1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strach przed zwolnieniami

2 listopada 2009

Wiele niemieckich firm pracuje w skróconym wymiarze czasu. Stan ten nie może jednak trwać wiecznie. Coraz więcej pracowników boi się utraty pracy, jak na przykład u samochodowego poddostawcy„Autoliv” w Döbeln.

Wielu pracowników saksońskiego przemysłu samochodowego obawia się zwolnieńZdjęcie: Silvia Tagge

Ute Kobold już od 15 lat pracuje przy taśmie. Zszywa pasy bezpieczeństwa, około 1100 dziennie. Z dużą rutyną wykonuje swoją pracę i mimo kryzysowego nastroju nadal pracuje z werwą. Jednak jak długo Ute Kobolt będzie mogła jeszcze pracować w skróconym wymiarze czasu? Przed ponad rokiem produkowano dziennie na jej taśmie 500 pasów więcej i to na trzech zmianach, aż doszło do załamania się rynku. Od tego czasu Ute Kobolt oraz 400 jej koleżanek i kolegów zarabia co najmniej 20 procent mniej. „Nadszedł kryzys" – stwierdza pani Kobolt. „W domu zredukowaliśmy wszystkie niepotrzebne wydatki, zastanawiamy się nawet nad rezygnacją z niektórych ubezpieczeń i prywatnej emerytury."

Ratunkiem praca w skróconym wymiarze czasu

Niemalże puste hale fabryczne - cała załoga "Autoliv" pracuje w skróconym wymiarze czasu.Zdjęcie: Silvia Tagge

Praca w skróconym wymiarze czasu uratowała zatrudnionych przed bezrobociem. Dotychczas kierowniczka zakładu Silvia Tagge nie musiała nikogo zwolnić ze względu na spadek zamówień. Ale jeśli zleceń będzie nadal brakowało to będzie do tego zmuszona. W tych dniach Silvia Tagge uchwaliła z radą pracowniczą przedłużenie pracy w skróconym wymiarze czasu do marca 2010 oraz zagwarantowanie miejsc pracy do końca bieżącego roku. W zamian za to pracownicy zrezygnowali z podwyżek płac.

Odejście od taryfikatora płac w zamian za kilka miesięcy zagwarantowanego zatrudnienia, a do tego odczuwalnie niższe dochody z powodu pracy skróconym wymiarze czasu – tak oto przedstawia się dzień powszedni w coraz większej liczbie firm w Niemczech, nie tylko w Saksonii i nie tylko w przemyśle samochodowym. Subwencje z puli Federalnej Agencji Pracy i obniżka płac zapewniają na razie miejsca pracy i chronią przed zwolnieniami. Na razie. Gdyż dopłaty z agencji pracy mogą być wypłacane przez maksymalnie 24 miesiące, w „Autoliv" skończą się we wrześniu przyszłego roku. Ale kierownictwo zakładu musi się już teraz na to przygotować, a co najmniej zastanowić się nad zwolnieniami – powiada Silvia Tagge. „Nie chcę ukrywać, że przygotowujemy się na taką ewentualność i że prowadzimy na ten temat rokowania z radą pracowniczą."

2010 będzie trudnym rokiem

Kierowniczka zakładu Silvia Tagge chce uniknąć zwolnień z przyczyn zakładowych.Zdjęcie: Silvia Tagge

Tylko w samym regionie Döbeln około trzy tysiące zatrudnionych pracuje w skróconym wymiarze godzin, odnosi się to do około trzystu zakładów pracy. Dzięki dopłatom ze strony agencji pracy stopa bezrobocia wzrosła w tym regionie tylko o niespełna jeden procent. W najbliższym półroczu okaże się, jak i czy przedsiębiorstwa przebrną przez ten kryzys – powiada Volkmar Beier z miejscowej agencji pracy. „Zima 2009/2010 będzie decydująca. Dopiero wtedy okaże się, czy dojdzie do załamania się gospodarki lub czy zacznie podnosić się z kryzysu." Rok 2010 będzie w sumie bardzo trudny – twierdzi pan Beier. Ale gdy odwiedza różne firmy w regionie, czuje optymizm, co jest jego zdaniem dobrym znakiem.

Arnold Ronny/Andrzej Krause

red.odp. Małgorzata Matzke