1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Skandal w Bundeswehrze: Gauck i Maas na liście ofiar

Elżbieta Stasik
9 maja 2017

Zacieśnia się podejrzenie istnienia skrajnie prawicowej komórki terrorystycznej w Bundeswehrze. Celami planowanych zamachów mieli być m.in. były prezydent Joachim Gauck i minister sprawiedliwości Heiko Maas.

Symbolbild Bundeswehr
Zdjęcie: picture alliance / Marcel Kusch/dpa

Zarzut jest bardzo poważny: zamachy na osoby życia publicznego, które opowiadają się za polityką na rzecz uchodźców. Planowało je znajdujące się w areszcie trio: zatrzymani 26 kwietnia porucznik Bundeswehry Franco A. i jego przyjaciel, student Mathias F. oraz aresztowany we wtorek (9.05.2017) Maximilian T., także oficer Bundeswehry.

Według dotychczasowego śledztwa, cała trójka zamierzała przeprowadzić zamachy na życie „wysokiej rangi polityków i osób życia publicznego, które angażują się na rzecz chybionej z punktu widzenia podejrzanych polityki imigracyjnej i uchodźczej” – głosi oświadczenie Prokuratury Federalnej w Karlsruhe. Sporządzona odręcznie przez podejrzanych lista ofiar zamachów podzielona była na różne kategorie, konkretnie: „A, B, C i D”. Jak potwierdziła rzeczniczka prokuratury, pod kategorią „A” znajdowały się nazwiska m.in. byłego prezydenta Niemiec Joachima Gaucka i obecnego ministra sprawiedliwości Heiko Maasa.

Według informacji portalu „Spiegel Online” śledczy znaleźli też szkice biur fundacji Amadeu-Antonio w Berlinie, angażującej się na rzecz walki z rasizmem i ksenofobią.

Atak o „islamistycznym podłożu

Zamachów miał dokonać Franco A., który podał się za uchodźcę i złożył wniosek o azyl. W ten sposób uwaga opinii publicznej miała być zwrócona na „zamachowców-azylantów”. „Planowany przez podejrzanych czyn miał być postrzegany przez społeczeństwo jako akt terroru o radykalno-islamistycznym podłożu” – stwierdziła prokuratura. Na tle dyskusji na temat polityki migracyjnej i uchodźczej taki zamach dokonany przez rzekomych uchodźców wzbudziłby szczególną uwagę i przyczynił się do ogólnego poczucia zagrożenia. W oczach prokuratury chodzi o „czyn o szczególnym znaczeniu dla ochrony państwa”.

Koszary niemiecko-francuskiej brygady w alzackim IllkirchZdjęcie: picture alliance/dpa/P. Seeger

Przygotowując się do zamachów trio zorganizowało sobie w Austrii pistolet, który najpierw został ukryty w nieznanym miejscu. W połowie stycznia Franco A. zdeponował broń w toalecie dla niepełnosprawnych na lotnisku w Wiedniu. Pistolet został jednak znaleziony przez austriacką policję, co doprowadziło w końcu do aresztowania Franco A. i Mathiasa F. U tego ostatniego znaleziono także ponad tysiąc sztuk amunicji.

Kumple z Illkirch

Maximilian T., podobnie jak Franco A. odbywał służbę w alzackim Illkirch, w 291 batalionie strzelców wchodzącym w skład niemiecko-francuskiej brygady. Kiedy Franco A. odbierał w urzędach w Bawarii świadczenia przysługujące mu jako rzekomemu uchodźcy, jego kumpel T. usprawiedliwiał wobec przełożonych w Bundeswerze jego nieobecność. Obydwaj porucznicy mieli się znać także prywatnie – siostra T. była przyjaciółką A.

Szefowa resortu obrony Ursula von der Leyen jest pod coraz większą presją. Na zdjęciu z inspektorem niemieckich wojsk lądowych, gen. Jörgiem Vollmerem (z l) i Generalnym Inspektor Bundeswehry Volkerem Wiekerem w Illkirch, 3.05. 2017Zdjęcie: Reuters/V. Kessler

We wtorek rano, jak podał „Spiegel Online”, Maximilian T. został przesłuchany przez kontrwywiad wojskowy (MAD), krótko potem prokuratura generalna wydała nakaz aresztowania pod zarzutem przygotowywania ze skrajnie prawicowych pobudek „poważnego czynu przestępczego zagrażającego bezpieczeństwu państwa”. Na celowniku MAD Maximilian T. znalazł się już we wrześniu 2015, kiedy kontrwywiad wszczął śledztwo po zgłoszeniu przez jego kolegę, iż porucznik chciał go zwerbować do akcji przeciwko obcokrajowcom. Śledztwo jednak niczego nie wykazało.

Franco A. natomiast od dawna był znany ze swoich skrajnie prawicowych poglądów. Według niemieckich mediów Bundeswehra już od lat dysponowała odpowiednimi wskazówkami – między innymi z racji jego pracy dyplomowej z rasistowskimi tezami i gromadzeniem przez niego przedmiotów związanych z Wehrmachtem. Nie zostały jednak wyciągnięte żadne konsekwencje.

W styczniu T. i A. byli razem w Wiedniu. Ślady ich aktywności znaleziono także w grupie czatowej, której uczestnicy regularnie wymieniali skrajnie prawicowe przemówienia, zdjęcia i pliki dźwiękowe. Już od ubiegłego tygodnia kursują w Niemczech spekulacje o funkcjonującej w Bundeswehrze skrajnie prawicowej grupie.

Nadzwyczajne posiedzenie komisji Bundestagu

W toku śledztwa toczonego przeciwko Franco A. w koszarach w Illkirch znaleziono pamiątki po Wehrmachcie. Generalny Inspektor Bundeswehry Volker Wieker zarządził po tym przeczesanie w całym kraju wojskowych budynków w poszukiwaniu przedmiotów związanych z Wehrmachtem i neonazistowskich dewocjonaliów.

Ministerstwo obrony zapowiedziało pierwotnie opublikowanie we wtorek częściowego sprawozdania z tej akcji. Rzecznik resortu poinformował jednak, że wyniki przeszukiwań zostaną przedłożone 16 maja. Minister obrony Ursula von der Leyen zapowiedziała „wyczerpujące” wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji.

Von der Leyen zaatakował szef klubu parlamentarnego SPD Thomas Oppermann. Jak powiedział, należy wyjść z założenia, że w Bundeswehrze latami mogła zapuścić korzenie komórka terrorystyczna, która planowała zamachy i prowadziła listy potencjalnych ofiar. – Dla minister obrony von der Leyen to gigantyczna kompromitacja – stwierdził Oppermann.

Aferą zajęła się także komisja Bundestagu ds. obrony. Jej nadzwyczajne posiedzenie zostało zwołane na środę (10.05.2017) przed południem.

dpa, rtrd, epd / Elżbieta Stasik

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej