1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sueddeutsche Zeitung: ofiary Putina nie mają żadnego planu

Anna Widzyk opracowanie
29 listopada 2024

NATO nie jest przygotowane na „stan pośredni” między wojną a pokojem, a Putin testuje, jak daleko może się posunąć – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.

Miejsce katastrofy samolotu transportowego DHL pod Wilnem
Miejsce katastrofy samolotu transportowego DHL pod WilnemZdjęcie: Lukas Balandis via REUTERS

Na Litwie rozbija się samolot, a w Niemczech szerzy się strach: Czy rosyjscy agenci zdetonowali ładunek wybuchowy? Czy zakłócili łączność? Jak dotąd śledczy nie znaleźli nic, co by na to wskazywało. Ale od początku nikt nie chciał wykluczać takiej możliwości” – pisze w piątek (29.11.2024) niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” (SZ), nawiązując do niedawnej katastrofy samolotu transportowego DHL pod Wilnem.

Autor komentarza Christoph Koopmann ocenia, że to pokazuje, iż „Władimir Putin osiągnął to, co chce osiągnąć – nawet jeżeli nic nie zrobił, jak mogło być w tym przypadku: spekulacje, niepewność, strach”.

Jak pisze, Rosja od dawna prowadzi wobec Zachodu tzw. wojnę hybrydową. Wśród przykładów wymienia podkładanie ładunków zapalających w przesyłkach towarowych. podpalenia centrów handlowych w Polsce czy Czechach, ataki na wojskowe ośrodki szkoleniowe, przechwytywanie rozmów niemieckich oficerów, „nie wspominając o kampaniach dezinformacyjnych”.

„Wszystko to odbywa się zgodnie z wielkim planem: osłabić przeciwnika za pomocą wszelkich dostępnych środków” – pisze niemiecki dziennikarz.

„Gdzie jest granica?”

„Z kolei ofiary Putina nie mają żadnego planu” – stwierdza. Zdaniem Koopmanna NATO jest pomyślane w ten sposób, by odstraszało w czasach pokoju i broniło w czasach wojny. Nie jest przygotowane na „stan pośredni”, jaki ma miejsce teraz. Wprawdzie już lata temu kraje Sojuszu stwierdziły, że nawet atak hybrydowy może być powodem uruchomienia klauzuli wzajemnej obrony. „Gdzie jest granica? Tego nikt jeszcze dokładnie nie wie. Putin testuje więc, jak daleko może się posunąć” – ocenia Koopmann. 

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >> 

Jak dodaje, drugim celem Putina jest odstraszanie. „Powodem, dla którego Olaf Scholz nie chce dostarczyć Ukrainie pocisków Taurus, jest podobno rosnące ryzyko eskalacji. I tak, teraz, gdy USA i inni partnerzy udostępnili Ukrainie dalekosiężną broń, Rosja, według niektórych służb wywiadowczych, ponownie nasiliła swoją wojnę hybrydową przeciwko Zachodowi. Ostrożny Scholz prawdopodobnie uzna, że miał rację. Ale można również spojrzeć na to w inny sposób: Dał się zastraszyć. Plan Putina działa” – komentuje dziennikarz „SZ”.

Bezbronne Niemcy

Tymczasem Niemiec i tak to nie uchroniło, a „agenci Putina operują dalej”. „W naturze demokracji leży to, że jest ona podatna na metody takie jak te stosowane przez Putina. Ponieważ tutaj więcej ludzi ma do powiedzenia niż w Moskwie, ponieważ kanały decyzyjne są dłuższe. I dlatego, że służby wywiadowcze i policja nie bez powodu są tu związane prawem. Wysyłanie oddziałów zabójców do Moskwy w odwecie z pewnością nie byłoby rozwiązaniem” – czytamy w „SZ”.

Autor komentarza wytyka jednak problemy i słabości, przez które Niemcy są bezbronne w razie ataku hybrydowego. Jak pisze, „absurdem” jest sytuacja, w której policjanci mogli jedynie obserwować podejrzanego drona nad terenem przemysłowym w Szlezwiku-Holsztynie, ponieważ obiekt wyleciał już poza granice kraju związkowego albo gdy po cyberataku „najpierw wyjaśnić, który organ policji jest teraz odpowiedzialny”. Niemieckiej koalicji nie udało się uchwalić ustawy o ochronie infrastruktury krytycznej – zauważa komentator.

„A jeśli chodzi o ataki hakerów: niemieckie władze nie mają licencji na kontratak. Oczywiście nie powinny one odcinać rosyjskich szpitali od systemów informatycznych, ale powinny mieć przynajmniej możliwość paraliżowania systemów, wykorzystywanych do ataku. Kontrwywiad ma również luki, których nie powinien mieć: gdy niemieckie służby wywiadowcze chcą podsłuchiwać zagranicznego agenta za granicą, muszą najpierw uzyskać skomplikowane zezwolenie. Niemcy nie musiałyby być tak bezbronne wobec Kremla jak obecnie. Gdyby tylko chciały” – konkluduje dziennikarz „Sueddeutsche Zeitung”.