1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Hanirebne wideo

13 stycznia 2012

Pentagon jest zaniepokojony międzynarodowymi konsekwencjami, jakie wywołała publikacja drastycznych zdjęć, na których amerykańscy marines oddają mocz na zwłoki talibów. I słusznie.

Zdjęcie: DW

Już szokujące zdjęcia z amerykańskiego więzienia w irackim Abu Ghraib wryły się głęboko w pamięć społeczności światowej i trwale zaszkodziły wizerunkowi Ameryki na całym świecie. Zdjęcia te pokazywały amerykańskich żołnierzy znęcających się i poniżających więzionych Irakijczyków. Zdjęcia te zdyskredytowały wartości moralne, którymi uzasadniano akcję zbrojną przeciwko irackiemu dyktatorowi Saddamowi Hussainowi. Upokarzające zdjęcia z Guantanamo, które opublikowano krótko przedtem, nasuwały uzasadnione wątpliwości, czy jeńcy wojenni traktowani są przez Amerykanów zgodnie z prawem. A teraz to wideo.

Profanacja ciał zabitych jest zbrodnią wojenną

Demonstracyjna profanacja ciał zabitych talibskich bojowników w Afganistanie jest ciężką porażką Ameryki w jej zabiegach o poprawę wizerunku na świecie. To jest policzek dla prezydenta Obamy, który w czasie swego urzędowania zarzuca pomosty do świata islamskiego. To jest też niestety woda na młyn dla tych wszystkich, którzy twierdzą, że misja w Afganistanie wcale nie służy obronie praw człowieka. Profanacja ciał zabitych nie tylko jest sprzeczna z Konwencją Genewską, lecz także łamie wszystkie normy cywilizowanego zachowania, niezależnie od kręgu kulturowego i wiary.

Daniel Scheschkewitz, centralna redakcja DWZdjęcie: DW

Żer dla propagandy talibów

To oburzające zachowanie amerykańskich żołnierzy nie tylko kompromituje USA. Kładzie się ono cieniem na całym świecie zachodnim, który w ramach misji pod Hindukuszem zamierzał nieść pomoc w budowie społeczeństwa, w którym najwyższą wartością jest godność człowieka. Tym bardziej zasługuje na uwagę fakt, że to wideo właśnie teraz zostało publicznie pokazane. Obecne zabiegi negocjacyjne z talibami mają właśnie za zadanie stworzyć podstawy pokojowej i bezpiecznej przyszłości Afganistanu; w tych dyplomatycznych zabiegach uczestniczą też Niemcy.

Ci, którzy są przeciwni negocjacjom pokojowym z bojownikami, mają powody do triumfu. Obsceniczne wideo pozwala temu skrzydłu talibów wykorzystać okazję, żeby dalej jątrzyć przeciwko Ameryce i rekrutować nowych bojowników do walki. To hańbiące wideo jest dla nich mile widzianym żerem propagandowym, ponieważ ekscesy, które są treścią filmu, pozwalają postrzegać zagranicznych żołnierzy jako wrogich okupantów a nie obrońców.

Porażka w poszukiwaniach politycznych rozwiązań

Dyskretne zabiegi w poszukiwaniu politycznego porozumienia z talibskimi bojownikami, zostały zniweczone. Tego nie uda się zmienić po dużej ilości zdumiewająco wyważonych reakcji talibskich liderów. Także umiarkowane siły wśród powstańców wiedzą, jaką siłę oddziaływania ma obraz na zbiorową wyobraźnię.

Siła jego oddziaływania wykracza zresztą daleko poza Hindukusz i podważa ponownie wszystkie normy moralne uzasadniające ogólnoświatową walkę z terroryzmem. Fundamentaliści islamscy będą w przyszłości próbowali także tym wideo legitymizować prowadzoną na całym świecie świętą wojnę.

Wskazane są gesty ubolewania

Niestety, nawet surowe kary dla zidentyfikowanych właśnie sprawców, nie są w stanie tego udaremnić, nawet, jeśli sąd wojskowy zastosuje najsurowsze dostępne środki prawne wobec amerykańskich marines z opublikowanego filmu wideo. Plamy, jakie pojawiły się na wizerunku, są prawdopodobnie nie do usunięcia. Dla Ameryki historia z Abu Ghraib ma teraz też drugą odsłonę w Afganistanie.

Widocznie w armii USA nie wyciągnięto wielu nauk z zajść w Iraku. Brak dyscypliny wśród własnych żołnierzy na misjach zagranicznych osiągnął zastraszający wymiar. To także musi zauważyć prezydent Obama. Pieni się on prawdopodobnie ze złości. Nawet, jeśli wyciągnie on odpowiednie konsekwencje w szeregach dowództwa sił zbrojnych, to i tak to nie wystarczy. Powinien on za to haniebne postępowanie swoich żołnierzy tak szybko, jak tylko możliwe przeprosić naród afgański.

Daniel Scheschkewitz / Barbara Coellen

red. odp.: Elżbieta Stasik