Stalinowskie obozy w NRD
30 kwietnia 2010Książka nosi suchy, odstraszający od lektury tytuł: „Terror wyparty ze świadomości”. Historia i postrzeganie sowieckich obozów specjalnych w Niemczech". Jej autorka: Bettina Greiner. Prezentuje ją na swych łamach gazeta Die Welt. Punktualnie wraz z rocznicą zwycięstwa Rosji i aliantów nad Niemcami w maju 1945 roku na rynek czytelniczy wchodzi książka na temat skazany w Niemczech na zapomnienie w imię politycznej poprawności: terroru Stalina w Niemczech. Przyczyn jest wiele, ale najważniejsze z nich są dwie: po pierwsze: w (pod) świadomości (zachodnich) Niemców terror stalinowski szalał za granicą. I – po drugie: dopiero po zjednoczeniu Niemiec przeszłość rosyjskiej strefy okupacyjnej weszła w skład wspólnej tożsamości historycznej.
Archipelag Gułag w Niemczech
„Kiedy w marcu 1990 roku Niemcy dowiedzieli się z telewizji, że w pobliżu byłego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen odkryto szkielety, to na światło dzienne wyszedł ciemny rozdział powojennej historii Niemiec, który w NRD był tematem tabu, a w Republice Federalnej popadł w całkowite zapomnienie – specjalne obozy sowieckich służb tajnych” – czytamy na łamach Die Welt. W latach 1945 – 1950 w rosyjskich obozach przebywało około 160 tysięcy Niemców. Połowa z nich to była młodzież. Umierali tysiącami. Więźniowie przebywali w kompleksie, obejmującym 10 obozów. Uważa się, że 55 tysięcy z nich nie przeżyło na skutek panujących tam warunków. Kto wpadł w tryby Rosjan, był tym samym winien. Wyjątków nie było.
Hitleryzm i stalinizm: systemy kompatybilne
Celem polityki Rosjan w Niemczech nie była denazyfikacja. Jej cele trafnie opisał Aleksander Sołżenicyn w słynnym „Archipelagu Gułag”, przypomina Die Welt: „Wstrząśnięte aresztowaniami społeczeństwo zamilkło, było pozbawione ewentualnych rzeczników oporu”. Bettina Greiner opisuje metody „śledztwa”, zwracając uwagę na uderzające podobieństwa z obozami w III Rzeszy: „z jednej strony arystokracja obozowa, tak zwani niemieccy funkcyjni, w większości kryminaliści, nierzadko wyżywający się w poczuciu władzy na więźniach. „Najgorsi byli niemieccy funkcyjni”, powtarzają byli więźniowie w swych wspomnieniach.
Zmowa milczenia
Greiner podjęła temat, w zasadzie obcy Niemcom. ”Dla ofiar stalinizmu i enerdowskiej dyktatury oznacza to, że nawet w 65 lat od zakończenia wojny i w dwie dekady po runięciu muru historia traktowana jest po macoszemu. Ich cierpienia nie znajdują nadal należytego miejsca w niemieckiej kolektywnej pamięci. W nowych landach bez zmian ciemne strony enerdowskiej historii, a do takich należą specjalistyczne obozy, pomija się milczeniem. Także w szkołach młodzież nie dowiaduje się niemal niczego na temat tych obozów koncentracyjnych pod 1945 roku na ziemi enerdowskiej. Słuszny i wyważony postulat, by nie relatywizować zbrodni narodowo – socjalistycznych z jednej, i bagatelizować stalinowskiego terroru z drugiej, nadal czeka na realizację w niemieckim kanonie lektur”, stwierdza Christan Hacke na łamach berlińskiego dziennika.
Die Welt/Andrzej Paprzyca
red. odp: Małgorzata Matzke