1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strajk maszynistów w Niemczech

Andrzej Pawlak18 kwietnia 2015

Zła wiadomość dla podróżujących koleją po Niemczech. Maszyniści ze związku zawodowego GDL zapowiadają kolejny strajk.

Streik Lokführer 18.10.2014
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/T. Hase

Już w przyszłym tygodniu może dojść do opóźnień w ruchu pociągów. Niemiecki Związek Zawodowy Maszynistów GDL uznał rokowania płacowe z zarządem Deutsche Bahn (kolei niemieckich) za zerwane i zapowiedział przystąpienie do akcji strajkowej.

Strajk jest nieuchronny

Przewodniczący związku zawodowego GDL Claus Weselsky oświadczył w piątek (17 kwietnia br.), że do kolejnej akcji protestacyjnej maszynistów dojdzie "w najbliższym czasie". W wywiadzie telewizyjnym sprecyzował, że nastąpi to już w najbliższym tygodniu. O dokładnym terminie strajku opinia publiczna zostanie poinformowana z należytym wyprzedzeniem, dodał szef GDL.

Claus WeselskyZdjęcie: Getty Images/Sean Gallup

W roku ubiegłym Niemiecki Związek Zawodowy Maszynistów wielokrotnie był organizatorem strajków na kolei, nie mogąc dojść do porozumienia z zarządem Deutsche Bahn w sprawie umów zbiorowych, czyli w praktyce podwyżek płac dla maszynistów i personelu konduktorskiego i gastronomicznego. Związkowcy domagali się podwyżki o 5 procent i skrócenia tygodniowego czasu pracy o dwie godziny. Weselsky żądał ponadto, aby koleje niemieckie jako pracodawca uznały GDL za reprezentanta interesów nie tylko maszynistów, ale także całego personelu konduktorskiego, gastronomicznego i dyspozytorów koordynujących ruch pociągów i obsadzanie go załogami. Na to zarząd Deutsche Bahn nie chciał przystać. Teraz historia się powtarza.

"Szampan dla członków zarządu i suchy chleb dla personelu pociągów", tymi słowami Claus Weselsky skwitował wynik rozmów we Frankfurcie nad Menem. Mało tego, uznał on za "prowokację" oświadczenie pracodawców, którzy podali do wiadomości publicznej, że podczas rozmów doszło do zbliżenia stanowisk obu stron. Członek zarządu Deutsche Bahn Ulrich Weber oświadczył, że "w tej chwili nie widzi absolutnie żadnego powodu do podjęcia strajku". W trakcie rozmów przedstawiciele pracodawcy i związku zawodowego GDL byli bliscy porozumienia w wielu punktach i poszli na ustępstwa. Weber podkreślił, że zarząd niemieckich kolei przedłożył stronie związkowej odpowiednią ofertę płacową.

Dlaczego nie ma zgody

Związkowcy widzą to inaczej. Ich zdaniem zarząd kolei uprawia "grę na zwłokę i mami ich mglistymi obietnicami". W ten właśnie sposób ujął to, znany z ciętego języka Weselsky, dodając że w istocie rzeczy to zarząd Deutsche Bahn "strajkuje w obliczu podpisania nowej umowy zbiorowej i tylko z tego powodu członkowie związku GDL muszą ponownie przystąpić do akcji protestacyjnej, walcząc o korzystniejszy dla nich czas pracy, wyższe płace i zmniejszenie obciążenia obowiązkami".

Tabloid "Bild" doniósł, że Weselsky już we wtorek 14 kwietnia zapowiedział zerwanie rokowań płacowych jeśli do 17 kwietnia nie dojdzie w nich do przełomu. A jeśli tak się nie stanie, to wtedy nowy strajk jest pewny. Do przełomu nie doszło i w rezultacie dojdzie do nowych strajków na kolei.

Podobnie jak w roku ubiegłym związek GDL chce, aby wszyscy jego członkowie, nie tylko maszyniści, ale też członkowie drużyn konduktorskich i personelu gastronomicznego, byli objęci własną umową zbiorową. Przewiduje ona podwyżkę płac o 5 procent i skrócenie o godzinę tygodniowego czasu pracy. W roku ubiegłym GDL chciał go skrócić o 2 godziny, a więc nieco spuścił z tonu. Być może właśnie to ośmieliło zarząd Deutsche Bahn, który prowadzi równolegle rokowania płacowe z dużo liczniejszym związkiem zawodowym EVG. Taktyka pracodawców jest prosta - Deutsche Bahn stoi na stanowisku, że obie organizacje powinny wspólnie negocjować nowe umowy zbiorowe i nie chce mieć dwóch różnych siatek płac, widząc w tym zarzewie nowych konfliktów. Tymczasem GDL dostrzega w tej linii postępowania grę na rozbicie jedności ruchu związkowego i wygrywanie jednych przeciwko drugim. Stąd też nowy strajk. Pytanie, czy na tym się skończy?

afp, ARD, dpa, rtr / Andrzej Pawlak