1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"SZ": Niewolnicza harówka na rakiety Kim Dzong Una

Elżbieta Stasik
16 sierpnia 2017

W Polsce i innych krajach UE muszą pracować w warunkach urągających godności człowieka – UE nie robi nic i zrzuca odpowiedzialność na kraje członkowskie – pisze "Sueddeutsche Zeitung" o pracownikach z Korei Płn.

Nordkorea - Kim Jong Un - Raketentest
Zdjęcie: picture alliance/dpa/AP/ Uncredited/KRT

"Harują pod ścisłym nadzorem, nie otrzymują prawie żadnego wynagrodzenia i niemal nie mają wolnego czasu. Obrońcy praw człowieka piętnują to jako pracę niewolniczą. Także raport Rady Praw Człowieka ONZ mówi o «pracy przymusowej»" – pisze "Sueddeutsche Zeitung" o robotnikach zatrudnianych poza granicami Korei Płn.

Najwięcej w Polsce

"Orzą przede wszystkim w Chinach i Rosji, ale też w środku Europy" – zauważa SZ. Według unijnych statystyk w UE zatrudnionych było pod koniec ub. roku 624 robotników z komunistycznej Korei, 534 z nich w Polsce. Pracują na budowach i w stoczniach, w 2014 – przypomina gazeta – zmarł ciężko poparzony jeden z koreańskich stoczniowców. W Polsce temat jest znany, "media donosiły po tym wypadku o całym szeregu polskich firm, które robią ponoć dobre interesy na zatrudnianiu północnokoreańskich pracowników kontraktowych".

Północnokoreańscy niewolnicy dostarczają reżimowi w Pjongjang pilnie potrzebne dewizy, głównie na program nuklearny i rakiet balistycznych, jak stwierdziła w ubiegłym tygodniu Rada Bezpieczeństwa ONZ.

SZ pisze, że z samymi pracownikami prawie nie udaje się rozmawiać. Z reguły są oni "całkowicie odcięci od świata", swoje zbiorowe kwatery mogą opuszczać tylko w grupie. Według raportu Centrum Obrony Praw Człowieka w Korei Płn. (Data Base Center for North Korean Human Rights) pracują po 62 godz. tygodniowo za niewiele ponad 70 euro miesięcznie.

"Drażliwa okoliczność"

"Dla UE i szefowej unijnej dyplomacji Federici Mogherini, która w poniedziałek wieczorem po spotkaniu z ambasadorami UE mówiła o «spójności międzynarodowej społeczności» w stosunku do Korei Północnej, okoliczność jest drażliwa" – stwierdza brukselski korespondent SZ – "Mogherini i KE są «nader świadome» problemu północnokoreańskich robotników za granicą, zarówno ze względu na obawy Rady Bezpieczeństwa ONZ, jak i z racji rzekomego naruszenia praw człowieka i standardów pracy".

Tyle, że jak przyznaje monachijski dziennik, w pierwszej linii sprawa ta leży w gestii poszczególnych państw członkowskich UE, podobnie zresztą jak stosowanie sankcji nałożonych na Koreę Płn. I mimo doniesień o nieludzkich warunkach pracy północnokoreańskich robotników, nie ma jakichkolwiek podstaw do wszczęcia procedury o naruszenie prawa UE.

"Ciągle wysoka liczba północnokoreańskich pracowników w Polsce rodzi jednak w krajach unijnych rosnącą irytację" – konstatuje SZ – "Argument Polski, że nie można tak po prostu anulować istniejących umów, uchodzi za wątpliwy". Gazeta zauważa przy tym, że wobec podejrzenia, iż zarobione za granicą pieniądze płyną na program nuklearny i rakiet balistycznych, w oparciu o sankcje jak najbardziej można się wycofać z takich umów.

SZ przypomina, że jeszcze w 2016 r. Eurostat zarejestrował nawet 65 nowych wiz pracowniczych dla obywateli Korei Płn.: 53 uprawnia do pracy w Polsce, 8 w Niemczech. Wziąwszy pod uwagę także wizy wystawione wcześniej, w całym ub. roku pracowało w Niemczech 54 osób z Korei Płn.

W 2017 pozwolenia na pracę nie otrzyma żaden nowy pracownik z Korei Płn. Wystawiania wiz zabrania nowa rezolucja ONZ – konstatuje SZ.

opr. Elżbieta Stasik

Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej