1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt G7 w Elmau - wielki show, ale czy coś więcej?

27 czerwca 2022

Chcą walczyć z kryzysem klimatycznym, głodem i wojną. Ale czy jest to w ogóle w mocy szefów państw i rządów G7? Niektórzy temu przeczą, inni domagają się wzmożonych działań.

 Obecni szefowie państw i rządów G7 na szczycie w Schloss Elmau w Garmisch -Partenkirchen
Obecni szefowie państw i rządów G7 na szczycie w Schloss Elmau w Garmisch -PartenkirchenZdjęcie: Brendan Smialowski/AP/picture alliance

Na fioletowym banerze z wielką zaciśniętą pięścią, przed którą widać pięć mniejszych pięści, widnieje napis: „Wszyscy przeciwko G7”. W innym miejscu można przeczytać: „Wasz system przynosi wojnę i kryzys” oraz: „Imperializm - zaatakujmy go”. Około 900 zdecydowanych przeciwników szczytu G7 zebrało się na demonstracji w Garmisch-Partenkirchen.

Sojusz „Stop G7 Elmau” krytykuje władzę siedmiu szefów państw i rządów, których decyzje mają ogromny wpływ na losy całego świata. W siedmiu zamożnych krajach uprzemysłowionych, które w połowie lat 70. ubiegłego wieku nieformalnie połączyły się w grupę G7, mieszka zaledwie dziesięć procent ludności świata. Jednak ich decyzje, nawet jeśli prawnie nie są wiążące, mają również wpływ na pozostałe 90 proc. światowej populacji.

Waleczni demonstranci

Aktywista Christopher Olk krytykuje, że globalne Południe nie ma prawa głosu. Jak mówi, Indie, Indonezja, Argentyna, Senegal i RPA, które zostały zaproszone na drugi dzień szczytu do Elmau, są tam tylko dlatego, że mają do zaoferowania surowce, gdy bogata Północ cierpi na brak energii. „Afryka nie może stać się planem B dla potrzebującej energii grupy G7”- wykrzykuje aktywista z Ugandy ze sceny ustawionej na placu dworcowym w Garmisch. 

Inni mówcy ostrzegają przed eskalacją wojny w Ukrainie oraz przed zmianami klimatycznymi. „Nie pozwolimy im zniszczyć naszej planety i naszej przyszłości” - krzyczy jeden z aktywistów klimatycznych. Później pochód głośno skandujących demonstrantów przemaszerował przez centrum miasta strzeżonego przez setki policjantów.  

Christopher Olk i Tatjana Soeding są przeciwnikami G7Zdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

G7 sygnalizuje jedność

Tymczasem 20 kilometrów dalej, w zamku Elmau, położonym w trudno dostępnej dolinie, rozpoczęły się rozmowy szefów państw i rządów siedmiu największych krajów uprzemysłowionych. Na początku była mowa o gospodarce światowej i globalnej inicjatywie infrastrukturalnej. Na inwestycje w ochronę klimatu, energetykę i służbę zdrowia ma zostać przeznaczone 600 mld dolarów.

– To dowodzi jedności grupy G7 – powiedział kanclerz Olaf Scholz podczas wspólnej prezentacji inicjatywy na zewnątrz zamku w malowniczej scenerii gór. Jedność i zdecydowanie - oto sygnał, który powinien popłynąć z tego szczytu G7. Zwłaszcza w obliczu wojny w Ukrainie.

Tymczasem w pierwszym dniu szczytu z Kijowa napływa wiadomość, że miasto znalazło się pod rosyjskim ostrzałem rakietowym. W tym momencie kontrast między Ukrainą ogarniętą wojną a idyllicznym Elmau nie mógłby być większy. Zdjęcia ze szczytu G7 w zamku mają być jednak wyrazem solidarności z Ukrainą i jednocześnie sygnałem siły i jedności dla podżegacza wojennego Władimira Putina w Moskwie. – Musimy trzymać się razem – mówi prezydent USA Joe Biden.

Szczyt G7- dekadencki i oderwany od rzeczywistości

Ale czy to przesłanie uzasadnia w pełni tak wyszukane spotkanie na szczycie, jak to w Elmau? Najważniejsi politycy - każdy z ogromną świtą - przylecieli na 48 godzin najpierw samolotami rządowymi do Monachium, a następnie helikopterem do pięciogwiazdkowego hotelu Schloss Elmau, gdzie mieszkają i pracują odcięci od świata zewnętrznego. 18 tysięcy policjantów zapewniam im bezpieczeństwo, co kosztuje 180 mln dolarów.

Wszystko jest precyzyjnie zaplanowane i przygotowane i szczyt G7 działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Garmisch jest również objęte strefą bezpieczeństwa i swoimi zamkniętymi ulicami w dużej części przypomina miasto widmo. Wielu mieszkańców wyjechało, inni nie kryją irytacji z powodu „cyrku, jaki się tu urządza” - słychać w komentarzach. To nie odpowiada duchowi czasu i jest przykładem tego, jak bardzo polityka stała się oderwana od rzeczywistości, a wręcz dekadencka.

Samochody policyjne w Garmisch sparaliżowały życie publiczneZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

Miasto w mieście

Oprócz policjantów w Garmisch zakwaterowano około 3 tys. dziennikarzy oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych. W centrum medialnym ustawiono liczne białe namioty i kontenery, które przypominają ogrodzone miasto. Jest to również punkt startowy dla autobusów dowożących do Elmau fotografów i ekipy telewizyjne kręcące na tle zamku. Pozostali śledzą przebieg szczytu głównie na ekranie, z którego dobiega nieustanny warkot krążących w tą i z powrotem helikopterów.

W niedzielne popołudnie w pierwszym dniu szczytu konferencję prasową w centrum medialnym zorganizowały Global Citizen, Oxfam, World Vision i ONE - organizacje zajmujące się głównie zwalczaniem ubóstwa i ochroną klimatu. Należą one do krytyków G7, ale w przeciwieństwie do demonstrantów nie kwestionują istnienia grupy. Wręcz przeciwnie: „To dobre i ważne, że szefowie państw i rządów rozmawiają i negocjują ze sobą, ale muszą też dotrzymywać swoich obietnic” - uważa Scherwin Saedi z organizacji ONE Germany.

Więcej problemów niż kiedykolwiek wcześniej

Przede wszystkim dotrzymać zobowiązania z ostatniego szczytu G7 w 2015 roku pod przewodnictwem Niemiec, by do 2030 roku uwolnić od głodu 500 milionów ludzi. – A widzimy, że liczby od 2017 roku i tak rosną – mówi Saedi. – W 2022 roku z powodu niedożywienia cierpi ponad 150 mln ludzi więcej niż wtedy. Jest to rozwój w odwrotnym kierunku – wskazuje aktywistka.

Wojna, klęska głodu, zmiany klimatyczne, koronawirus - nigdy wcześniej szczyt G7 nie musiał zajmować się tak licznymi problemami naraz. Wojna i brak rosyjskich dostaw energii powodują wzrost cen na całym świecie oraz nasilenie klęski głodu. Z tego powodu na znaczeniu tracą zmiany klimatyczne, a tymczasem susze i rekordowe temperatury pokazują, jak zmiany te nieubłagalnie się nasilają.  

Konferencja prasowa w Centrum medialnym. Friederike Meister (Global Citizens) z przedstawicielami Oxfam, World Vision i ONEZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

Zarzuty wobec kanclerza

Jak znaleźć rozwiązania, nie rozgrywając jednego kryzysu przeciwko drugiemu? Organizacja Global Ciizen zarzuca kanclerzowi Scholzowi chęć osłabienia porozumień dotyczących międzynarodowej ochrony klimatu. Z powodu kryzysu energetycznego Niemcy próbują uchylić się od swoich dobrowolnych zobowiązań wycofania się z publicznego finansowania paliw kopalnych do końca 2022 roku - skarży się Friederike Meister z Global Ciizen.

Byłby to „fatalny sygnał” dla reszty świata, który mógłby doprowadzić do zablokowania postępów na konferencji klimatycznej w Egipcie pod koniec roku - mówi Meister, która wzywa grupę G7 do zobowiązania się do wycofania węgla na skalę międzynarodową do roku 2030. Grupa G7 musi także dotrzymać obietnicy udzielenia wsparcia finansowego krajom szczególnie dotkniętym zmianami klimatu.

Na tym szczycie nikt nie da się „omamić ciepłymi słowami” – uważa organizacja ONE Germany. Na ostatnim niemieckim szczycie G7 padło wiele obietnic, ale niewiele z nich wynikło. „Nie możemy pozwolić, by G7 uszło to na sucho”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>