Jak zgodnie podają m.in. „Spiegel Online” i „Die Welt”, w decyzji ws. kandydata SPD na kanclerza zarysowuje się zwrot. W czołówce partyjnej mnożą się głosy faworyzujące przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, 60-letniego Martina Schulza.

Jak zaznaczył jeden z wpływowych polityków, w łonie ugrupowań i organizacji krajowych SPD dość powszechne jest nastawienie „byle tylko nie Gabriel”.

Obecny szef SPD Sigmar Gabriel, będący także wicekanclerzem i ministrem gospodarki w rządzie koalicyjnym z CDU/CSU, chciałby kwestię kandydata socjaldemokratów odwlec do początku przyszłego roku.

Brak poparcia i poklasku

Obecnie jednak coraz więcej czołowych socjaldemokratów, zarówno z partii, jaki i klubu parlamentarnego, naciska, by decyzja ta zapadła już wcześniej. Chcą oni zapobiec sytuacji, w której SPD nie miałaby kandydata, którego mogłaby przeciwstawić CDU. Ta ostatnia na swoim konwencie na początku grudnia prawdopodobnie znów nominuje Angelę Merkel jako kandydatkę wszystkich chadeków.

Sigmar Gabriel walczy nie tylko ze sceptycyzmem własnej partii. Jak wynika z sondaży, krytycznie postrzegają go także ludzie tradycyjnie głosujący na socjaldemokrację. Wielu wpływowych członków SPD obawia się także, że Gabriel przez swoją osobowość mógłby sam sobie zaszkodzić.

- Potrzebujemy kandydata który weźmie byka za rogi, a nie takiego, który potyka się o własne nogi - powiedział jeden z czołowych polityków SPD.

Ponieważ Martin Schulz w najbliższym czasie będzie musiał zadeklarować, czy jest do dyspozycji także na następną kadencję jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, możliwe jest, że decyzja ws. kandydata SPD na stanowisko kanclerza zapadnie już w październiku.

Zwyczajowo pierwszeństwo do takiej kandydatury przysługuje przewodniczącemu partii. Socjaldemokraci w ostatnich latach nie mieli jednak do tego zbyt szczęśliwej ręki. Jesienią 2012, kiedy Frank-Walter Steinmeier i Sigmar Gabriel sami nie chcieli zostać kandydatami, kontrola nad kwestią kandydatury wymknęła się szefowi partii z rąk. Gabriel scedował kandydaturę na Peera Steinbruecka, co w trakcie walki wyborczej doprowadziło do licznych zgrzytów.

Opr.: Małgorzata Matzke