1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spedycje z Europy Wschodniej: przestępczy proceder z AdBlue

Katarzyna Domagała
18 stycznia 2017

Po skandalu spalinowym z samochodami osobowymi na jaw wychodzą kolejne manipulacje. Tym razem z ciężarówkami i użytkownikami tirów z Europy Wschodniej.

Stress im Straßenverkehr LKW ueberholt auf der Autobahn
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

O kolejnym skandalu - tym razem z udziałem użytkowników samochodów ciężarowych - poinformowała telewizja publiczna ZDF. Autorzy programów śledczych ZDFzoom i Frontal 21 dotarli do dokumentów dotyczących stosowania AdBlue. Efektem jest oszukiwanie systemu mytowego, zanieczyszczanie środowiska oraz nieprzewidywalne zagrożenia w ruchu drogowym.

Chodzi o tzw. AdBlue, czyli wodny roztwór mocznika, stosowany w ciężarówkach do oczyszczania spalin z tlenków azotu. - Absolutnie czysta technologia, która sprawia, że ciężarówki plasują się pod względem emisji spalin na lepszej pozycji niż samochody osobowe - mówi Thomas Koch z Instytutu Technologiii w Karlsruhe. AdBlue jednak kosztuje i na kosztach tych chcą zaoszczędzić spedycje i kierowcy. Przez Internet można nabyć z Chin i Europy Wschodniej przyrządy, które oszukają silnik i układ elektroniczny ciężarówki, tak jakby poruszała się z AdBlue. Powierzchowne kontrole nie są w stanie wykryć oszustwa.

Oszukańczy proceder nie jest wychwytywany podczas rutynowych kontroli

Przestępcza siatka

W analizie przeprowadzonej przez Uniwersytet w Heidelbergu na zlecenie ZDF i branżowego związku "Camion Pro" prof. Denis Poehler wskazuje, że ponad 20 proc. wszystkich wschodnioeuropejskich ciężarówek wykazuje "bardzo podejrzane" wartości emisji spalin. Poprzez manipulacje do środowiska dodatkowo trafia rocznie aż do 14 tys. ton tlenków azotu.

- Za manipulacjami kryje się zawsze przestępcza siatka - mówi Andreas Mossyrsch z "Camion Pro", który odkrył manipulacje. - W takim wypadku wszyscy o tym wiedzą: kierowca, który nie tankuję AdBlue, dysponent, który nie wlicza tego do rachunku oraz szef, który czerpie z tego tytułu większe zyski.

Najwidoczniej postępowanie takie jest zbyt ryzykowne dla niemieckich firm spedycyjnych. Naukowcy z Heidelbergu nie natrafili na niemieckie tiry z podejrzanymi normami emisji spalin. 

"Policja nie zna się na tym"

Reporterzy ZDF udali się śladami oszustów AdBlue. W Rumunii spedytor zademonstrował dziennikarzom, jak łatwo można manipulować ciężarówką i zapewnił, że w Niemczech nie ma się czego obawiać, bo "policja nie zna się na tym". Przy kontrolach prowadzonych przez Federalny Urząd Ruchu Towarowego sprawdzane są m.in. godziny prowadzenia pojazdu i odpoczynku kierowcy. Normy emisji spalin nie są kontrolowane. Inaczej - jak wynika z reportażu ZDF - jest w Polsce, gdzie specjalna jednostka policji wyłapuje oszustów z ruchu drogowego. Rumuńscy kierowcy nie mają jednak dużego wyboru. Jeśli nie współpracują z manipulantami, mogą stracić pracę.

Brak absolutnie pewnego oprogramowania

Niemieccy producenci samochodów ciężarowych twierdzą, że o oszukańczym procederze nic nie wiedzą. Jednocześnie dodają, że nie ma "absolutnie pewnego oprogramowania". Hakerzy mogą zmanipulować każdy system - wyjaśniają.

Każdy nielegalny emulator i związana z tym ingerencja w system elektroniczny samochodu sprawiają, że wygasa homologacja takiego pojazdu. Tym samym pojazd traci ubezpieczenie i gwarancję producenta.

opr. Katarzyna Domagała

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej