1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szef KE wzywa do dialogu z Turcją. Nie damy się szantażować

19 marca 2017

Szef KE Juncker apeluje, by milionów Turków w UE nie obciążać odpowiedzialnością za prezydenta Erdogana. „Jest duża różnica między tureckim narodem a tureckim rządem”.

Belgien EU-Gipfel in Brüssel | Jean-Claude Juncker
Zdjęcie: Reuters/E. Vidal

– Nie wszyscy Turcy są małymi Erdoganami – powiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w rozmowie z tabloidem „Bild”.

– Nie mam żadnego problemu z milionami Turków żyjącymi w naszej części Europy. Są dobrze zintegrowani i przyczyniają się do dobrobytu  – powiedział luksemburski polityk.

Nie pozwolimy się szantażować

Groźba Erdogana zerwania traktatu uchodźczego z Unią Europejską nie wzrusza Junckera.

– Turcja nie wypowie tego porozumienia, nawet jeżeli Erdogan kilkakrotnie tym groził. Nie wzruszają mnie te pogróżki.

Traktat zawarty przed rokiem nie uczynił Unii Europejskiej podatnej na szantaż – twierdzi Juncker i zaznacza, że w interesie Turcji nie leży to, żeby u jej wybrzeża przemytnicy i bandyci wzięli sprawy w swoje ręce.

– Bycie za pan brat z bandytami nie przystoi ambicjom kandydata do Unii Europejskiej.

Przewodniczący KE podsumował rok po zawarciu traktatu jako owocny. – To porozumienie działa. Przez 11 miesięcy przed jego zawarciem z Turcji do Grecji przybyło prawie milion uchodźców . Przez 11 miesięcy po jego zawarciu, było ich mniej niż 27 tysięcy. To spadek o 97 proc.– wyliczał.

Przywrócenie kary śmierci oznacza zerwanie negocjacji

 Jak pisze "Bild am Sonntag", Juncker nie popiera idei wstrzymania negocjacji akcesyjnych z Turcją.

– To jest tylko pozorna debata. Nie ma sensu, by studzić naszą odwagę przez wstrzymanie negocjacji, których właściwie w ogóle nie ma.

Jego zdaniem, jeżeli wejście Turcji do Unii Europejskiej się nie powiedzie, to stanie się to nie ze względu na brak woli państw członkowskich UE, ale ze względu na niechęć Turcji do wprowadzenia europejskich standardów.

– Czerwoną linią jest wprowadzenie kary śmierci – zaznaczył Juncker. Gdyby Turcja przywróciła karę śmierci, równałoby się to zerwaniu negocjacji akcesyjnych.

Tłum blokował holenderski konsulat w Stambule po decyzji Holendrów o zakazie wjazdu dla tureckich polityków Zdjęcie: Getty Images/AFP/Y. Akgul

Osobisty statement

Kategorycznie odrzuca on wszelkie porównania z nazistami, jakie padały z ust członków tureckiego rządu. Uzasadnia to wręcz osobistymi doświadczeniami:

– Mój ojczysty kraj Luksemburg był okupowany przez hitlerowców. Mój ojciec i trzech jego braci zostało przymusowo wcielonych do Wehrmachtu. Nie do przyjęcia jest, żeby prezydent jakiegoś kraju, będącego na drodze do Europy, w tak zmasowany sposób obrażał ofiary faszyzmu. Wypowiedzi Erdogana są też bagatelizowaniem narodowych socjalistów i faszystów każdej maści – powiedział.

Holendrzy postąpili właściwie

Odnosząc się do wydanego przez Holendrów zakazu wjazdu dla tureckich polityków, Juncker stwierdził: – To była właściwa reakcja.

Podkreślił jednak, że wprowadzenie takiego zakazu w całej Unii Europejskiej jest niemożliwe.

– Wszystkie kwestie dotyczące porządku publicznego leżą w gestii państw członkowskich. Każdy kraj musi sam zadecydować, jak będzie postępował z tureckimi politykami, prowadzącymi walkę wyborczą na jego terytorium.

W rozmowie z BamS luksemburski polityk domagał się natychmiastowego uwolnienia turecko-niemieckiego dziennikarza Deniza Yuecela, będącego korespondentem dziennika „Die Welt”.

– Pan Yuecel nie ma sobie nic do zarzucenia, oprócz tego, że swobodnie kształtował swoje poglądy, a to jest w demokracji nie tylko dozwolone, ale wręcz pożądane.

afpd / Małgorzata Matzke

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej