1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spór o gaz ziemny: paliwo kopalne a ekologia

Stuart Braun
7 stycznia 2022

Rządy i firmy produkujące paliwa kopalne od dawna propagują ideę, że gaz ziemny jest pomostem do czystej energii w przyszłości. Ale czy gaz rzeczywiście może być ekologiczny?

Kanada Keystone Pipeline
Zdjęcie: Chris Machian/AP/picture alliance

Już od dawna gotujemy na gazie. Ogrzewamy nim również domy i firmy, a także w coraz większym stopniu wykorzystujemy go do produkcji energii elektrycznej.

W USA gaz ziemny stanowił 34 proc. całkowitego zużycia energii w 2020 roku i był głównym źródłem wytwarzania energii elektrycznej.

Obecnie, gdy świat zmierza do wycofania się z energetyki węglowej, gaz ziemny jest reklamowany jako prawdziwy bohater klimatyczny. Ale czy tak jest? Nie do końca.

Gaz. Przyjazne, czyste paliwo?

Gaz ziemny nie jest czystym paliwem, jak to sugerowała w zeszłym tygodniu Komisja Europejska, proponując zaklasyfikowanie gazu i energii jądrowej jako przyjaznych dla klimatu.

To prawda, że gaz emituje o około 50 proc. mniej zanieczyszczeń niż węgiel przy produkcji energii elektrycznej, ale okazał się również najszybciej rosnącym źródłem emisji CO2 ogrzewającym planetę w ciągu ostatniej dekady – a ten trend będzie się utrzymywać.

W Unii Europejskiej jest to drugie co do wielkości źródło emisji CO2 po węglu i stanowi około 22 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla.

Gaz ma być „pomostem” do czystej energii z wiatru i słońcaZdjęcie: Christoph Hardt/Geisler-Fotopress/picture alliance

Gaz ziemny „pomostem” do czystej energii

Coraz częściej mówi się, że potrzebujemy gazu, aby przejść do czystej energii w przyszłości. Teoria głosi, że ponieważ gaz jest wciąż czystszy niż jego kopalniani koledzy, może pomóc uzupełnić niedobór energii spowodowany nadchodzącym wycofaniem się z energetyki węglowej.

W rzeczywistości jednak, jako paliwo kopalne, gaz ziemny powoduje zmiany klimatyczne – co wyjaśnia, dlaczego Europejska Partia Zielonych twierdzi, że może zaskarżyć Komisję Europejską do sądu w związku z jej naciskiem na zaklasyfikowanie niektórych inwestycji w gaz jako zrównoważonych.

Krótko mówiąc, gaz już teraz jest nazywany „nowym węglem”.

Gaz ziemny to palny węglowodór składający się głównie z metanu, który jest około 28 razy bardziej zanieczyszczający niż CO2  i jest podatny na wycieki z gazociągów i innej infrastruktury.

Jest to nieodnawialne paliwo kopalne, występujące głęboko w ziemi wśród łupków i skał, często w pobliżu ropy naftowej. Używamy go do produkcji energii, ale także jako surowca chemicznego do produkcji tworzyw sztucznych i nawozów, a obecny nieograniczony apetyt na ten surowiec oznacza, że rezerwy gazu ziemnego mogą się wyczerpać za około 50 lat.

Tak więc mowa o wykorzystaniu gazu jako paliwa pomostowego do czystej energii w przyszłości nie jest myśleniem długoterminowym. Pewnego dnia, niezbyt odległego, gaz się skończy. Tymczasem ma on nam zapewnić bezpieczeństwo energetyczne.

Czy gaz jest rzeczywiście przyjazny dla środowiska?

Gaz jest trudny do pozyskania, co wyjaśnia, dlaczego Europa wciąż w dużym stopniu polega na Rosji w kwestii tego paliwa kopalnego.

Ponieważ gaz ziemny jest pompowany i transportowany na duże odległości, niezbędna jest ogromna infrastruktura, która zwiększa jego koszty i emisję dwutlenku węgla.

Kolejnym negatywnym czynnikiem jest geopolityka. Wystarczy spojrzeć na opóźnienia w podłączeniu gazociągu Nord Stream 2  z Rosji do Niemiec w obliczu rosnącego zagrożenia wojną na Ukrainie. Gazociąg jest gotowy do pracy, ale gaz nie może płynąć. Ceny gazu gwałtownie rosną w miarę zmniejszania się podaży.

Same Niemcy są tak uzależnione od gazu, że otwierają się na dostawy z USA i planują budowę nowych, kosztownych terminali, które będą przyjmować surowiec w postaci skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Problem w tym, że import ten obejmowałby gaz z frackingu, czyli szczelinowania, który jest wydobywany ze skał i łupków przy użyciu trujących chemikaliów w procesie szkodliwym dla środowiska.

Fracking, jak wiadomo, uwalnia również dużo metanu, co czyni go potencjalnie większym wrogiem klimatu niż węgiel.

Wiele krajów europejskich, w tym Niemcy, zakazało tej praktyki u siebie, ale amerykański gaz LNG pochodzący z frackingu może pewnego dnia zastąpić gaz Putina.

Plany Unii Europejskiej

Unia Europejska uważa, że w przyszłości możliwe będzie wykorzystanie nowej i istniejącej infrastruktury gazowej do przesyłania gazów niskoemisyjnych, takich jak wodór i biogaz. Przynajmniej takie było główne założenie niedawnej propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej dekarbonizacji rynków gazu.

W teorii brzmi to dobrze, ale oznaczałoby to spalanie dużej ilości węglowodorów w krótkim okresie. Drugim aspektem jest to, że czyste gazy, takie jak zielony wodór, pozostają mrzonką, częściowo dlatego, że mogą być wytwarzane tylko ze źródeł odnawialnych, które będą potrzebne do zasilania transformacji energetycznej.

Dlatego też krytycy twierdzą, że mówienie o przejściu na „zielony” gaz  daje koncernom paliw kopalnych przepustkę do wybielania swojego biznesu, który w rzeczywistości niszczy klimat.

– Gaz ziemny nie jest paliwem pomostowym. To paliwo kopalne – powiedział jeden z analityków klimatycznych, dodając, że gaz musi być traktowany jak węgiel i wycofany tak szybko, jak to możliwe.

Argentyna, Patagonia: eksploatacja gazu z łupków Zdjęcie: Alejandro Rebossio/DW

Jaka jest alternatywa?

W zeszłym roku eksperci opublikowali raport, w którym stwierdzili, że energia słoneczna jest obecnie najtańszym źródłem elektryczności w historii i że do 2050 roku energia słoneczna i wiatrowa może zaspokoić światowe zapotrzebowanie na energię 100 razy.

Istnieją więc alternatywy. A jednak Australia mówi o „gazowej odnowie” po pandemii, a Europa usilnie stara się zbudować swój „gazowy pomost” do jasnego i czystego energetycznie jutra.

Niektórzy twierdzą, że promowanie gazu tylko opóźni transformację energetyczną, ponieważ kapitał i infrastruktura, które zostaną zainwestowane w transformację energetyczną opartą na gazie, oznaczają, że paliwo kopalne będzie nadal wydobywane, aby pokryć koszty inwestycji.

Tymczasem te same pieniądze mogłyby zostać przeznaczone bezpośrednio na odnawialne źródła energii, które bezpośrednio zdekarbonizowałyby dostawy energii. I byłaby to energia, przy pomocy której nadal moglibyśmy gotować.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>