1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Steinbach nadal liczy na miejsce w radzie "Widocznego Znaku"

30 czerwca 2009

Szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach liczy na to, że po wrześniowych wyborach parlamentarnych wejdzie w skład rady publicznej fundacji dokumentującej wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej.

Erika Steinbach, szefowa "Związku Wypędzonych" (BdV)Zdjęcie: AP

Według ustawy regulującej powstanie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Związek Wypędzonych ma prawo do trzech miejsc w dwunastoosobowej radzie zarządzającej. Związek nominował pierwotnie Steinbach i dwóch wiceprzewodniczących tej organizacji. Po ostrzeżeniach ze strony współrządzących socjaldemokratów i protestach z Warszawy Steinbach zrezygnowała z zasiadania w radzie. Jej miejsce pozostało jednak nieobsadzone. Jak wielokrotnie twierdziła, ustąpiła, gdyż jej kandydatura nie mogła liczyć na poparcie SPD. Skład rady musi zostać zatwierdzony przez rząd. Socjaldemokraci zapowiedzieli, że nie wyrażą zgody na uczestnictwo Steinbach w tym gremium.


"Wejdę po wyborach"

Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera ds. stosunków międzynarodowych, przeciwny jest udziałowi Steinbach w "Widocznym Znaku"Zdjęcie: Barbara Cöllen/DW

Steinbach nie wątpi w to, że zasiądzie w radzie "gdy nadejdzie stosowny czas". - "Z tym partnerem koalicyjnym nie będzie to możliwe" - powiedziała. Zwróciła uwagę na to, że jej partia, CDU, w swoim programie wyborczym zadeklarowała, iż Związek Wypędzonych może sam zadecydować o tym, kto będzie go reprezentował we władzach fundacji. Tymczasem potencjalny partner koalicyjny CDU, liberalna FDP, zapowiedziała już, że nie poprze kandydatury Steinbach. W dotychczasowych rządach koalicyjnych z chrześcijańskimi demokratami FDP odpowiadała za politykę zagraniczną.


"Widoczny znak"

Dziesięć lat temu Steinbach, wraz ze zmarłym politykiem SPD Peterem Glotzem wystąpili z pomysłem utworzenia "Centrum przeciw Wypędzeniom".

Miał to być pierwotnie projekt "Związku Wypędzonych". Po długich sporach z socjaldemokratami i po ostrej krytyce z Polski, rząd Angeli Merkel zdecydował się na kompromis. By uspokoić obawy Polaków zdecydowano, że upamiętnieniem wysiedleń zajmie się placówka w ramach państwowego Muzeum Historii Niemiec (o roboczej nazwie "Widoczny Znak"), a Związek Wypędzonych będzie miał jedynie część miejsc w radzie zarządzającej.


Szersza reprezentacja społeczna

Deutschlandhaus w Berlinie - tu mieścić się ma siedziba "Widocznego Znaku"Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

W radzie zarządzającej z mocy ustawy zasiadają przedstawiciele Bundestagu, rządu RFN, obu wielkich Kościołów, oraz Centralnej Rady Żydów. Jej przewodniczącą została znana z przyjaznego stosunku do Polski wiceprzewodnicząca SPD Angelika Schwall-Dueren oraz polityk CDU Jochen Konrad Fromme. Oprócz nich w radzie zasiada minister stanu ds. kultury i mediów Bernd Neumann (CDU), wiceszef MSZ Guenter Gloser, biskupi Peter Bahr i Hans Jochen Jaschke, oraz mówiący po polsku wiceprzewodniczący Centralnej Rady Żydów prof. Salomon Korn.


Nowy projekt Steinbach

Jak zapowiada szefowa Związku Wypędzonych w połowie lipca organizacja ta zaprezentować chce nową wystawę poświeconą niemieckiemu osadnictwu w krajach Europy środkowo-wschodniej na przestrzeni ostatnich 800 lat. Twierdzi, że celem wystawy jest uświadomienie pokojowego charakteru niemieckiego osadnictwa.

du/ma/dpa/epd