1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szef Frontexu: Potrzebne jest współdziałanie wszystkich

Kay-Alexander Scholz / Bartosz Dudek25 lutego 2016

Umocnienia graniczne nie będą w stanie zatrzymać fali uchodźców, spowodują jedynie zmianę szlaku. Żeby opanować kryzys potrzebne jest współdziałanie wszystkich państw UE, twierdzi szef Frontexu Fabrice Leggeri.

Archivbild Flüchtlingsboot im Mittelmeer
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Italian Navy

Od początku roku zanotowano 140 tys. nielegalnych przekroczeń granic Unii Europejskiej. To o jedną trzecią mniej niż w grudniu, ale sześć razy więcej niż na początku 2015 r. Większość przypadków, 82 tys., zanotowano na granicy turecko–greckiej, 6000 z nich między wybrzeżem Libii a południowymi Włochami. Tak przynajmniej twierdzi Fabrice Leggieri , dyrektor Europejskiej Agencji Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej, w skrócie Frontex.

1000 funkcjonariuszy Frontexu w Grecji

Główne zadanie Frontexu, czyli ochrona granic UE, znajduje się obecnie w centrum uwagi Unii Europejskiej w związku z kryzysem migracyjnym. Kanclerz Niemiec Angela Merkel ma nadzieję na uszczelnienie zewnętrznych granic UE, a tym samym zmniejszenie liczby uchodźców. Niemcy liczą także na to, że inne państwa pomimo wszystko zgodzą się na europejskie kontyngenty uchodźców. Wiele rządów odrzuca ten pomysł, ponieważ granice zewnętrzne nie są szczelne.

Pod koniec 2015 r. Frontex oddelegował 775 funkcjonariuszy do Grecji. Pracują oni na granicy, na okrętach i samolotach, a także jako eksperci wykrywający fałszywe dokumenty – informuje Leggeri.

Od 2014 r. Frontex wysłał na inne misje 283 funkcjonariuszy. Pomagają oni przede wszystkim przy rejestracji uchodźców. Mają też do dyspozycji 15 jednostek pływających ratownictwa morskiego.

Wiele problemów

Funkcjonariusze Frontexu decydują razem z greckimi władzami, czy ktoś ma szanse na pozostanie w Europie w charakterze uchodźcy. Kto nie ma perspektyw na otrzymanie azylu może pozostać w Grecji tylko przez miesiąc i musi wrócić do Turcji – przynajmniej teoretycznie.

Szef Frontexu Fabrice LeggeriZdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kumm

Unia Europejska zawarła z Turcją tak zwaną umowę o readmisji. Jednak jej realizacja jest trudna, twierdzi szef Frontexu. – Praktycznie żaden imigrant nie może zostać zawrócony do Turcji. Także odesłanie ich do innych krajów nie jest łatwe, ponieważ "państwa trzecie nie są do tego chętne", raczej nie z powodów operacyjnych, lecz politycznych – przypuszcza Leggeri. Frontex odesłał w ubiegłym roku jedynie 3500 osób.

Generalnie Unia Europejska mogłaby oczekiwać więcej od Turcji – krytykuje Leggeri. Dotyczy to także zwalczania przemytników ludzi.

Kolejny problem to to, że od dawna już rejestracja uchodźców nie obejmuje wszystkich przybyszów. Pomimo wszystko sytuacja jest o wiele lepsza niż latem – twierdzi Leggeri. Dzieje się tak dlatego, że Frontex pomógł Grecji w zakupie odpowiednich urządzeń do rejestracji odcisków palców. Sytuacja może się zdecydowanie poprawić dopiero wtedy, kiedy powstaną tak zwane hotspoty, czyli centra rejestracji i dyslokacji uchodźców.

Więcej pieniędzy, ale za mało personelu

Aby Frontex mógł sprostać wielu nowym zadaniom w ramach "największej misji w swojej historii" otrzymał on w ubiegłym roku potężny zastrzyk finansowy. Budżet instytucji wzrósł z 94 do 142 mln euro. Same akcje ratunkowe na Morzu kosztują obecnie 100 mln euro rocznie – twierdzi Leggeri. W 2016 r. budżet Frontexu wzrosnąć ma do poziomu ćwierć mld euro. W 2017 r. ma to być już 320 mln. Centrala Frontexu znajduje się w Warszawie, gdzie zatrudnionych jest 320 współpracowników.

Funkcjonariusze pracujący na miejscu jak i okręty oraz samoloty operujące nad Morzem Śródziemnym Frontex otrzymuje od państw członkowskich UE. To znaczy, że nawet jeśli Frontex dostanie więcej pieniędzy, jak ma to miejsce obecnie, pomimo to, agencja zdana będzie na pomoc państw UE. A z tym jest różnie. Brakuje wystarczającej liczby zmienników dla funkcjonariuszy – skarży się Leggeri. Szef Frontexu wyraża jednakże zrozumienie dla postawy innych państw, które same potrzebują obecnie personelu do ochrony granic.

Ogrodzenia nie pomogą

Jeśli napływ uchodźców pozostanie na obecnym poziomie, "nie będzie najgorzej" – twierdzi Leggeri. Jednak tak długo, jak utrzymywać się będą ogniska zapalne w Syrii i Libii, tak długo nie ma szans na poprawę sytuacji. Według szacunków ekspertów Frontexu w 2015 r. zanotowano w sumie 1,8 mln "nieregularnych" przekroczeń granic obszaru Schengen.

Frontex nie spodziewa się zmniejszenia liczby uchodźców. Niewykluczone, że będzie ich jeszcze więcej. Jednak zdaniem dyrektora agencji umocnienia graniczne nie będą w stanie zatrzymać fali uchodźców, spowodują jedynie zmianę szlaku. Kroki podejmowane przez pojedyncze kraje w niczym nie pomogą, zamiast tego potrzebne jest współdziałanie wszystkich państw UE – podkreśla Leggeri. Jego zdaniem nie ma innego skutecznego planu B.


Kay-Alexander Scholz / Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej