1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Swiatowe Dni Młodzieży: Cała Kolonia była nabożeństwem!

Małgorzata Matzke22 sierpnia 2005
Zdjęcie: dpa zb

W prasie niemieckiej, skłonnej normalnie do krytycznego spojrzenia na Kościół nie można było dziś doszukać się sceptycznych głosów na temat Światowych Dni Młodzieży, które wczoraj skończyły się w Kolonii. Bardzo pozytywne oceny Dni publikują nawet gazety wychodzące w Berlinie, czy północnych – tradycyjnie protestanckich- Niemczech.

Kieler Nachrichten z Kilonii pisze, że po spotkaniu tym pozostaje wizerunek młodego, witalnego Kościoła. Milion ludzi potrafiło się bawić i cieszyć ale też i w skupieniu wysłuchać kazania i razem zagłębić się w modlitwie. Pod przewodnictwem Ojca świętego , który nie sprawiał już tak zaciętego wrażenia jak dawny kardynał Ratzinger lecz przyjaźnie i pogodnie zwracał się do ludzi kładąc nacisk na to, by tę wielką wspólnotę utwierdzić w wierze. Kolonia stała się jednym wielkim nabożeństwem - stwierdza kilońska gazeta.

Niemcy nie stały się ani o krztę bardziej chrześcijańskie. Ale nawet najzagorzalsi krytycy katolicyzmu zmuszeni zostali nagle do naniesienia poprawek na propagowany przez nich wizerunek skostniałego i ospałego kościoła .- pisze berlińska Die Welt - Kolorowy cocktail z modlitwy, śpiewu, katechezy i młodzieńczej radości definitywnie pozwolił pogrzebać stereotyp kościoła opierającego się li tylko na zakazach i przykazaniach gwoli strzeżenia moralności. Oczywiście, że niezmienne pozostały kwestie sporne, ale one nie polaryzowały - a przynajmniej nie w czasie Światowych Dni. Takie właśnie doświadczenie i przesłanie pozostało po tym spotkaniu Jeszcze nigdy biskupi nie okazywali publicznie tak dużej gotowości aby respektować różnice pomiędzy dogmatem i rzeczywistością.

Monachijska Sueddeutsche Zeitung przytakuje w podobnym tonie, pisząc, że problemy kościoła katolickiego nie zmaleją po tych Światowych Dniach . W dalszym ciągu w Europie środkowej kościół będzie tracił członków, seminaria duchowne będą świecić pustkami a zakony powoli wymierać. Kościół będzie musiał sam dla siebie wyjaśnić – ile potrzebuje reform a i ile trwania przy dawnych zasadach aby przyciągnąć młodzież. Ale może i sam papież Benedykt XVI powrócił do Rzymu odmieniony – Widome było, że w niedzielę dużo śmielej wystąpił przed milionem wiernych niż na początku wizyty. O Trzech Królach też mówi się, że wracali inni niż przybyli.- pisze monachijska gazety.

Duesseldorfski Handelsblatt zwraca natomiast uwagę na polityczne aspekty wizyty papieża pisząc, że Benedykt XVI w spotkaniu z przedstawicielami religii islamskiej wyraźnie nawiązał do problemu terroryzmu piętnując fanatyzm i okrucieństwo terrorystów. W kręgach papieskich mówi się wręcz o tym, że chciał muzułmanom dać nauczkę. Przemawia za tym fakt, że odwiedził co prawda kolońską synagogę ale muzułmanów przyjął tylko na audiencji. Nie było to więc zaproszenie do rozmowy lecz wyraźne upomnienie pod adresem islamu. Stało się tak z pewnością za sprawą ostatniej fali zamachów - ale przy takiej pozycji papieża dialog z muzułmanami i ewentualna rola Ojca świętego jako pokojowego mediatora została osłabiona.

Westfaelische Allgemeine z Hamm twierdzi, że podczas wizyty w synagodze bardzo boleśnie brakowało odwagi ze strony Benedykta XVI aby ponownie wyznać winę kościoła katolickiego, tak jak zrobił to Jan Paweł II przyznając się do przewinień kościoła katolickiego w okresie Trzeciej Rzeszy. Przydałyby się wyraźniejsze słowa i konkretne impulsy do działania także w rozmowach na temat chrześcijańskiej ekumeny. – zauważa westfalska gazeta.