Szanse Polaków w Niemczech wschodnich
28 kwietnia 2011„Kwitnące krajobrazy” dopiero na przednówku
Rzut oka na aktualne statystyki dotyczące bezrobocia pokazuje, że w dwadzieścia lat po zjednoczeniu landy wschodnie i zachodnie nadal dzieli granica gospodarcza. Najdogodniej położone z punktu widzenia szukających pracy obywateli polskich nowe kraje związkowe odnotowuje bezrobocie rzędu 12,7 proc. Jest ono o niemal połowę wyższe niż w landach zachodnich, gdzie wynosi tylko 6,7 proc. Na wschodzie Niemiec najwyższy wskaźnik bezrobocia rzędu 14,8 proc. występuje w graniczącym z województwem Zachodniopomorskim landzie Meklemburgia-Przedpomorze oraz Saksonii-Anhalt z 13 proc. Najmniej osób bez pracy odnotowano w lutym br. w Turyngii, gdzie wskaźnik bezrobocia wyniósł 10,4 proc. Na korzyść nowych krajów związkowych przemawiają natomiast ciągle jeszcze niższe koszty utrzymania. Łatwiej jest znaleźć tanie mieszkanie czy dom. Świadczą o tym także liczby obywateli polskich już teraz mieszkających w Niemczech w pobliży granicy niemiecko-polskiej.
Niemcy „A” i Niemcy „B”?
Granice dzielące Niemcy pod względem rozwoju gospodarczego nie przebiegają obecnie już tylko między landami zachodnimi i wschodnimi. Już od kilku lat niektóre regiony w nowych landach dorównują pod tym względem, a niekiedy i przewyższają poszczególne regiony w zachodniej części kraju. Na mapie wzrostu gospodarczego obszaru byłej NRD dominują landy Saksonia oraz Turyngia. W ostatnich latach poszczególne sektory gospodarki saksońskiej cechował wskaźnik wzrostu rzędu 8 – 10 proc. i był najwyższy w całych Niemczech. Także pod względem dobrobytu Saksonia niewiele odbiega już od landów zachodnich. Podobnie jest w wielu regionach Turyngii. Bardziej istotne z punktu widzenia osób poszukujących w Niemczech pracy są dlatego branże i sektory gospodarcze. Świadczy o tym choćby fakt, że w roku ubiegłym na terenie zachodnioniemieckiej Bremy i Bremerhaven, ale także we wschodnionimieckiej Saksonii i Turyngii aż 35 proc. wśród wszystkich ofert pracy dotyczyło sektorów produkcyjnych. Najgorzej pod tym względem kształtowała się natomiast sytuacja w Berlinie oraz Hamburgu, gdzie zapotrzebowanie na pracowników tego sektora wśród wszystkich ofert pracy wyniosło 17 proc.
Na saksy do Saksonii... i nie tylko
Według danych Federalnej Agencji Pracy z lutego 2011 roku na terenie nowych krajów związkowych największe zapotrzebowanie na pracowników różnych branż i sektorów gospodarki rzędu ponad 35.000 występowało w Saksonii, Berlinie (24.802) oraz Turyngii (16.057). Na dalszych miejscach znalazły się landy Saksonia-Anhalt (17.070), Brandenburgia (13.741), a na samym końcu Meklemburgia-Przedpomorze, gdzie oferowano tylko 8.927 tysięcy miejsc pracy.
Charakterystyczny dla wszystkich wymienionych landów jest fakt, że w liczbach bezwzględnych, ale i procentowo najwięcej miejsc pracy zarówno w sferze produkcyjnej jak też w usługach oferują duże miasta i ośrodki przemysłowe. Przykładowo na terenie graniczącej z Polską Saksonii są to aglomeracje gospodarczo-przemysłowe Lipsk-Halle oraz Chemnitz-Zwickau.
Najsilniejszym gospodarczo regionem licząc według produkcji przypadającej na mieszkańca jest aglomeracja drezdeńska. Znajduje się tam wiele przedsiębiorstw zarówno przemysłu ciężkiego, jak też firmy z branży elektronicznej i informatycznej. Podobna struktura gospodarcza występuje też w Turyngii. Do najważniejsze sektorów przemysłowych należą tam produkcja maszyn, samochodów oraz narzędzi głównie w Eisenach oraz Waltershausen. Znaczącą rolę odgrywają zakłady elektrotechniczne, produkcji urządzeń przemysłowych, precyzyjnych i optycznych w takich miastach jak Erfurt, Eisenach, Ruhla, Meiningen, Suhl i Jena. Regiony te jeszcze przed rokiem 1989 należały do liderów gospodarczych NRD. Niezbyt dobrze sytuacja pod względem ofert miejsc pracy wygląda obecnie sytuacja w takich miastach jak Poczdam (2.926) czy Magdeburg (3.322), ale również w Rostocku (1.274) i Szwerynie (878), w których za czasów NRD prosperował przemysł stoczniowy.
Berlin choć biedny, to nie tylko seksowny...
Osobną pozycję na mapie gospodarczej wschodniej części Niemiec zajmuje 3,5 milionowy Berlin. Mimo wysokiego wskaźnika bezrobocia rzędu 14 proc. w berlińskiej Agencji Pracy zgłoszono w lutym br. niemal 25.000 wakatów do obsadzenia. Najbardziej interesujące z punktu widzenia przybyszów z Polski - także ze względów językowych - są oferty pracy w sektorach produkcyjnym, budownictwie i usługach. Największe zapotrzebowanie odnotowano w przemyśle metalurgicznym, budownictwie maszyn i pojazdów (2.519). W grupie tej dominują wakaty na stanowiskach mechanika przemysłowego i budowniczego maszyn (300), inżynierów ze specjalizacją budowy maszyn (170), konstruktorów (70), mechatroników (85) oraz kilkudziesięciu techników i monterów. Dzięki licznym inwestycjom budowlanym duży popyt na pracowników występuje w budownictwie (2.360). W zakresie konkretnych kwalifikacji w branży tej dominują m.in. robotnicy o specjalności zaopatrzeniowców i instalatorów, na których w lutym czekały 842 miejsca pracy. Na drugim miejscu byli robotnicy wykończeniowi (684) oraz dekarze i budowlańcy wysokościowi (417). Berlińska branża elektryczna zgłosiła wakat na 1.450 nowych pracowników. Jako wielka aglomeracja, siedziba urzędów federalnych i landowych, a zarazem jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych stolica Niemiec ma odpowiednio duże zapotrzebowanie na pracowników w sektorze administracyjnym i usługowym. Na czołowych miejscach znalazły się m.in. oferty pracy w branży usług (2.271), medycznej i opieki nad chorymi (1.792) oraz gastronomii i turystyce (1087).
Struktura zapotrzebowania na pracowników w landach wschodnich
Mimo różnic pod względem ilości ofert pracy na terenie nowych landów i głównych ośrodków przemysłowych, w zakresie poszukiwanych kwalifikacji i specjalności występują między nimi duże podobieństwa. Na pierwszych miejscach znajdują się m.in. budownictwo, przemysł metalurgiczny, budowy maszyn i samochodowy. Przykładowo w stolicy Saksonii Dreźnie przemysł metalurgiczny, samochodowy i budowy maszyn zgłosił zapotrzebowanie na 1.597 pracowników, a budownictwo na 1.423. Do różnego rodzaju prac pomocniczych potrzebowano tam 856, a w branży elektrycznej 732 osoby. Na kolejnych miejscach znalazły się gastronomia i turystyka (505), branża medyczna oraz opieka nad przewlekle chorymi (434).
Uwaga! Nadchodzą Polacy...
Oczekiwane przez wielu niemieckich przedsiębiorców pełne otwarcie niemieckiego rynku pracy dla obywateli kilku nowych krajów członkowskich Unii, w tym także Polski, wywołuje w Niemczech, a szczególnie nowych krajach związkowych nie tylko pozytywne reakcje. Związki zawodowe poszczególnych branż ostrzegają przed możliwym dumpingiem płacowym niekorzystnym dla pracobiorców niemieckich. Obniżeniem jakości robót wykonywanych przez firmy i pracowników spoza Niemiec straszą potencjalnych zleceniodawców rodzime przedsiębiorstwa budowlane. Za środek zaradczy obie grupy zgodnie uważają ujednolicenie stawek dla pracowników niemieckich i z innych krajów Unii. Przeciwnicy otwarcia niemieckiego rynku pracy wskazują na związane z tym zmniejszone szanse na zatrudnienie rodzimych bezrobotnych.
Andrzej Stach, Berlin
red.odp.: Małgorzata Matzke