Spektakl o ocalałych z Holokaustu w przyszłym roku również w Polsce
Iwona D. Metzner27 września 2013
Interaktywna produkcja teatralna zapoznaje z życiem siedmiu ocalałych, którzy dziś mieszkają w Izraelu. W spektaklu wykorzystano drastyczne środki wyrazu oraz zdjęcia i przedmioty kultury materialnej.
Reklama
Sztuka zatytułowana "Keep Me in Mind" (Zachowaj mnie w pamięci) opowiada o życiu Benjamina Ginzburga, Miriam Kremin, Josefa Künstlicha, Ester Liber, Leakadii Szlak, Siegfrieda Tellera i Sary Zamir.
Tych siedmiu ocalałych, liczących dziś 80-90 lat żyje w Izraelu, w Haifie. Ich życie zawarte jest w dokumentach, rękopisach i na rysunkach. Żywe obrazy uzupełniają zarówno bezcenne fotografie przedstawiające sceny ze wspólnych wakacji, jak i niewielkie, przypadkowe przedmioty.
- Te rysunki są jak listy, manuskrypty czy mapy. Trzeba je objaśnić - mówi Michael Brauchli z dwuosobowego ‘zespołu artystycznego'.
- Próbujemy przywrócić z daną osobą chwilę, która, miejmy nadzieję, utrwali się na zawsze. To człowieka wciąga i porusza – podkreśla Brauchli.
Na zakończenie każdego przedstawienia, zachęca się publiczność do zabrania do domu kopii historii życia ocalałych i podzielenia się treścią z innymi ludźmi.
Opinia dzisiejszego dwunastolatka
Uczeń siódmej klasy, Kazimierz Schorlemmer, opuścił ostatnią lekcję, żeby móc uczestniczyć w berlińskiej próbie.
W napięciu przysłuchiwał się jednej z ocalałych, która mówiła, że serce ją boli i ma nieustannie wyrzuty sumienia, bo ocalała, podczas gdy jej młodszy brat nie przeżył. Podobnie jak tysiące innych, jej mama i 12-letni brat, zostali deportowani do Auschwitz i zamordowani.
- Myślę, że to bardzo ważne, żeby również inni zapoznali się z losami ocalałych – powiedział 12-letni Kazimierz.
Uwiecznić losy
Miriam Kremin miała 16 lat, gdy uciekła z żydowskiego getta w dzisiejszej Ukrainie. Jej rodzice zostali rozstrzelani a ona przez trzy lata szukała schronienia. Kremin najbardziej martwiło to, że po jej śmierci nikt w jej historię nie uwierzy.
Życie ocalałej zainteresowało i zainspirowało niemiecką reżyser teatralną Christinę Friedrich, współautorkę projektu. – Wypowiedź pani Kremin mną wstrząsnęła. Zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób mogłabym uwiecznić jej losy – mówi mieszkająca w Berlinie autorka i reżyser.
Ciężka, mozolna praca
Dźwigając walizkę pełną piór i papieru Friedrich odwiedziła Kremin w Haifie, gdzie 91-letnia kobieta żyje w domu starców wraz z innymi ocalałymi z Holokaustu.
Dwa lata później autorzy projektu „Keep Me In Mind” nawiązali kontakt z siedmioma ocalałymi, w tym z sześcioma z domu starców w Haifie, którzy zgodzili się opowiedzieć o swoim życiu. – Była to naprawdę ciężka i mozolna praca – przyznaje Friedrich, która wychowała się w pobliżu Nordhausen, gdzie naziści zbudowali obóz koncentracyjny Mittelbau-Dora. – To tak, jakby się pracowało w kopalni i wykuwało sztolnie i chodniki wypełnione śmiercią, paniką, krwią i winą – mówi.
Objazd ze spektaklem po Europie
Premiera projektu scenicznego sfinansowanego przez Niemiecką Fundację Kultury, odbyła się w Berlinie. Obecnie trwa objazd ze spektaklem po Europie, po miejscach urodzenia i ukrywania się siedmiu ocalałych.
Jens- Christian Wagner, szef Fundacji Miejsc Pamięci Buchenwald i Mittelbau-Dora, powiedział o projekcie, że jest „innowacyjny i głęboko poruszający”.
Christina Friedrich twierdzi, że projekt nie tylko nawiązuje do przeszłości. Ma „uaktywnić nasze zmysły i otworzyć na ludzi, którzy znajdują się w groźnych dla ich życia sytuacjach. Potrzebna jest empatia, nic innego.
Spektakl „Keep Me In Mind” będzie w październiku przez cały tydzień wystawiany w Wilnie, a zimą w Brukseli. W przyszłym roku będzie można go obejrzeć w Warszawie, Londynie i Berlinie.
70 lat temu: Powstanie w Getcie Warszawskim
Powstanie w getcie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943, w wigilię święta Paschy. Żydowscy powstańcy dokonali rzeczy niemożliwej – prawie cztery tygodnie stawiali opór niemieckim wojskom.
Zdjęcie: Reuters
Nie został kamień na kamieniu
Powstanie zostało stłumione, getto doszczętnie zniszczone. Powstanie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 w wigilię święta Paschy. Było odpowiedzią na „Operację Reinhard”, likwidację getta. Żydowscy powstańcy dokonali rzeczy niemożliwej – prawie cztery tygodnie stawiali opór niemieckim wojskom. Zginęło ponad 56 tys. ludzi.
Zdjęcie: picture-alliance/AP Images
Początek tragedii
Już w listopadzie 1939, dwa miesiące po napaści na Polskę, władze SS ogłosiły skoncentrowanie wszystkich warszawskich Żydów w dzielnicy żydowskiej. Teren został ogrodzony drutem kolczastym, tablice głosiły: „Zaraza, żołnierzom wstęp wzbroniony”. W Warszawie żyło wówczas 350 tys. Żydów, tak dużego skupiska społeczności żydowskiej nie było w żadnym innym mieście w Europie.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Nazistowska propaganda
Uliczny obrazek miał pokazać, jak „normalnie“ toczyło się życie w getcie. 2 października 1940 r. szef dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał zarządzenie o utworzeniu warszawskiego getta. Stłoczonych było w nim 350 tys. ludzi, odciętych od świata i otoczonych murem wysokim na trzy metry.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Policja żydowska podczas apelu
Za porządek na obszarze getta odpowiedzialna była żydowska policja, tzw. Żydowska Służba Porządkowa. Pośrednikiem między społecznością żydowską a nazistowskim okupantem była żydowska Rada Starszych – Judenrat. Do jej kompetencji należała administracja getta, w tym ewidencja ludności, opieka nad najbardziej potrzebującymi pomocy i wprowadzanie w życie rozporządzeń władz okupacyjnych.
Zdjęcie: picture-alliance/akg-images
Zaostrzenie sytuacji
Niezależnie od katastrofalnych warunków panujących w getcie naziści zganiali do niego coraz więcej ludzi. Żydów z Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej, także Sinti i Romów. W szczycie funkcjonowania getta za jego murami stłoczonych było ponad 400 tys. ludzi.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Niewiarygodne cierpienie
Ludzi dziesiątkował głód, zimno i epidemie. Szczególnie bezbronne były dzieci, starsi i chorzy. Kwitnął wprawdzie czarny rynek, ale nie każdy miał pieniądze, złoto, czy coś cennego do wymiany. Brakowało wszystkiego, przede wszystkim żywności i lekarstw. W getcie zaczęły się tworzyć grupy oporu.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Podróż na śmierć
W lipcu 1942 rozpoczęła się operacja likwidacji getta i masowa eksterminacja jego mieszkańców. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy do oddalonej o około sto kilometrów Treblinki wywieziono ponad ćwierć miliona ludzi. Zmuszony do selekcji „przesiedlanych na wschód” mieszkańców getta prezes Rady Żydowskiej Adam Czerniaków popełnił samobójstwo.
W kwietniu 1943 operacja likwidacji getta miała być zakończona, pozostali jeszcze przy życiu mieszkańcy przewiezieni do obozów zagłady. Nikt nie miał wątpliwości, że równa się to wyrokowi śmierci. Kiedy rankiem 19 kwietnia niemieckie oddziały wojskowe i policyjne wkroczyły na teren getta, padły strzały. Tym razem strzelali powstańcy. Kto wpadł w ręce hitlerowców ginął na miejscu.
Zdjęcie: Keystone/Getty Images
Zrównane z ziemią
Żydowska Organizacja Bojowa prawie cztery tygodnie stawiała opór oddziałom pod wodzą generała SS Jürgena Stroopa (trzeci z lewej). Po stłumieniu powstania Stroop wydał rozkaz całkowitego zniszczenia getta. Systematycznie, dom po domu getto zostało zrównane z ziemią.
16 maja powstanie zostało ostatecznie stłumione. Kto przetrwał, zginął w obozie zagłady. W latach istnienia getta zostało do niego deportowanych prawie pół miliona osób, przeżyła garstka.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Stłumione, ale nie zapomniane
„Żydowska dzielnica w Warszawie już nie istnieje!“, napisał w przygotowanym dla szefa SS Heinricha Himmlera raporcie Stroop. Dla ukoronowania zwycięstwa rozkazał wysadzenie w powietrze Wielkiej Synagogi. Jej gruzy są widoczne na zdjęciu. „Liczba zlapanych i zabitych Żydów wynosi w sumie 56 tys. 65”, podał w raporcie Stroop.
Zdjęcie: ullstein bild - Photo12
Symbol zbrodni
Zdjęcie to jest chyba w każdym niemieckim podręczniku historii: ciężko uzbrojony SS-man trzyma na celowniku małego, nieuzbrojonego chłopca. Zdjęcie stało się symbolem zbrodni dokonanych przez nazistów w Warszawskim Getcie.
Zdjęcie: Getty Images
Symboliczny gest Willy Brandta
W 1970 roku świat obiegło to zdjęcie. Niemiecki kanclerz Willy Brandt złożył w grudniu oficjalną wizytę w Warszawie. Podczas składania wieńców pod pomnikiem Bohaterów Getta Brandt nagle ukląkł i zastygł w bezruchu. Świat odebrał ten gest jako prośbę o wybaczenie za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej.
Zdjęcie: ddp images/AP Photo
70 lat temu: Powstanie w Getcie Warszawskim
Powstanie w getcie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943. Żydowscy powstańcy dokonali rzeczy niemożliwej – prawie cztery tygodnie stawiali opór niemieckim wojskom.