Szczyt wielkich słów
24 września 2015Przez siedem godzin szefowie państw i rządów UE rozmawiali na temat kryzysu, lecz te siedem godzin nie wystarczyło dla załagodzenia zasadniczego sporu między krajami Europy wschodniej i zachodniej nt. podziału uchodźców. Szczyt zakończył się sukcesem, bo po prostu temat ten wykluczono i o podziale uchodźców w Europie po prostu nie mówiono.
- Atmosfera była konstruktywna - podkreśliła kanclerz Angela Merkel. Zgodność panowała co do tego, że wyzwaniom można sprostać tylko wspólnymi siłami, przy czym trzy razy powtarzała, jak ważne i produktywne było to spotkanie. Nic dziwnego, bo jakby nie było, to właśnie ona najbardziej naciskała, aby szczyt ten zwołać.
Mało zgody dużo pieniędzy
Imponujące są konkretne wyniki tylko od strony finansowej: 2 mld euro państwa UE chcą przeznaczyć na zaopatrzenie uchodźców, którzy znaleźli schronienie w krajach sąsiedzkich Syrii. Połowa tych pieniędzy ma spłynąć do kasy oenzetowskiego programu FAO i do organizacji pomocy uchodźcom UNHCR; obydwie te organizacje od miesięcy już narzekają na brak środków. Drugi miliard przeznaczony jest przede wszystkim dla Turcji; milionowymi sumami mają zostać wsparte Liban i Jordania. W tych krajach sąsiedzkich Syrii żyje ponad 4 mln syryjskich uchodźców w obozach w pobliżu granic.
- Koniecznie trzeba poprawić sytuację w tych obozach, żeby ludzie stamtąd nie udawali się dalej do Europy - zaznaczyła Merkel. Turcja jest generalnie bardzo ważnym partnerem także pod względem zabezpieczenia zewnętrznych granic UE. Na początek października zaplanowane jest w Brukseli spotkanie z premierem Turcji, gdzie czołowi politycy Unii Europejskiej będą chcieli go przekonać, by więcej robił dla powstrzymania uchodźców. Pytanie tylko, dlaczego miałby Europejczykom pójść na rękę.
Brak konkretnych prób rozwiązań
Otwarta pozostała kwestia, co tak naprawdę UE ma zrobić dla zabezpieczenia swoich granic zewnętrznych, co wszyscy gorąco postulują. KE chce do końca br. przedłożyć propozycję, jak mogłaby wyglądać taka wspólna ochrona granic. Jest to jednak bardzo wrażliwy temat, ponieważ łączy się on z ingerencją w suwerenność krajów takich jak Włochy czy Grecja. Ochrona granicy morskiej Unii Europejskiej i tak już przekracza siły obydwu tych państw. Problemu nie załatwi także z jasnych powodów jakaś zmasowana akcja wojskowa na Morzu Śródziemnym dla odstraszenia uchodźców. Czyli kwestia ta zostaje dalej otwarta. Zamiast tego szefowie państw i rządów w tym punkcie debaty wyciągnęli jak królika z kapelusza temat hot spotów, o którym już dyskutuje się od lat. Mają być to ośrodki recepcyjne w krajach Europy południowej, gdzie najpierw trafiać będą uchodźcy. Po pierwszej weryfikacji natychmiast rozdzielać ma się ich na grupy wymagające ochrony i tych, którzy wyemigrowali z przyczyn ekonomicznych.
Parcele i pomysły
Imigranci przybywający do Europy z przyczyn ekonomicznych natychmiast odsyłani byliby z powrotem. Już w listopadzie mają powstać takie centra, zaznaczyła kanclerz Niemiec. Można jednak mieć wątpliwości, czy to się tak szybko uda, bo w Katanii na Sycylii do tej pory jest tylko jedno biuro doradcze agencji ochrony granic Frontex, które pomaga włoskim władzom przy rejestracji imigrantów. W porcie w Pireusie jak do tej pory jest tylko pusta parcela i podjęto dopiero pierwsze rozmowy o urządzeniu takiego centrum. Także Bułgaria zadeklarowała, że chciałaby przyłączyć się do tego systemu.
Jednak jak dotąd we wszystkich tych rozważaniach nie było konkretów o dużych obozach, w których uchodźcy czekaliby na ich dalszy rozdział po UE czy na deportację. Kiedy zapytano prezydenta Francji Francoisa Hollande'a, jak ma to funkcjonować, nie potrafił udzielić odpowiedzi na to pytanie; stwierdził tylko, że ważne jest, by wydalanie osób, którym odmówiono azylu, przebiegało szybko. Można było się zorientować, że cała kwestia hotspotów jest jeszcze niedojrzała.
UE dąży do pokoju na Bliskim Wschodzie
- Jeżeli nie będziemy zwalczać przyczyn uchodźstwa ludzie będą dalej wyjeżdżać - stwierdziła kanclerz Merkel.
Na polu polityki zagranicznej Unia Europejska musi teraz jeszcze intensywniej działać w kierunku stworzenia rządu jedności w Libii, jerst to jednak cel, który przez ubiegły rok ani o centymetr się nie przybliżył. Jeżeli chodzi o Syrię, gdzie Europejczycy dążą do nowej inicjatywy pokojowej, Angela Merkel jest gotowa posunąć się dość daleko. Jak zaznaczyła „trzeba rozmawiać z wieloma aktorami, z Iranem, Arabią Saudyjską, Asadem, Putinem i z innymi siłami regionalnymi.
Prezydent Francji mówił z nieco większą dozą sceptycyzmu o możliwej roli Asada w procesie pokojowym. Angela Merkel przyznała, że spotkanie takie byłoby tylko jednym z wielu niezbędnych kroków do rozwiązania kryzysu.
Szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker klimat spotkania nazwał wręcz „znakomitym”. Tego wieczora bardzo często podkreślane było to, co łączy a nie to, co dzieli. Wyraźnie widać było, że były to tylko próby zasypania rowów, jakie wykopano w ostatnim czasie.
Barbara Wesel, Bruksela / Małgorzata Matzke