po tym taki straszny ślad, jakby to się stało, gdyby ten scenariusz był inny – konkluduje prezydent bratysławskiego Instytutu Spraw Publicznych.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>