Spór Polska-Izrael: reakcje Pragi i Bratysławy
19 lutego 2019„Szczytu nie będzie” – powiedział w poniedziałek rano (18.02.2019) szef czeskiego rządu Andrej Babisz. W tym czasie był jeszcze w Pradze, podczas gdy premierzy Słowacji i Węgier, Peter Pellegrini i Viktor Orbán, znajdowali się już w Izraelu.
Babisz, mimo że już wiedział o odwołaniu szczytu, postanowił jednak polecieć do Jerozolimy. Wyjaśnił, że wspólne rozmowy zostaną zastąpione spotkaniami bilateralnymi. Natomiast szczyt zostanie przesunięty na następne półrocze, kiedy Republika Czeska przejmie przywództwo w Grupie od Słowacji.
Wyraz solidarności
„Szczyt państw V4+Izrael zaplanowany na 19 lutego w Jerozolimie zostaje przesunięty na drugie półrocze 2019 roku” – potwierdził później urząd słowackiego rządu w stanowisku, które dziennikarzom przekazała Patricia Macikova, rzeczniczka premiera Pellegriniego. „Stanie się tak na podstawie prośby Rzeczypospolitej Polskiej, która w ten sposób reaguje na rozwój dyplomatycznych stosunków między Polską a Izraelem” – wyjaśniał komunikat.
Decyzja zapadła wcześnie rano na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych V4 w Brukseli, zwołanym na życzenie Warszawy. O przesunięcie szczytu zaapelował polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. „Ta prośba została wysłuchana” – powiedział szef słowackiej dyplomacji Miroslav Lajczák. Jego zdaniem był to wyraz solidarności z Polską.
Prasa: „sięganie po ciężką amunicję”.
„Grupa Wyszehradzka nie przekroczy pod słowackim kierownictwem granic Europy” – ubolewa lewicowa słowacka gazeta „Pravda”. „Uzgodnione dwa lata temu spotkanie padło ofiarą polsko-izraelskiego pojedynku na słowa” – wyjaśnia. „Rozzłościł ich Holokaust” – tłumaczy słowacki dziennik „SME”, a słowacki tygodnik „Plus 7 dni” stwierdza po prostu, że „Polacy się obrazili”.
„Właściwie to symptomatyczne, że spotkanie, którego głównym punktem programu miała być kwestia Bliskiego Wschodu, skończyło się utarczką i sporami między przedstawicielami skrajnie prawicowych rządów o to, kto jest większym rasistą, a kto ma szersze plecy” – konstatuje komentatorka lewicowej „Pravdy” Silvia Ruppeldtová. Wyjaśnienie znajduje w fakcie, że w obu krajach zbliżają się wybory. „Dlaczegóż więc nie sięgnąć po ciężką amunicję?” - pyta retorycznie.
Koniec polityki tożsamości
„Spektakularny krach szczytu V4 w Izraelu nie jest tylko jakimś zwykłym dyplomatycznym skandalem”, lecz studium przypadku „nieproduktywnego, czy wręcz destrukcyjnego końca, jakim grozi tak zwana polityka tożsamości” – sądzi z kolei Peter Schutz, komentator dziennika „SME”.
„Odwołanie polskiego udziału w szczycie z powodu rzekomo obraźliwych wypowiedzi najpierw Netanjahu, a potem także ministra Katza wynika z małostkowego egocentryzmu, narodowej manii wielkości PiS” – twierdzi Schutz. Jego zdaniem jest to „ta sama ciężka drażliwość, której najbardziej symptomatycznym jak dotąd przejawem była znana ustawa o karaniu antypolskich deliktów werbalnych.”
Schutz nie oszczędza również drugiej strony. „Jeśli z ust izraelskiego premiera padają dwuznaczności i wypowiedzi, które można błędnie interpretować, a potem z ust ministra słowa jednoznaczne i całkowicie jadowite, to są to owoce przestrzelonej nadwrażliwości, od której nie potrafią się uwolnić w Tel-Awiwie dokładnie tak samo jak i partnerzy w Warszawie.” „Tak się kończy polityka tożsamości” – uważa komentator bratysławskiej gazety i tymi słowami tytułuje swój komentarz.
Sprawiedliwi i szmalcownicy
Ze znacznie mniejszymi emocjami podchodzą do polsko-izraelskiego konfliktu czeskie media, które raczej opisują, niż komentują wydarzenia na linii Warszawa-Tel Awiw. Nawet bulwarowy dziennik „Blesk” pisze jedynie, że „poirytowani Polacy nie lecą do Izraela”.
Czeska agencja prasowa CTK publikuje nie tylko aktualne doniesienia o rozwoju wydarzeń wokół wypowiedzi Netanjahu i Katza, ale i na przykład informacje o tym, że „sto tysięcy polskich Żydów zostało ocalonych przed Holokaustem jedynie dzięki ofiarnej pomocy Polaków, z których 2 tys. zapłaciło za to życiem” i że między Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata najwięcej jest Polaków – ponad 6800. Jednego z nich wymienia z nazwiska. To „legendarny kurier między polskim ruchem oporu, a rządem emigracyjnym w Londynie, Jan Karski, który jako pierwszy opublikował raport o Holokauście”. CTK pisze jednak też o szmalcownikach i o Jedwabnem.
Podwójny problem.
Bliskowschodni korespondent Czeskiej Telewizji David Borek zauważa zaś, że problem mają obie strony. Ma go Izrael i premier Netanjahu, który umiał dynamicznie rozszerzać zasięg izraelskiej dyplomacji, a teraz wygląda na to, że bardzo przyjazna współpraca z V4 miała wypadek, gdyż Polacy nie biorą w niej udziału. Ale problem mają też jego zdaniem kraje Europy Środkowej, dlatego że muszą wybierać między Jerozolimą a Warszawą.
A przecież „dla Czech, Słowacji i Węgier Izrael jest długotrwałym partnerem i sojusznikiem – ale Warszawa też” – konstatuje Borek.