1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sztuka a cztery łapy

25 października 2009

Docierają tam miłośnicy zwierząt, tłumnie odwiedzają je studenci architektury, a od roku także amatorzy sztuki. Mowa o schronisku dla zwierząt w berlińskiej dzielnicy Falkenberg.

Szczekanie rozprasza
Szczekanie rozpraszaZdjęcie: DW

W „Struppi II”, jednym z budynków dla psów bywa głośno. Czworonożni pensjonariusze szczekają, piszczą, wyją. Także z tego powodu galeria schroniska oddalona jest o dobre 200 metrów od hałaśliwych i nie zawsze pachnących psich boksów. „Oczywiście moglibyśmy powiesić obrazy też w budynkach dla zwierząt, koneserzy sztuki nie mogliby jednak podziwiać jej wtedy w spokoju” – z przymrużeniem oka tłumaczy Marcel Gäding z dyrekcji schroniska – „Takie szczekanie na przykład bardzo rozprasza, a my chcemy, żeby ludzie mogli koncentrować się też na sztuce”.

Ze smyczą w tle

Marcel Gäding z parą koneserówZdjęcie: DW

Rozłożone na 16 hektarach schronisko, jedna z atrakcji architektonicznych nowego Berlina, miejsca ma aż nadto. W jednym z budynków dyrekcja schroniska urządziła więc… galerię sztuki. Tuż za recepcją wyłożona lśniącym parkietem przestronna sala, z królującym na podwyższeniu fortepianem. Odbywają się tu imprezy, których trudno spodziewać się akurat w schronisku: kongresy, gala towarzystw ochrony zwierząt, czasami pchle targi i przede wszystkim wystawy obrazów. Sztuka ma przyciągać do schroniska nową klientelę, wyjaśnia Marcel Gäding: „Bardzo często zdarzało nam się w ostatnich miesiącach, że goście galerii stwierdzali: Ach, skoro już tu jestem, przejdę się i obejrzę jeszcze koty i psy”.

Czynna od roku galeria ma skłaniać zwiedzających przede wszystkim do większej hojności. Schronisko, które otrzymuje tylko niewielkie dotacje od miasta, skazane jest na prywatnych sponsorów.

Spod pędzla do miski

Jedną z artystek prezentujących na aktualnej wystawie swoje prace jest emerytka i malarka hobbystka Anneliese Schmidt. Jej wkład w wystawę, to szop pracz, niedźwiedź polarny i uwiecznione w akrylu dwa kociaki. Jest to zresztą warunkiem znalezienia się na wystawie – przynajmniej część wieszanych tam obrazów musi mieć jakiś związek ze zwierzętami. Anneliese Schmidt bliskie są zwłaszcza koty: „Sama miałam kota przez 17 lat, jestem nimi oczarowana”. Ze swoją przyjaciółką, też malarką, wystawiają poza tym pejzaże i marynistykę.

Pomysł funkcjonujeZdjęcie: DW

Kiedy otworzyła się przed nimi szansa pokazania swoich prac, nie wahały się ani przez chwilę. Sąsiedztwo królików i chomików w żadnym wypadku im nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, mówi Anneliese Schmidt zachwycona jasną, przestronną galerią: „Mamy wspaniałą okazję, żeby pokazać nasze prace, a przy tym robimy coś dla zwierząt, bo część dochodu ze sprzedaży obrazów przekazujemy na rzecz schroniska”.

Gdyby któryś z obrazów sprzedały, byłoby to 10 procent. Byłoby, bo na razie wiszą jeszcze wszystkie. Może dlatego, że potencjalni kupcy najpierw muszą na wystawę dotrzeć, a dojazd do schroniska nie jest łatwy – z centrum Berlina samochodem jedzie się pół godziny, transportem publicznym jeszcze dłużej. Mimo to, malarzy hobbystów chętnych do prezentowania swoich prac, jest aż nadto. Zainteresowanie przygotowaniem wystaw w galerii zgłosił też już dzielnicowy wydział kultury. Osobliwa mieszanka sztuki i zwierzaków zdaje się tu funkcjonować.

Lydia Leipert / Elżbieta Stasik

Red. odp. Iwona Metzner