1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sondaż Centrum Lewady: 73 procent Rosjan popiera wojnę

Alexandra Jarecka opracowanie
21 października 2023

Wolność wypowiedzi jest w Rosji praktycznie niemożliwa. Jednak ostatni niezależny instytut badania opinii publicznej przeprowadził sondaż w całym kraju. Poparcie dla wojny Putina w Ukrainie jest wciąż silne.

Szef Centrum Lewady socjolog Lew Gudkow
Szef Centrum Lewady socjolog Lew GudkowZdjęcie: Horst Galuschka/dpa/picture alliance

Wojna Rosji przeciwko Ukrainie nie jest wyłącznie wojną Władimira Putina. To przekonanie jest w dużej mierze zasługą pracy Lwa Gudkowa, dyrektora naukowego jedynego niezależnego rosyjskiego instytutu badawczego Centrum Lewady.

Od początku wojny 24 lutego 2022 roku, około 1000 pracowników Centrum odwiedza gospodarstwa domowe w tym ogromnym kraju i zadaje ludziom między innymi takie pytanie: „Czy osobiście popierasz działania rosyjskich sił zbrojnych w Ukrainie, czy nie”? Wynik jest zaskakujący: Nawet po około 20 miesiącach brutalnych walk i dużych strat wśród własnych sił, 73 procent Rosjan nadal odpowiada: „Tak”.

Tło tej odpowiedzi jest stosunkowo złożone. Wielu zapewne ma na uwadze, że otwarte odrzucenie „wojskowej operacji specjalnej”, jak oficjalnie nazywana jest wojna w Rosji, może być karalne. Ponadto wspieranie swoich żołnierzy jest dla wielu Rosjan patriotycznym obowiązkiem.

Słoneczny dzień w centrum Moskwy. Pod udekorowanych kwiatami arkadach ulicy Nikolskiej przechadzają się przechodnie. W biurze Lwa Gudkowa znajduje się wiele biurek, półki z książkami i obrazy żaglowców. Gudkow mówi powoli i z rozmysłem. Co jakiś czas wstaje i przynosi wydruk najnowszych wyników badań. „Nie chodzi o to, żeby coś źle powiedzieć”– podkreśla.

Mając 76 lat, Gudkow mógłby już dawno być na emeryturze, ale Centrum Lewady jest jego życiowym dziełem. W 2003 roku Gudkow założył to centrum wraz ze zmarłym już socjologiem Jurijem Lewadą. Zrobili to w proteście przeciwko coraz większemu wpływowi Kremla na pracę państwowego rosyjskiego instytutu badania opinii publicznej WZIOM, gdzie pracowali. Obaj odeszli. Dzisiaj, dokładnie 20 lat później, WZIOM jest od dawna obiektem krytyki niezależnych ekspertów. Natomiast Centrum Lewady cieszy się dużym uznaniem także na arenie międzynarodowej.

Wielu Rosjan boi się lub nie ma zdania

Chociaż są też pewne krytyczne głosy. W kraju takim jak Rosja, gdzie za „dyskredytowanie” własnej armii grożą drakońskie kary, niezależna praca w dziedzinie badania opinii publicznej jest prawie niemożliwa, twierdzą niektórzy. Wielu Rosjan boi się udzielać szczerych odpowiedzi, powiedział socjolog Grigori Judin, jeden z najzacieklejszych krytyków Lewady, w wywiadzie dla portalu „The Insider”. Do tego dochodzi wiele osób, które wewnętrznie tak bardzo zdystansowały się od wydarzeń politycznych, że w ogóle nie mają zdania na temat aktualnej sytuacji. Wszystko to prowadzi do zafałszowania statystyk.

Niemniej jednak praca Centrum Lewady jest ceniona przez wielu. Przynajmniej dostarcza ona pewne spojrzenie na nastroje społeczne, które w obliczu braku wolności słowa i masowych represji wydają się stawać się coraz bardziej rodzajem czarnej skrzynki jak w samolocie.

Przez ostatnie miesiące Gudkow i jego koledzy zdobyli różne spostrzeżenia. Na przykład odkryli, że wielu Rosjan tak naprawdę nie chce wojny, ale uważa ją za nieuniknioną. Zazwyczaj ponad 70 procent ankietowanych deklaruje poparcie dla działań wojennych Rosji w Ukrainie. Jednocześnie w tej samej ankiecie około 50 procent opowiada się za natychmiastowymi rozmowami pokojowymi.

Rosja. Student wyrzucony z uczelni za antywojenne hasła

04:12

This browser does not support the video element.

Ponadto w związku z wojną wielu ludzi ma uczucia desperacji, strachu i depresji. „Oznacza to, że reprodukowana jest struktura dwóch sposobów myślenia”– mówi Gudkow. „Są to dwa różne poziomy. Jeden dotyczy tego, co człowiek sam przeżywa. Drugi to zbiorowe postrzeganie”.To ostatnie, jak tłumaczy naukowiec, jest w Rosji Putina silnie ukształtowane przez ideologię imperialistyczną i państwową propagandę. Z kolei narrację propagandy wielu Rosjan zna z czasów sowieckich – uważa Gudkow.

Na przykład w telewizji publicznej zawsze jest mowa o zagrożeniu dla Rosji i wrogu gdzieś na Zachodzie. „Ludzie przyswajają to sobie od czasów szkolnych. Nie wymaga to żadnych dowodów” – mówi socjolog. Osoby, które przeciwstawiają się tym rzekomym prawdom, szybko czują się wykluczone. „Myśl, że można zostać odtrąconym przez społeczność, napawa ludzi strachem”. Według Gudkowa wielu Rosjan popiera wojnę przeciwko Ukrainie przede wszystkim z obawy przed utratą tożsamości zbiorowej.

Władzą Putina zachwieje tylko wyraźna porażka

Kolejna kluczowa teza Gudkowa brzmi, że władza szefa Kremla prawdopodobnie zachwieje się tylko wtedy, gdy rosyjskie wojska w Ukrainie poniosą nieodwracalną porażkę. Kiedy w latach 90-tych XX wieku, tuż przed ustąpieniem pierwszego prezydenta Rosji, Borisa Jelcyna, naukowiec pytał swoich rodaków, czego oczekują od swojego następnego przywódcy, odpowiedzi były jasne. Wówczas domagano się rozwiązania kryzysu gospodarczego i tego, że Rosja znów powinna odgrywać ważną rolę w świecie. „Pojęcie, że Rosja to wielkie państwo, działa jak rodzaj rekompensaty za uczucie, że kraj jest biedny, zacofany, słabo rozwinięty i jest bankrutem” – mówi szef Centrum Lewady. I dodaje: „Autorytet Putina opiera się przede wszystkim na tym, że stworzył potężną machinę wojskową”.

Gudkow robi wrażenie opanowanego, kiedy mówi, a momentami wręcz zrezygnowanego. Czasami w trakcie opowiadania śmieje się krótko, ale zaraz potem znowu poważnieje. „Sytuacja jest bardzo trudna i jeszcze się pogorszy, ponieważ jest jasne, że nasila się polityka represji” – mówi, w kontekście pracy Centrum Lewady, które w 2016 roku zostało uznane przez rosyjski sąd za „obcego agenta” i teraz z tego powodu musi walczyć o zamówienia. Ponadto, jak twierdzi Gudkow, bardzo dokładnie obserwuje, że coraz więcej krytycznych umysłów wokół niego zostaje aresztowanych. Niemniej jednak socjolog nie boi się.

Czy od początku wojny były jakieś wyniki ankiet, które go zszokowały? Prawie żadne, odpowiada Gudkow, z jednym wyjątkiem. To były odpowiedzi Rosjan na pytanie, czy mają poczucie osobistej odpowiedzialności za ataki na Ukrainę. Tylko dziesięć procent odpowiedziało „Tak”. „Absolutna większość nawet nie zrozumiała pytania” – dodaje.

(DPA/jar) 

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!