1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strefa Gazy: bitwa o szpitale

Thomas Latschan
18 listopada 2023

Im dłużej trwa izraelska ofensywa wojskowa, tym bardziej szpitale w Strefie Gazy stają się centrum wydarzeń. W ich roli cały konflikt skupia się jak w soczewce.

Szpital Al-Kuds w Strefie Gazy
Szpital Al-Kuds: Według danych ONZ, w ostatnich tygodniach na teren szpitala przybyło nawet 14 000 osób, uciekając przed walkami.Zdjęcie: Ali Jadallah/Anadolu/picture alliance

W Strefie Gazy znajduje się 36 szpitali, ale według ONZ dwie trzecie z nich już nie funkcjonuje. Pozostałe kliniki są beznadziejnie przepełnione i rozgrywają się w nich dramatyczne sceny: kobiety w ciąży i pacjenci chorzy na raka stłoczeni są obok ciężko rannych i straumatyzowanych pacjentów. Wielu rannych to dzieci i młodzież. Energia elektryczna jest dostępna tylko co godzinę, jeśli w ogóle, a operacje muszą być czasami przeprowadzane przy świetle latarek telefonów komórkowych.

Organizacja Lekarze bez Granic informuje, że od początku wojny rannych zostało tysiące osób, z których wiele jest w stanie krytycznym. Ponadto istnieją dziesiątki tysięcy innych osób, które pozornie nie odniosły obrażeń, ale szukają schronienia w szpitalach przed trwającymi w Strefie Gazy walkami. W celu złagodzenia przynajmniej części największego cierpienia, Francja i Włochy wysłały do wybrzeży Strefy Gazy statki, na pokładzie których działają szpitale i sale operacyjne. 

Włoski statek szpitalny w drodze do Strefy Gazy

01:16

This browser does not support the video element.

Dlaczego szpitale mają tak wielkie znaczenie?

Minęło już sześć tygodni, odkąd islamski Hamas zaatakował Izrael, zabijając co najmniej 1200 osób i biorąc około 240 innych zakładników w Strefie Gazy. Izrael początkowo odpowiedział nalotami, ale od prawie trzech tygodni prowadzi również ofensywę lądową. Kliniki w północnej Gazie coraz częściej stają się centrum walk. Są one jedyną nadzieją dla wielu rannych – i jednym z niewielu miejsc ucieczki dostępnych ludności cywilnej, która nie uciekła na południe Strefy Gazy.

Przepełniony szpital SchifaZdjęcie: Khader Al Zanoun/AFP

Ale według izraelskich źródeł są one prawdopodobnie również centrum dowodzenia Hamasu, arsenałem broni i bunkrem dla zakładników. I dlatego same stały się celem ataku – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Prawdą jest, że szpitale były również celem ataków w poprzednich konfliktach – ostatnio w ogarniętej wojną Syrii. Jednak fakt, że szpitale są celowo nadużywane jako tarcza przez jedną z walczących stron, a tym samym stają się wyraźnym celem drugiej strony, ma nowy i bezprecedensowy wymiar.

O które kliniki toczą się największe walki?

Walki w północnej części Strefy Gazy koncentrują się głównie na czterech klinikach. Szpital Al-Shifa jest największą kliniką w Strefie Gazy – według ONZ w ostatnim czasie hospitalizowano tam co najmniej 2300 osób. Pomimo katastrofalnej sytuacji zaopatrzeniowej, chorzy, ranni, uchodźcy i personel medyczny nadal przebywają tam z powodu trwających walk. Izrael podejrzewa, że pod kliniką znajduje się centrum dowodzenia Hamasu i oskarża tę organizację o wykorzystywanie cywilów jako „ludzkich tarcz”. Izraelska armia ogłosiła, że odkryła w klinice broń i „kwaterę operacyjną” Hamasu. Kontrolowane przez Hamas Ministerstwo Zdrowia w Strefie Gazy zaprzeczyło tym doniesieniom.

Strefa Gazy. Dramat w szpitalach

02:37

This browser does not support the video element.

Niedaleko zlokalizowany jest szpital dziecięcy Rantisi. Izraelska armia wkroczyła do tego szpitala już w poniedziałek. Mówi się, że w piwnicy znajduje się opuszczone centrum dowodzenia Hamasu, a także znaleziono „wskazówki” na to, że Hamas mógł przetrzymywać tam niektórych z porwanych zakładników. Sam szpital już nie działa, a izraelska armia oświadczyła, że ewakuowała ostatnich pacjentów „do bezpieczniejszego szpitala”. Dyrektor klinik w Strefie Gazy Mohammed Sakut mówił jednak o przymusowej ewakuacji szpitala pediatrycznego, w którym pacjenci zostali pozostawieni „bez opieki na ulicy”.

