Smutna historia rodziny H. Kohla. Zero kontaktu z synami
18 czerwca 2017Walter Kohl o śmierci ojca dowiedział się z radia. Od wielu lat nie miał kontaktu z człowiekiem, który wszędzie wynoszony jest na piedestał jako „wielki mąż stanu” i „wielki Europejczyk”. Dla Waltera Kohla ojciec nie był ani bohaterem zjednoczenia Niemiec, ani politycznym liderem, torującym drogę Unii Europejskiej. Helmut Kohl był dla syna tylko wielkim rozczarowaniem. Człowiekiem, który był nieobecny w jego codziennym życiu, który nie interesował się dziećmi i zerwał z nimi kontakt. Latem 2011 Walter ostatni raz rozmawiał z ojcem przez telefon, potem nie wolno mu było go nawet odwiedzać – opowiada 53-latek. Dopiero teraz pozwolono mu znowu na chwilę wejść do rodzinnego domu. Ale ojciec już nie żył.
W piątek (18.06.2017) wieczorem, kiedy przyjechał do Ludwigshafen-Oggersheim, musiał długo dyskutować z policjantami, zanim wpuszczono go do rodzinnego domu. Przekonywał, jakie to straszne, kiedy syn nie może zobaczyć swojego zmarłego ojca. Drzwi do domu uchylił potem przed nim były redaktor naczelny „Bilda” Kai Diekmann, zaufany człowiek Helmuta Kohla.
„Stoi przed wami bardzo smutny człowiek”
Kiedy Walter Kohl potem wychodził z domu, był poruszony, chociaż nie dał tego po sobie poznać. Nie unikał mikrofonów wyciągniętych w jego stronę. Wyraził zgodę, by opinia publiczna poznała tragedię jego rodzinnego życia. – Stoi przed wami bardzo smutny człowiek – powiedział dziennikarzom. – Mój ojciec zerwał kontakt z wieloma ludźmi ze swego otoczenia. Także z moim młodszym bratem Peterem - przyznał. Helmut Kohl wręcz nie chciał spotykać swoich wnuków, które bardzo cierpiały z tego powodu. Kiedy jeden z nich chciał pokazać dziadkowi swoje świadectwo maturalne, nie został wpuszczony do domu.
Nieobecny, daleki ojciec
O swoich cierpieniach w dzieciństwie Walter Kohl już często opowiadał w mediach. Także w książce, w której mówi bez ogródek o życiu rodzinnym, nacechowanym chłodem i rezerwą. Opisuje ojca jako człowieka, który całkowicie poświęcał się polityce i dla którego rodzina była tylko elementem politycznej inscenizacji.
O śmierci swojej matki Hannelore powiedziano Walterowi przez telefon: „Walter, twoja matka nie żyje” - usłyszał. Zadzwonił do niego nie ojciec, tylko jego sekretarka. Hannelore Kohl w 2001 roku targnęła się na swoje życie, łykając tabletki nasenne w domu w Oggersheim, podczas gdy Helmut Kohl był w Berlinie. Chorowała od dłuższego czasu. Cierpiała na fotoalergię. Szkodziło jej światło, żyła więc w zaciemnionym domu, jak w bunkrze, bezustannie strzeżonym przez policję. Małżeństwo Kohlów trwało 41 lat. Szczegółów pożycia małżeńskiego można dowiedzieć się z biografii napisanej przez młodszego syna Petera. Jest tam mnóstwo smutnych szczegółów z wcześniejszego życia jego matki i późniejszej żony kanclerza.
Zawsze polowała na szefa
W siedem lat po samobójstwie Hannelore Helmut Kohl ponownie ożenił się – z Maike Richter, 34 lata młodszą od niego ekonomistką, która od lat 90-tych pracowała w Urzędzie Kanclerskim. Ślub odbył się w roku 2008 w kaplicy kliniki rehabilitacyjnej w Heidelbergu. Helmut Kohl miał po tragicznym w skutkach upadku poważne urazy czaszki i siedział w wózku inwalidzkim. Cierpiał też na zaburzenia mowy.
Nowej żonie zarzucano, że zawsze „polowała” na Helmuta Kohla, a potem z premedytacją izolowała go, kontrolowała całe jego życie i doprowadziła do tego, że zerwał on wszystkie dawne kontakty: z synami, przyjaciółmi i zaufanymi ludźmi, jakim był dla niego m.in. dawny szofer Eckhard „Ecki” Seeber. Także Seeber chciał na wiadomość o śmierci pryncypała złożyć kondolencje w Oggersheim, lecz odprawiono go z kwitkiem, twierdząc, że firma pogrzebowa akurat jest przy zwłokach.
„Teraz jest, jak jest”
Synowie wielkiego polityka, Walter i Peter, w ostatnich latach nie mieli w ogóle dostępu do ojca. O tym, że pobiera się z Maike, dowiedzieli się z telegramu, a szczegóły przeczytali w „Bildzie”. Jak Walter opowiadał w telewizyjnym programie Markusa Lanza, nowa żona ojca groziła, że wezwie policję, kiedy synowie będą zbliżać się do domu Kohlów. Powiedziała ponoć: „W nowej rodzinie nie ma miejsca dla dawnej”.
Stojąc przed rodzinnym domem w dniu zgonu ojca Walter zaznaczył, że w takiej chwili nie chce mówić o przeszłości. – Chcę tylko wyrazić swój smutek z powodu śmierci ojca i z powodu tego, że wszystko tak się poukładało. Szkoda, kiedy człowiek nie jest w stanie uporządkować wszystkich spraw za życia. Próbowałem zrobić to na wiele sposobów, ale bezskutecznie. Teraz jest, jak jest - powiedział.
DPA / Małgorzata Matzke