Prawie 30 lat po upadku muru berlińskiego na terenie słynnego przejścia granicznego Checkpoint Charlie nadal panują chaos i prowizorka. Czy w historycznym miejscu powstanie wreszcie muzeum z prawdziwego zdarzenia?
Reklama
Checkpoint Charlie należy do najbardziej znanych, związanych z powojenną konfrontacją między Wschodem a Zachodem i zimną wojną, symbolicznych miejsc w Berlinie. To właśnie tutaj, 27 października 1961 roku naprzeciwko siebie stały gotowe do strzału amerykańskie i sowieckie czołgi, a od wybuchu trzeciej wojny światowej dzielił oba mocarstwa zaledwie mały krok.
Podczas prób sforsowania zasieków w okolicy przejścia zginęło kilka osób, w tym 18-letni Peter Fechter, zastrzelony przez enerdowskich pograniczników w czasie ucieczki do zachodniej części miasta. O jego losie przypomina niewielki pomnik w kształcie kolumny. Przeznaczone tylko dla dyplomatów i wojskowych przejście było też widownią spektakularnych ucieczek. W 1986 roku zdesperowany uciekinier przebił się przez graniczne zapory ciężarówką wyładowaną pięcioma tonami żwiru.
Kicz zamiast historii
Dziś dawne przejście graniczne należy, obok Bramy Brandenburskiej i Reichstagu, do ulubionych miejsc odwiedzanych przez miliony turystów z całego świata. Pomimo upływu niemal 30 lat, władze Berlina nie potrafiły zadbać o godne upamiętnienie tego miejsca. Zamiast rzetelnej informacji, spotykamy kicz – stragany z mundurami i czapkami enerdowskich i sowieckich żołnierzy, gazowe maski, odznaki i flagi.
Przy budce, gdzie dawniej dokonywano odpraw, można zrobić sobie zdjęcie z aktorami przebranymi za żołnierzy alianckich armii - USA, Wielkiej Brytanii, Francji czy ZSRR. Natomiast amatorzy mocnych wrażeń mogą zagrać w trzy kubki. Choć powszechnie wiadomo, że ten segment rozrywki obsługują zawodowi oszuści, naiwnych nie brakuje. Od lat trwa dyskusja, co powinno powstać na tym historycznym terenie, sprawiającym obecnie wrażenie „ziemi niczyjej”.
Inwestor planuje hotel i biura
Kolejni prywatni właściciele atrakcyjnych działek, sprzedanych przez władze miasta po 1990 roku, ogłaszali bankructwo, aż wreszcie w 2017 roku rząd Berlina podpisał list intencyjny z firmą Trockland. Nowy inwestor zapowiedział budowę hotelu oraz biurowca. Obiecał, że część pomieszczeń wynajmie miastu na muzeum zimnej wojny. Niemieckie media ujawniły niedawno, że udziały w międzynarodowym koncernie mają krewni zmarłego w 2006 roku dyktatora Turkmenistanu Saparmurata Nijazowa. Firma potwierdziła ten fakt, zastrzegając, że inwestor został „prześwietlony”, a jego kapitał pochodzi z własnej działalności, a nie ze „źródeł rodzinnych”.
Krewni dyktatora udziałowcami?
Dziennik „Tagesspiegel” przypomniał niedawno, że w Turkmenistanie zniesiono wolność mediów i prześladowano opozycję. Redakcja uznała za „niesłychaną” sytuację, że w miejscu, gdzie dawniej Zachód bronił wolności, obecnie w realizacji projektu budowlanego uczestniczy szwagier dyktatora. Przeciwko współpracy z Trockland wypowiedzieli się przedstawiciele Zielonych i Lewicy – partii tworzących wraz z SPD koalicję rządową w Berlinie.
Na posiedzeniu rządu Berlina we wtorek doszło do nieoczekiwanego zwrotu. Burmistrz stolicy Niemiec, socjaldemokrata Michael Mueller oświadczył, że będący przedmiotem sporu teren zostanie zagospodarowany inaczej niż przewidywała umowa z Trockland. Zdaniem Muellera, w porównaniu z 2017 rokiem sytuacja uległa zmianie. Do władz miasta dotarły nowe informacje o inwestorze, w rządzie Berlina nie ma zgody co do przyszłości terenu – mówił Mueller. Burmistrz oświadczył, że obecnie nie ma warunków do realizacji uzgodnionego wcześniej projektu.
Śladami Muru Berlińskiego
9 listopada 1989 otworzyła się nagle niemiecko-niemiecka granica. Pod Bramą Brandenburską w Berlinie strzelały tej nocy szampany. Mur przestał istnieć. Zapraszamy w podróż jego śladami.
Zdjęcie: picture-alliance/W.Kumm
Brama Brandenburska
Od 13 sierpnia 1961 do 9 listopada 1989 mur dzielił Berlin – przez 28 lat, dwa miesiące i 27 dni. Brama Brandenburska długo była symbolem podziału Niemiec. Także po upadku muru 9.11.1989 nie można było pod nią przejść. Zmieniło się to dopiero 22 grudnia 1989. Od tego dnia mieszkańcy Berlina i turyści mogli spacerować pod symbolem miasta.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
East Side Gallery
Galeria pod chmurką – East Side Gallery w dzielnicy Friedrichshain liczy 1,3 km długości i jest częścią dawnych umocnień granicznych, między tzw. strefą śmierci a drugim, wewnętrznym murem. W 1990 r. uwiecznili się na niej artyści z całego świata. Dziś cały areał wokół mostu Oberbaumbrücke jest atrakcją turystyczną. Ale ze wzgl. na różne projekty budowlane, pomału znikają kolejne fragmenty muru.
Zdjęcie: DW/V. Esipov
Miejsce Pamięci Mur Berliński (Gedenkstätte Berliner Mauer)
Strefa śmierci nigdzie nie jest tak obrazowo pokazana jak tutaj. Oryginalny, 80-metrowy fragment zabezpieczeń granicznych, łącznie z wieżą wartowniczą jest centralnym miejscem pamięci Muru i jego ofiar.
Zdjęcie: DW/F. Wiechel-Kramüller
Przebieg Muru
Mur prawie już zniknął z krajobrazu miasta. Z biegiem czasu zacierają się też różnice między wschodnią i zachodnią częścią Berlina. W centrum niemieckiej stolicy przebieg muru unaocznia pas brukowy z tabliczkami informacyjnymi wkomponowany w ulice i chodniki.
Zdjęcie: DW/F. Wiechel-Kramüller
Checkpoint Charlie
Przejście graniczne Checkpoint Charlie stało się symbolem zimnej wojny i jest dziś jedną z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych atrakcji Berlina. Było przeznaczone dla cudzoziemców i dyplomatów. Tuż po budowie muru stanęły w tym miejscu naprzeciw siebie sowieckie i amerykańskie czołgi, w każdej chwili gotowe do wymiany ognia. Szczęśliwie nie doszło do eskalacji.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kastl
Pałac Łez – Tränenpalast
Kolejny symbol – tym razem bolesnych rozstań. Setki osób przechodziło codziennie przez punkt graniczny na Friedrichstraße. Dawna hala odpraw przypomina dramatyczne rozstania rodzin i przyjaciół. Teraz można przejść przez dawną kontrolę paszportów i przynajmniej spróbować wyobrazić sobie przebieg całej procedury. Jak było naprawdę, przypominają filmy, dokumenty i wywiady z naocznymi świadkami.
Zdjęcie: ullstein - Mrotzkowski
Miejsce Pamięci Hohenschönhausen
Byłe więzienie enerdowskiej bezpieki (Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego / STASI) jest przede wszystkim upamiętnieniem ofiar komunistycznego reżimu. Zwiedzający są konfrontowani z nieludzkimi warunkami pobytu więźniów i metodami przesłuchań. Relacje pochodzą z pierwszej ręki – oprowadzającymi są byli więźniowie.
Zdjęcie: picture alliance/dpa/P. Zinken
Teufelsberg
Po II wojnie światowej areał służył za wysypisko gruzów. Powstała z nich „Diabelska Góra” – Teufelsberg, najwyższe wzniesienie Berlina Zachodniego. W latach zimnej wojny Amerykanie ulokowali tu stację szpiegowską. Razem z Brytyjczykami podsłuchiwali, wyłapywali i zakłócali sygnały zza żelaznej kurtyny.
Zdjęcie: Ullstein/Getty Images
Most szpiegów – Glienicker Brücke
Wymiana szpiegów to klasyk gatunku filmów szpiegowskich. Tu funkcjonowała naprawdę. Trzykrotnie miejscem takich operacji był most Glienicker Brücke między Berlinem i Poczdamem. Steven Spielberg wykorzystał to historyczne miejsce jako kulisy swojego filmu „Most szpiegów“.
Zdjęcie: imago/Camera4
Muzeum Szpiegostwa
Interaktywne muzeum w pobliżu Placu Poczdamskiego wprowadza zwiedzających w tajniki szpiegostwa. Punktem ciężkości są lata zimnej wojny. Jednym z ponad 300 eksponatów jest trabant z kamerą na podczerwień.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. von Jutrczenka
Szlak Muru Berlińskiego
160 km szlaku prowadzi przez Berlin i wokół Berlina. Wiosną, w dzielnicy Pankow, można spacerować aleją kwitnących wiśni. Podarowali je miastu Japończycy jako wyraz radości z powodu upadku muru i zjednoczenia Niemiec. Aleja przebiega pod mostem Bösebrücke, w miejscu dawnego przejścia granicznego Bornholmer Strasse. Właśnie tam, w nocy upadku muru 9 listopada 1989, podniosły się pierwsze szlabany.
Zdjęcie: DW/E. Grenier
11 zdjęć1 | 11
Przedstawiciele inwestora zareagowali z oburzeniem na zmianę planów. „Władze Berlina okazały się być niesolidnym partnerem” – powiedziała rzeczniczka firmy. Zarzuciła Senatowi „złamanie słowa”. Nowy plan władz Berlina przewiduje powstanie osobnego budynku muzeum zimnej wojny oraz powiększenie obszaru niezabudowanego, kosztem powierzchni hotelu i biurowca planowanego przez Trockland, aby silniej wyeksponować ten obiekt. Nie wiadomo, czy inwestor zgodzi się na zmiany. W razie odmowy, władze Berlina mogą przejąć działki, co oznaczałoby jednak konieczność wypłacenia wysokiego odszkodowania – pisze „Tagesspiegel”.