Leczenie w świetle latarki - indonezyjski szpital w Strefie GazyZdjęcie: Anas al-Shareef/REUTERS

Szpital Al-Kuds położony nieco dalej na południe ma około 100 łóżek, ale według ONZ w ostatnich tygodniach na teren szpitala uciekło przed walkami nawet 14 000 osób. W ubiegłą niedzielę (12.11.2023) Palestyński Czerwony Półksiężyc poinformował, że został zmuszony do zamknięcia placówki, ponieważ skończyły się zapasy paliwa, wody i żywności. Przebywający tam ludzie zostali ewakuowani na południe. Według izraelskich doniesień, w walkach wokół szpitala zginęło 21 palestyńskich bojowników.

Posiadający 110 łóżek indonezyjski szpital został sfinansowany przez Dżakartę w 2015 roku i znajduje się w Dżabalija, największej osadzie dla uchodźców w Strefie Gazy. Według Hamasu izraelskie bombardowania zabiły co najmniej 30 osób przebywających w szpitalu. Również tutaj Izrael podejrzewa istnienie podziemnego centrum dowodzenia Hamasu, czemu Hamas zaprzecza. Ponadto w bezpośrednim sąsiedztwie kliniki znajduje się podobno miejsce wystrzeliwania rakiet Hamasu.

Co mówi na ten temat prawo międzynarodowe?

Zasadniczo szpitale – podobnie jak szkoły, miejsca kultu religijnego czy obiekty z wodą pitną – podlegają szczególnej ochronie jako obiekty cywilne na mocy międzynarodowego prawa humanitarnego. Zazwyczaj obiekty te nie mogą być atakowane podczas wojny. Jednakże prawo międzynarodowe stanowi również, że „obiekty cywilne [...] nie mogą być wykorzystywane do wspierania działań wojskowych”. W takim przypadku obiekty te tracą swój specjalny status ochronny. Gdyby Hamas, który jest klasyfikowany jako organizacja terrorystyczna przez USA i UE, faktycznie wykorzystał takie obiekty jako „ludzkie tarcze” dla swoich wojskowych centrów dowodzenia, stanowiłoby to zbrodnię wojenną w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego.

Przesiedleńcy wewnętrzni ze Strefy Gazy podczas modlitwy obok zniszczonego ambulansu na terenie szpitala Nassera w Khan YunisZdjęcie: Ahmed Zakot/SOPA Images/ZUMA Press/picture alliance

Jeśli więc szpital jest wyraźnie wykorzystywany do celów wojskowych, izraelski atak na niego jest kryty prawem międzynarodowym, ale tylko pod bardzo ścisłymi warunkami. – Nawet jeśli tak jest, nie zwalnia to Izraela z obowiązku ochrony ludności cywilnej – powiedział DW Marc Weller, profesor prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Cambridge. – To nie są dobrowolne ludzkie tarcze, które narażają się na niebezpieczeństwo. To cywile, którzy nie stracili prawa do ochrony.

Izraelskie użycie siły musi być „skierowane przeciwko Hamasowi i jego bojownikom” – powiedział Weller. – Oznacza to, że Izrael nie może przeprowadzać ataków na cele, w których szkody dla ludności cywilnej są nadmierne w stosunku do korzyści wojskowych, jakie przynosi ten rodzaj ataku – mówi ekspert. Musi to również stale podlegać ocenie podczas trwającej operacji wojskowej. Jeśli w trakcie tego procesu okaże się, że zaatakowane budynki nie są (lub już nie są) wykorzystywane do celów wojskowych, ataki te należy jak najszybciej przerwać.

Praworządna armia kontra organizacja terrorystyczna

Armia Izraela ma zatem niezwykle trudny orzech do zgryzienia. Niemniej jednak, ekspert prawa międzynarodowego Christoph Safferling z Uniwersytetu w Erlangen wyjaśnił nadawcy publicznemu ARD: „Izraelska armia jest demokratyczną armią państwa konstytucyjnego, która stara się przestrzegać humanitarnych ram prawa międzynarodowego i odpowiednio szkoli swoich żołnierzy. Przeciwnikiem jest Hamas, organizacja terrorystyczna, która nie dba o prawo międzynarodowe i oczywiście popełnia zbrodnie wojenne, biorąc zakładników i wykorzystując ludzi jako tarcze”.

Tym samym standardy moralne, które musi spełnić izraelska armia, są odpowiednio wysokie. – Izrael musi upewnić się, że szkody wyrządzone ludności cywilnej nie są nieproporcjonalne do korzyści wojskowych, jakie przynosi dana operacja – powiedział DW ekspert prawa międzynarodowego Marc Weller. – I wydaje się, że jest to coś, co staje się coraz bardziej problematyczne, im dłużej trwa ten konflikt i im bardziej działania wojskowe po stronie izraelskiej nieproporcjonalnie wpływają na ludność cywilną.

Tekst w wersji oryginalnej ukazał się na niemieckojęzycznej stronie Deutsche Welle.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>