Sukces polskiego artysty w Niemczech. "Niczym alchemik"
27 lipca 2017Replika wagonu towarowego, wykonana z dykty, sklejki i styropianu, stanęła w 2009 roku na wystawie "Die Kunst ist Super!" w głównej hali wystawienniczej muzeum, zaraz obok słynnego obiektu Marcela Duchampa "Koło rowerowe", pierwszej pracy ready-made francusko-amerykańskiego artysty, która przeszła do historii sztuki. Ten sam wagon, ustawiony na drugim piętrze dawnej szkoły żydowskiej dla dziewcząt, stał się trzy lata wcześniej znakiem rozpoznawczym czwartej edycji berlińskiego biennale.
Wymowa przedmiotów
– Kuśmirowski formuje materię niczym alchemik – trafnie komentuje wtedy prace polskiego artysty Jacek Slaski w recenzji dla „Berliner Zeitung”. Właśnie za sprawą tworzenia replik, wiernych kopii przedmiotów czy wręcz całych przestrzeni, do Kuśmirowskiego przylgnął przydomek "sztukmistrz z Lublina". W przypadku akurat tej pracy kontekst stworzony przez polskiego artystę jest jednoznaczny - takimi właśnie wagonami, zwanymi bydlęcymi, wywożeni byli Żydzi do obozów koncentracyjnych. I wszyscy inni, których transportowano do Auschwitz, Ravensbrücku czy na Syberię. Dla polskiego artysty temat dużo bliższy niż tylko kartka z podręcznika historii. Szczególnie, że w jego rodzinie byli Sybiracy, a studiując w Lublinie, wielokrotnie musiał zadać sobie pytanie, co stało się z barwną, wieloetniczną przeszłością tego miasta.
Obok nasyconego znaczeniami wagonu Kuśmirowski zaaranżował w Hamburger Bahnhof również przejście między salami wystawowymi, nadając mu charakter stacji metra, z typowymi napisami, tablicami informacyjnymi, graffiti i zielonymi kafelkami, takim samymi jakie zobaczyć można na na dworcu Alexanderplatz. Obecnie ta właśnie część instalacji artysty została włączona do dużej wystawy zatytułowanej "Moving is in every direction", na której pokazane zostały również prace takich sław jak Joseph Beuys, Bruce Nauman, Gregor Schneider czy Wolf Vostell.
– Tytuł "Moving is in every direction" pochodzi z wykładu Gertrudy Stein w Chicago w 1934 roku. – Już wtedy – jak przyznaje kuratorka wystawy Anna-Catharina Gebbers – widziała ona potrzebę rozszerzenia statycznych konstrukcji, w jej przypadku linearnej struktury literackiej, o element nieprzewidywalności związany z ruchem.
– Prace, które tutaj pokazujemy, są zaproszeniem dla widzów do tworzenia swoich własnych skojarzeń i opowieści – dodaje współpracująca przy tworzeniu wystawy Caroline Bohlmann.
Luft Hansa A.G.
Równocześnie z wystawą w Hamburger Bahnhof prace Roberta Kuśmirowskiego zobaczyć można w Berlinie na wystawie indywidualnej w galerii Żak/Branicka. W 2007 roku na wystawie "DATAmatic 880" polski artysta przemienił pomieszczenie galerii w laboratorium naukowe z lat sześćdziesiątych. Tym razem stało się ono w biurem przedwojennej Lufthansy. Mamy stare meble, plakaty, mapy, maszyny do pisania. Nawet kuratorki ubrane były na wernisażu w stylu z epoki. Sam Kuśmirowski prezentuje się gościom jako pilot samolotu niemieckich linii lotniczych, a w katalogu wystawy, który przybrał formę gazetki reklamowej z 1932 roku, zdjęcia samolotów Lufthansy (wtedy pod nazwą Deutsche Luft Hansa A.G.) i dawne hasła reklamowe przeplatają się z tekstami i fotografiami żywcem wyjętymi z podobnych materiałów z lat trzydziestych. W rzeczywistości jednak większość materiałów została spreparowana współcześnie przez Kuśmirowskiego, który znany jest z używania w swoich pracach historycznej mistyfikacji. Jedyne oryginalne zdjęcie w katalogu przedstawia prawdziwe biuro Lufthansy, które mieściło się w Berlinie przy Lindenstrasse 35 … czyli w pomieszczeniu, w którym obecnie mieści się galeria Żak/Branicka.
Nieprzeczuwana katastrofa
Odtworzenie ze wszystkimi szczegółami dawnego pomieszczenia, powołanie się na kontekst wynikający z przeszłości miejsca, jeden z tropów, którymi od lat podąża w swojej strategii artystycznej Robert Kuśmirowski, przywołuje obraz Niemiec sprzed II wojny światowej, na krótko przed dojściem Hitlera do władzy. Stworzony został wizerunek dobrze zorganizowanej, nowoczesnej, działającej na arenie międzynarodowej firmy, w czasie, w którym nikt jeszcze nikt nie podejrzewał, że niedługo Lufthansa zostanie włączona w tryby potwornej machiny wojennej. Nic jeszcze nie zapowiada katastrofy. Nic nie wskazuje na to, że za kilka lat pojawienie się niemieckich samolotów nad Warszawą czy Paryżem oznaczać będzie śmierć i zniszczenie.
Tutaj oczywiście rodzi się pytanie, czy widząc przejawy dobrze zorganizowanego świata współczesnego, do końca możemy temu wierzyć. Czy wszystkie te pozornie trwałe elementy współczesnej cywilizacji, jak stabilna gospodarka, demokracja, rozrastające się miasta świata zachodniego, kultura, są rzeczywiście czymś, co dane jest nam na zawsze? A może właśnie pod pozorami stabilnej rzeczywistości kryje się podskórnie, ignorowana przez wszystkich zapowiedź katastrofy? Wydaje się, że sztuka jest doskonałym polem do zadawanie tego typu pytań, a prace obdarzonego niezwykłą intuicja Kuśmirowskiego świetną pożywką dla tego typu rozważań.
Sztuka - wchodzenie w inne wymiary
W interpretacji Kuśmirowskiego sztuka jest obszarem magicznym. Tutaj dokonuje się przemiana, tutaj wizualną formę przybierają idee. Jego wystawy czy obiekty nawiązują z jednej strony do jarmarcznych pokazów, na których trywialne przedmioty i materiały codziennego użytku stają się magicznymi artefaktami, przenoszącymi nas w czasie i przestrzeni. Z drugiej zaś są to działania o charakterze mistycznym. Można uznać, że Kuśmirowski wraca do źródeł sztuki jako spektaklu ku uciesze gawiedzi i jako rytuału o charakterze duchowym.
– Pracując nad wystawa kilka dni czy kilka tygodni wpadam w pewien rodzaj transu. Właściwie dla mnie najciekawszym elementem mojej pracy artystycznej jest nie gotowa wystawa, ale sam proces tworzenia, ten specyficzny czas, kiedy mam poczucia wejścia w inny wymiar – wyznaje artysta.
Krzysztof Visconti
Moving is in every directions. Enviroments-Installationen - Narrative Räume
Hamburger Bahnhof - Museum für Gegenwart - Berlin
do 24 września 2017
Robert Kuśmirowski - Lufthansa A.G.
galeria Żak/Branicka
do 9 września 2017