1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt w Brukseli: Merkel i Sarkozy chcą wspólnie ratować euro

21 lipca 2011

Uczestnicy dzisiejszego (21.07.11) nadzwyczajnego szczytu państw strefy euro w Brukseli muszą zmierzyć się z wielkimi oczekiwaniami. Czy uda im się usunąć zagrożenie dla wspólnej waluty?

Merkel i Sarkozy w Berlinie (20.07.11). Rozmowy trwały do północyZdjęcie: dapd

Właściwie ministrowie finansów państw strefy euro chcieli uchwalić drugi pakiet ratunkowy dla Grecji już w ubiegłym tygodniu. Jednak porozumienie rozbiło się o opór niektórych państw. Przełom ma przynieść dzisiejszy (21.07.11) szczyt 17 państw strefy euro.

Francuzom i Niemcom udało się w ostatniej chwili uzgodnić wspólną linię postępowania - poinformował dziś rano rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy spotkali się w środę (20.07.11) w Berlinie. Późnym wieczorem dołączył do nich szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet. Więcej szczegółów nie podano.

"Sytuacja jest bardzo poważna"

Pośpiech jest wskazany - na rynkach finansowych panuje niepokój. Kryzys w każdej chwili ogarnąć może Hiszpanię i Włochy. Szef Eurokomisji José Manuel Barroso w przeddzień szczytu wystąpił z dramatycznym apelem do szefów państw i rządów: „Nikt nie powinien mieć iluzji,sytuacja jest poważna. Potrzebne jest rozwiązanie. W przeciwnym razie negatywne konsekwencje odczuwalne będą w całej Europie i nie tylko”.

Barroso oczekuje od uczestników szczytu kilku decyzji w kwestii ustabilizowania sytuacji finansowej w Grecji, udziału prywatnych wierzycieli w pakiecie ratunkowym dla Aten, kompetencji funduszu ratunkowego euro i ochrony sektora bankowego. Wszystko to wywoływało jak dotąd ostre kontrowersje. Na przykład udział sektora prywatnego w oddłużaniu Grecji - nikt już nie wierzy, że państwo to nie jest w stanie samo podołać spłacie długów. Jeśli jednak umorzy się część zadłużenia to Niemcy, Holendrzy i Francuzi chcą, aby koszty tej operacji ponieśli nie tylko podatnicy, ale i prywatne banki i koncerny ubezpieczeniowe.

Wybór – wsparcie dla państw czy banków


Jednak opór przeciwko tej opcji jest bardzo silny, główne ze strony Europejskiego Banku Centralnego i wielu rządów. Szef Eurogrupy Jean-Claude Juncker pod koniec 2010 roku stwierdził kategorycznie, że „w kwestii Grecji, Portugalii i Irlandii sektor prywatny w żadnej mierze nie będzie uczestniczył w tej operacji do połowy 2013 roku”. W tym stanowisku niewiele się zmieniło. Wcześniej uzgodniono, że udział prywatnych wierzycieli ma stać się faktem dopiero wraz z wprowadzeniem stałego funduszu ratunkowego, ale nawet to nie jest pewne. Krytycy tego posunięcia argumentują, że w takim przypadku agencje ratingowe zareagują natychmiastowym zdegradowaniem wiarygodności kredytowej odpowiednich państw. Mario Draghi, desygnowany szef Europejskiego Banku Centralnego, przepowiada daleko idące konsekwencje: „Greckie banki, które nie dostaną kredytów, trzeba będzie dokapitalizować”. Draghi obawia się, że podatnicy zmuszeni będą ratować banki w całej Europie, a na rynkach finansowych zapanuje chaos.

Wykluczyć Grecję ze strefy euro?

Eksperci i politycy nie wykluczają kontrolowanego bankructwa Grecji i wyłączenia tego kraju z unii walutowej. Ostrzegają, że nieograniczona niczym pomoc może sparaliżować wolę do reform i doprowadzić do tego, że państwa prowadzące solidną politykę finansową odpowiadać będą za te, które nieodpowiedzialnie gospodarują budżetem. Były główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego Otmar Issing uważa na przykład, że w przypadku umorzenia długów Grecji, kraj ten nie powinien pozostać członkiem unii walutowej. Niektórzy obawiają się, że spór wokół pomocy dla Grecji rozsadzi unię walutową.

Ciągłe zwlekanie niemieckiej kanclerz wielu obserwatorów w Brukseli interpretuje jako brak zaangażowania na rzecz Europy, a nawet jako przejaw narodowego egoizmu. Według tygodnika „Der Spiegel” także były kanclerz Helmut Kohl ostro skrytykował Angelę Merkel słowami „ona niszczy moją Europę”. Jednak szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle próbuje rozwiać te wątpliwości, twierdząc, że w czasie szczytu „my, Niemcy, jednoznacznie staniemy po stronie Europy. To nie jest tylko w interesie Niemiec, ale w interesie nas wszystkich. Wszyscy ci, którzy obecnie nie biorą Europy i euro poważnie, powinni zastanowić się, czym byłaby niemiecka gospodarka bez euro i bez Europy. Nie wiodłoby nam się tak dobrze”.

Christoph Hasselbach / Christian Walz / Bartosz Dudek

red. odp. Iwona D. Metzner