1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Słowacja. Proces, który może przesądzić o wyniku wyborów

29 stycznia 2020

Trwa proces morderców Jána Kuciaka i jego narzeczonej. Pokazuje przerażające relacje polityki i zorganizowanej przestępczości.

Slowakei Mordprozess
Zdjęcie: DW/A. Marek Pędziwol

Niezbyt duża sala w niepozornym budynku na obrzeżach prowincjonalnego słowackiego miasteczka – na niej skupia się teraz cała uwaga. Przed sądem w Pezinku, pół godziny jazdy samochodem od Bratysławy, toczy się proces o zabójstwo dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznirowej. Oskarżeni są domniemany morderca i jego wspólnik, pośredniczka i domniemany zleceniodawca.

Jest to bez wątpienia najważniejszy proces w postkomunistycznej historii Słowacji. Przez długi czas mało kto w kraju wierzył, że do tego procesu dojdzie. W pierwszych miesiącach po morderstwie, które miało miejsce 21 lutego 2018 roku, prawie nikt nie oczekiwał, że organy ścigania znajdą sprawców i zleceniodawców.

Polityka w parze z przestępczością

Ale morderstwo wstrząsnęło Słowacją jak żadne inne wydarzenie od czasu niepodległości w 1993 roku i nieco zmieniło ten kraj. Przede wszystkim nikt w rządzie i polityce nie odważył się zatrzymać śledczych – jak to często bywało wcześniej w przypadku przestępstw politycznych. – Śledczy wykonali doskonałą robotę – mówi dziennikarz Árpád Soltész, który kieruje „Centrum Śledczym Jána Kuciaka” (ICJK). – Ale to, że ten proces ma miejsce, to także sukces protestów społeczeństwa obywatelskiego.

Brutalnie zamordowani: dziennikarz Ján Kuciak i jego narzeczona Martina Kusznirowa Zdjęcie: Reuters/David W. Cerny

Dlatego w procesie w Pezinku nie chodzi tylko o okrutne morderstwo polityczne. Przeciwnie, przed sądem stoi cały system – ten, w którym polityka i przestępczość zorganizowana od lat szły w parze. I to na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi 29 lutego. Od czasu końca reżimu Mecziara w 1998 roku to najważniejsze wybory. Ich wynik zdecyduje, czy po głębokim szoku społecznym po morderstwie nastąpią także fundamentalne zmiany polityczne.

O tym, jak są konieczne, przekonały Słowaków w ostatnich miesiącach dochodzenie i pierwsze dni procesu. Prawie rok temu 56-letni biznesmen Marian Koczner został oskarżony o zlecenie zabójstwa Kuciaka. Kuciak wielokrotnie pisał o nieuczciwych transakcjach Kocznera w świecie nieruchomości i finansów. Koczner otwarcie groził dziennikarzowi, ale policja nie podjęła działań chroniących dziennikarza.

Długo już podejrzewano Kocznera o nielegalne interesy. Stopień, w jakim kontrolował słowacką politykę i sądownictwo, wyszedł na jaw, gdy gazeta „Denník N” zaczęła publikować protokoły czatów z aplikacji Threema, którą posługiwał się Koczner. Każda nowa publikacja coraz bardziej przerażała.

Wszechobecna korupcja

Biznesmen stworzył wielką siatkę polityków, wyższych urzędników w rządzie, policji, sędziów, prokuratorów, dziennikarzy i funkcjonariuszy wywiadu. Przekupywał ich, za co oni tuszowali jego oszustwo, ukrywali dochodzenia przeciwko niemu lub pisali o nim pozytywnie. Prawdopodobnie najgorszy przypadek został podany do wiadomości publicznej zaledwie kilka tygodni temu: Koczner wraz z prokuratorem generalnym Dobrosławem Trnką, który sprawował urząd w latach 2004-2011, planował w jego oficjalnej siedzibie szantaż i zainstalował tam razem z prokuratorem ukrytą kamerę. Koczner traktował go po części jak swojego podwładnego.

Rok po morderstwie: Slowacja upamiętnia Kuciaka i jego narzeczonąZdjęcie: Getty Images/AFP/V. Simicek

Nawet w tych dniach, gdy toczy się proces, na jaw wyszło wiele brudów. Na przykład były pracownik służb wywiadowczych i były dziennikarz Péter Tóth, który pracował dla Kocznera, zeznał, jak z pomocą policjantów i agentów szpiegował wielu dziennikarzy, których Koczner miał na celowniku. W tym Jána Kuciaka.

Opinia publiczna odnosi wrażenie, że rzeczywistość polityczna w kraju jest bardziej potworna niż jakikolwiek film o mafii. Peter Bárdy, redaktor naczelny portalu Aktuality.sk, z którym współpracował Ján Kuciak, tak to ujmuje: – To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, faktycznie oznaczało upadek naszego sądownictwa. Jeśli nic się nie zmieni, będzie to koniec naszej demokracji.

Nie wiadomo, czy przyczynią się do tego wybory parlamentarne pod koniec lutego. Na razie widać, że śledztwo ostatnich miesięcy i proces w sprawie morderstwa prowadzą do zmian na scenie partyjnej. Niekoniecznie na lepsze. Rządząca partia SMER byłego premiera Roberta Fico, która w dużej mierze jest odpowiedzialna za konszachty polityki i zorganizowanej przestępczości, powoli traci popularność. Nowe partie demokratyczne, takie jak lewicowo-liberalna Postępowa Słowacja (PS), bliska prezydent Czaputovej, zyskuje w sondażach.

Największy wzrost popularności notuje jednak skrajnie prawicowa Partia Ludowa-Nasza Słowacja (LSNS), której liderem jest Marian Kotleba. W sondażach osiąga nawet 14 procent, prawie dwukrotnie więcej niż po wyborach w 2016 roku. Czerpie przy tym korzyści przede wszystkim z politycznego niezadowolenia i przeciwnych establishmentowi postaw młodych ludzi. Robert Fico wysłał już pod adresem Kotleby sygnały współpracy, na przykład uzasadniając antycygańskie wypowiedzi skazanego deputowanego LSNS.

– Nasz kraj potrzebuje radykalnych zmian demokratycznych – podsumowuje politolog Grigorij Meseżnikov z Institutu Spraw Publicznych (IVO) w Bratysławie. – Jednak demokratyczne partie są bardzo podzielone. Obawiam się, że zmiana na Słowacji będzie długim procesem.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>