Syryjscy uchodźcy skarżą niemieckie procedury azylowe
4 stycznia 2017W niemieckich sądach administracyjnych rośnie lawinowo liczba pozwów wnoszonych przez syryjskich uchodźców. Robert Seegmueller, przewodniczący Niemieckiego Związku Sędziów Sądów Administracyjnych liczy się z podobną sytuacją w bieżącym roku. – Spodziewamy się, że liczba procedur azylowych w 2016 r. na terenie całej RFN ulegnie podwojeniu – powiedział Seegmueller gazecie „Rheinisches Post”. Przypuszcza on, że również w 2017 r. dojdzie „do podwojenia lub zgoła potrojenia liczby tych przypadków”.
Wzrost ten wygląda w różnych landach bardzo niejednolicie. Bilans za rok 2016 w Nadrenii-Północnej Westfalii wynosi ponad 47 tys. przypadków, gdy rok wcześniej było ich ponad 21 tysięcy. W Berlinie przewidywany jest czterokrotny wzrost z 2300 do 9 tys. przypadków.
Pomimo zwiększenia personelu nie uda się opanować fali pozwów w sądach. W opinii Roberta Seegmuellera w gestii ustawodawcy leży, by „wyczerpać istniejące instrumenty do uproszczenia i przyśpieszenia sądowych procedur azylowych”. Pomóc mogłoby nazwanie kolejnych tzw. bezpiecznych krajów pochodzenia.
Prawo pobytu tylko na rok
Tymczasem wielu Syryjczykom zamiast azylu przyznawana jest w Niemczech jedynie ochrona subsydiarna. Daje ona prawo do pobytu zamiast 3 lat tylko na rok. Jednocześnie zawieszona została na 2 lata możliwość sprowadzenia rodziny.
W grudniu ubiegłego roku 36 tys. imigrantów w Niemczech wniosło pozwy przeciwko wprowadzonej w procedurach azylowych ochronie subsydiarnej. W sierpniu 2016 odnotowano 17 tys. takich przypadków, a skarżącymi byli najczęściej uchodźcy z Syrii.
Jeszcze w 2015 roku Syryjczycy otrzymywali w Niemczech automatycznie status uchodźcy.
Jak informował w październiku 2016 dziennik „Sueddeutsche Zeitung” z Monachium, sądy administracyjne w ponad 90 procentach pozwów przyznają uchodźcom wyższą jakość ochrony. Wtedy też sąd administracyjny z Trewiru (Trier, DW) po raz pierwszy wydał wyrok przeciwny do decyzji BAMF podtrzymując w swoim orzeczeniu potrzebę ochrony syryjskich uchodźców.
dpa/ Alexandra Jarecka