1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szef ifo: Ceny ropy mogą wzrosnąć w razie eskalacji

8 stycznia 2020

Gospodarcze skutki konfliktu w Zatoce Perskiej mogą być bolesne dla Chin, ale nie dla USA – uważa profesor Clemens Fuest.

Benzin Treibstoff Preise Preistafel
Zdjęcie: picture-alliance/ZB

Napięcia w regionie Bliskiego Wschodu nie pozostaną bez wpływu na gospodarkę światową, ale konsekwencje będą inne, niż w trakcie dwóch poprzednich wojen w Zatoce Perskiej – uważa szef monachijskiego instytutu badań gospodarczych ifo profesor Clemens Fuest. W przypadku eskalacji konfliktu dojdzie do znacznego wzrostu cen ropy naftowej. „20 procent globalnych dostaw ropy pochodzi z regionu Zatoki Perskiej” – zauważył w środę (8.1.2020) Fuest na spotkaniu z zagraniczną prasą w Berlinie.

Jak zastrzegł, bardzo trudno przewidzieć, jak duży byłby to wzrost. Można jednak – jego zdaniem – przypuszczać, że mógłby sięgnąć 20 procent w przypadku długotrwałej wojny. „Wpłynie to na gospodarkę światową, ale inaczej niż podczas dwóch poprzednich wojen w Zatoce Perskiej. Przede wszystkim dlatego, że zmieniły się warunki na rynku ropy naftowej. USA są dziś eksporterem netto (ropy), a zatem pewnie nie mielibyśmy do czynienia z negatywnymi następstwami dla koniunktury w Ameryce” – ocenił ekspert.

Zdaniem eksperta skutki konfliktu odczułaby gospodarka Chin, wielkiego importera ropy naftowej, co pośrednio mogłoby dotknąć również gospodarki krajów europejskich.

Flauta w gospodarce Niemiec

Według eksperta wartość niemieckiego importu ropy naftowej to około 26 mld euro. 20-procentowy wzrost cen oznaczałby import droższy o około 5 mld euro. „Byłby to negatywny impuls, który jednak nie wpłynąłby w zasadniczy sposób na koniunkturę” – uważa Fuest.

Profesor Clemens FuestZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Stache

W 2019 roku niemiecka gospodarka mocno zwolniła, przede wszystkim wskutek trudnej sytuacji w przemyśle, szczególnie motoryzacyjnym. Wzrost PKB Niemiec wyniósł w minionym roku zaledwie 0,5 procent. „W tym roku (2020) oczekujemy pewnej stabilizacji i wzrostu na poziomie 1,1 procent PKB” – powiedział. Zastrzegł jednocześnie że ten lepszy wskaźnik wynika częściowo z większej liczby przypadających w bieżącym roku dni roboczych. „Bez tego efektu, związanego z większą liczba dni roboczych, prognoza wzrostu PKB wynosiłaby 0,8 procent. A zatem dynamika koniunktury wcale nie jest dużo lepsza niż w zeszłym roku” – dodał.

Zdaniem Fuesta niemiecki przemysł, zwłaszcza motoryzacyjny, pozostanie w tym roku pod presją, co stanowi ryzyko dla gospodarek niektórych krajów Europy Środkowej i Wschodniej powiązanych z gospodarką niemiecką.

Ryzyko dla Europy Środkowej i Wschodniej

„W przemyśle motoryzacyjnym mamy do czynienia z sytuacja, że popyt na samochody produkowane w Niemczech jest mniejszy, zaś wzrósł popyt na samochody produkowane przez niemieckie firmy, ale w Czechach czy na Węgrzech. Nie ma gwarancji, że tak pozostanie. Węgry na przykład są w jeszcze większym stopniu skoncentrowane na przemyśle motoryzacyjnym, niż Niemcy. Nie jest pewne, że te kraje nie zostaną dotknięte osłabieniem przemysły motoryzacyjnego” – powiedział ekspert. Jego zdanem jeżeli w Niemczech doszłoby do kryzysu gospodarczego, to negatywne skutki odczułaby także Polska.

Podkreślił, że nie spodziewa się jednak, że w Niemczech dojdzie do recesji. „Spowolnienie nie jest aż tak silne. Nadal mamy do czynienia ze słabnącym przemysłem, ale równocześnie z ekspansją sektora usług, wzrostem płac i zatrudnienia, a co za tym idzie większym popytem wewnętrznym” – powiedział. Według eksperta „także polityka fiskalna w Niemczech nastawiona jest na ekspansję”.

Jak zastrzegł, prognoza ta oparta jest na założeniu, że nie dojdzie do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie i nowej wojny handlowej.